Powiększenie
Rozmowa z WOYTKIEM KONARZEWSKIM, fotografem odznaczonym francuskim Orderem Sztuki i Literatury
– Naciskasz przycisk, uruchamiasz migawkę i jest... Fotografia. Dziś równie powszechna jak seks, pisała Susan Sontag. To już epidemia, rytuał społeczny. Fotografia się umiędzynarodawia, demokratyzuje, otwiera na nowe technologie, coraz trudniej w niej zaistnieć zawodowo i artystycznie. Tobie się udało. Jak?
– Pasja! Na początku była pasja. I pasja została. Zawodowo zacząłem się zajmować fotografią we Francji, od 1985 roku, kiedy przyjechałem do Paryża. Dużo przypadku w tym było. Zaczynałem od dokumentacji pokazów mody i żartując, zaproponowałem zaprzyjaźnionej tancerce Ketty Sina, ex-Clodette, zorganizowanie pokazu mody w Warszawie. Ale na to potrzeba pieniędzy, których nie mieliśmy. Żeby je zdobyć, Ketty wysłała mnie do firmy Lancôme. Przyjęła mnie dyrektor do spraw międzynarodowych, wypytując, co robię. Pieniędzy nie dostaliśmy, ale w ten sposób nawiązałem współpracę z Lancôme i przez wiele lat robiłem zdjęcia kosmetyków. Po pewnym czasie uznałem to za nudne, za mało kreatywne, więc się zwróciłem w stronę fotografii portretowej, portretu artystycznego, jeśli taki istnieje, również w stronę pejzażu, mistycznego i specyficznie subtelnego detalu, jakim są kwiaty. Interesowałem się Witkiewiczem i te jego klimaty starałem się pokazać w moich zdjęciach (www.woytek.fr).
– Czym jest dla ciebie fotografia?
– Magią. To, co mi się podobało w fotografii, to jej strona techniczna. Wywoływanie filmów. Obraz, który się wyłania z ciemności, to czysta magia. W mojej pracy nad fotografią interesuje mnie analiza ruchu, zmysłowość oraz związek techniki z emocjami. Jak pokazać ruch na płaskim zdjęciu – to mnie interesuje. Szukam sposobów technicznych, żeby to uzyskać. Ta technika fotografowania składa się z serii ujęć naświetlanych na tym samym negatywie. Fotografie te ilustrują na jednym obrazie rozkład ruchu w czasie. Dzięki spowolnieniu czasu otwarcia migawki aparatu można uchwycić zmysłowość ruchu, obraz tego, czego nie można zobaczyć gołym okiem. Zatrzymując czas i ruch, można dostrzec niewidzialne. Jednym ze źródeł inspiracji dla moich kreacji są prace Muybridge’a, zdjęcia niemal naukowe. Ta technika polega na wykonywaniu serii zdjęć w regularnych odstępach czasu w celu analizy ruchu.
– Kto jeszcze cię inspiruje i dla jakich firm pracowałeś?
– Moi ulubieni fotografowie to Richard Avedon, Irving Penn, Horst P. Horst, Robert Mapplethorpe, Guy Bourdin, Nick Knight... Piękne zdjęcia Paryża robił Brassaï... Pracowałem dla takich marek jak: Biotherm, Givenchy, Guy Laroche, Helena Rubinstein, Hermès, wspomniany już Lancôme, La Roche, L’Orèal, Pierre Cardin czy Sonia Rykiel. Zdjęcia publikowałem we wszystkich znanych pismach francuskich: Paris Match, Elle, Le Figaro, Le Monde... Zdarza mi się robić fotoreportaże, choć nie jestem fotografem prasowym. Współpracuję z agencją Sipa Press, która sprzedaje moje zdjęcia.
– Jesteś znanym portrecistą. Co jest w portrecie najważniejsze?
– W sesji portretowej najważniejszy jest dobry kontakt z modelem. Zwłaszcza żeby pokazać psychologiczne wnętrze osoby portretowanej. Każdy jest inny. Podobny kadr, oświetlenie, aparat, a każdy reaguje inaczej. Jedni czują się doskonale przed obiektywem, inni źle. Trzeba znaleźć odpowiedni sposób dotarcia do osoby fotografowanej. Cały czas eksperymentuję. Obok zamawianych portretów chcę tworzyć portret syntetyczny. Przygotowuję mały program komputerowy, by na podstawie moich archiwalnych zdjęć montować portrety syntetyczne. Coś takiego istnieje w pejzażu – pejzaż syntetyczny; czemu więc nie portret syntetyczny?
– Lubisz Paryż? Lubisz Paryż fotografować?
– Jakbym nie lubił tego miasta, toby mnie tu nie było. Czasem się zastanawiam, dlaczego tak długo tu siedzę i pewnie jest tak, jak mówił Hemingway, że jak ci się spodoba Paryż, to już nie ma z niego ucieczki. Trochę mi wstyd, bo mało mam zdjęć Paryża, ale może to się zmieni. Lubię fotografować Ogród Luksemburski. Lubię włóczyć się nad Sekwaną. Lubię most Pont Neuf. O, teraz sobie przypomniałem, że to właśnie Pont Neuf był moim pierwszym zleceniem, jakie dostałem we Francji. Robiłem fotoreportaż, jak Christo ten most „ubierał”. Być może wrócę do fotografowania Paryża. Mam kilka pomysłów: cykle paryskich okien, pasaży, kościołów, latarni...
– Twój Ogród Luksemburski wygląda bajkowo, magiczny... A tutaj to chyba Naomi Campbell...
– Naomi sesja makijażu przed pokazem mody Chanel i Claudia Schiffer w kulisach i Katoucha, pierwsza czarna top modelka; dziwna historia, znaleziono ją martwą na barce w Paryżu. Obok Yves Saint Laurent, jedno z ostatnich zdjęć, jak jeszcze pracował...
– A to autoportret.
turkiewicz@free.fr
– Poniekąd. Inspirowany filmem Blow-Up (Powiększenie) Antonioniego.
– Powiększenie... No tak: żeby dostrzec to, co ukryte, niewidzialne, to, czego nie można zobaczyć gołym okiem – magię ulotnej chwili, ślad emocji niknący między światłem i cieniem. Powiększaj więc to „coś”, co w naszej rzeczywistości i w nas samych ukryte. Gratuluję francuskiego wyróżnienia.