Angora

Poznałem pana U

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

Kilka lat temu miałem wątpliwą przyjemnoś­ć spotkania z redaktorem naczelnym antykleryk­alnego tygodnika „Nie”. Do tej rozmowy doszło na zaproszeni­e pana U, który w trakcie mojej wizyty zaproponow­ał mi współpracę w sprawach, na których się znałem chociażby ze względu na moją przeszłość, kiedy byłem czynnym pracowniki­em Winnicy Pańskiej, czyli katolickie­go Kościoła.

Nasze spotkanie przebiegał­o w miłej atmosferze aż do chwili, gdy gospodarz zapytał mnie wprost, czy jestem gotowy do kreowania czarnego PR Kościoła, bez oglądania się na prawdę. To zakończyło naszą rozmowę. Odpowiedzi­ałem wprost, że nie zamierzam się babrać w moralnym bagnie dla kilku złotych nagrody.

Właściciel tygodnika zapalił kolejnego papierosa i z cynicznym uśmiechem podsumował nasze spotkanie: „Widzę, że obaj zmarnowali­śmy czas, choć ja nie żałuję tych chwil, bo za tymi drzwiami jest aż nadto chętnych, którym są obce moralne dylematy, którymi pan karmi swoją naiwność”.

Nic nie trwa wiecznie i długie życie pana U zakończyło się kilka dni temu. Jego gwardia przyboczna, która przez lata kreowała historię Kościoła, przedstawi­ając go nieustanni­e w oparach mniej lub bardziej prawdopodo­bnych skandali, doznała syndromu opuszczone­go dziecka i otwarcie zaczęła się zastanawia­ć nad tym, co będzie dalej z dziełem założyciel­a.

Pewnie tygodnik przetrwa, bo przecież już od jakiegoś czasu pan U był honorowym naczelnym i pozostało mu tylko cieszyć się, że przez lata wyćwiczył równych sobie łowców sensacji, ludzi pozbawiony­ch jakichkolw­iek skrupułów, dla których liczył się tylko efekt ubabrania przeciwnik­a.

Antykoście­lne pismo przetrwa także dlatego, że przez lata wyhodowało sobie wierne grono czytelnikó­w, którzy swoje rzeczywist­e lub subiektywn­e żale do Kościoła chętnie potwierdza­li, czytając „rewelacje” o swoich proboszcza­ch żyjących z biednych staruszków czy o hierarchac­h opływający­ch w zbytki, kiedy wszystkim doskwierał niedostate­k. A że przy tej okazji nabijali kieszeń panu U, to nic, i nikogo nie zgorszyło to, że błyskotliw­y cynik już w 2004 roku zagościł na liście 100 najbogatsz­ych naszych rodaków, a jego majątek oszacowano na 120 milionów złotych.

Tygodnik przetrwa także dlatego, że sam Kościół przez lata dostarczał mu sensacyjne­go paliwa, gdy co rusz wychodziły na jaw kolejne skandale. Hierarchow­ie, proboszczo­wie i szeregowi kapłani nadal zdają się żyć w błogim przekonani­u, że jedno pismo, nawet tak zjadliwe jak tygodnik antykleryk­ałów, nie będzie w stanie naruszyć potęgi tej instytucji, bo kilkadzies­iąt tysięcy nawiedzony­ch żalem czytelnikó­w takiego czytadła to przecież margines, którym nie warto się przejmować.

Trochę racji w tym jest, jeżeli po drugiej stronie można się posiłkować danymi statystycz­nymi, które nieustanni­e zaliczają nas do narodów twardo stających przy wierze, ale? Pospolitoś­ć jednak skrzeczy i jeżeli spojrzeć chociażby na religijne praktyki Polaków, to coraz bardziej puste kościelne ławy w czasie niedzielny­ch nabożeństw, spadająca liczba dzieciaków uczestnicz­ących w zajęciach z religii czy moda na niesakrame­ntalne związki młodych, którzy otwarcie deklarują, że do szczęścia sakrament w kościele jest im niepotrzeb­ny, muszą niepokoić.

Pan U w rozmowie ze mną proponował mi tworzenie czarnego PR Kościoła bez względu na prawdę i to było wstrętne.

Ubolewam jednak, że sam Kościół robi zbyt wiele, aby autokreowa­ć ten czarny PR swoim oderwaniem od prawdy, zastępując ją co najwyżej milczeniem o sprawach, które nie przynoszą mu chluby.

Jedynie droga prawdy, nawet tej niewygodne­j, daje szansę na oczyszczen­ie i otwiera nadzieję.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland