Kwota jest niemała – to ponad 206 mld zł
Tocząca się w Sejmie debata budżetowa opiera się na projekcie budżetu, który nie pokazuje pełnego obrazu wydatków i dochodów państwa – uważają byli pracownicy Ministerstwa Finansów. Dlatego policzyli prawdziwy deficyt budżetowy, który powinien przedstawić rząd.
Troje byłych wieloletnich pracowników Ministerstwa Finansów – Hanna Majszczyk, Sławomir Dudek z FOR i Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej – wyliczyło, że prawdziwy deficyt budżetu Polski w 2023 r. powinien wynieść 206 227 545 tys. zł, czyli ponad 206 mld zł. Tymczasem rząd w ustawie na przyszły rok zapisał kwotę 68 mld zł. Skąd ta przepaść?
Prawdziwy obraz finansów Polski
„Zgodnie z ustawą o finansach publicznych gospodarka środkami publicznymi jest jawna i przejrzysta. Dodatkowo ustawa wprost mówi, że to ustawa budżetowa lub plan finansowy jednostki sektora finansów publicznych określają, na co (cel) i ile (wysokość) mogą być przeznaczone wydatki publiczne. Tymczasem od kilku lat przejrzystość finansów publicznych jest stopniowo coraz mniejsza, a wydatki są realizowane poza ustawą budżetową” – piszą w raporcie eksperci z zakresu finansów.
Według nich „ostatnie lata, a w szczególności obecny projekt budżetu na rok 2023, w sposób rażący łamią powyższe zasady, ramy i granice, które organy publiczne powinny uwzględniać podczas planowania, a potem uchwalania i realizowania budżetu”.
„W 2023 roku, podobnie jak w poprzednim, rząd założył bowiem finansowanie różnych zadań państwa poprzez wykorzystanie instrumentów pozostających poza sektorem finansów publicznych w ujęciu ustawy o finansach publicznych” – przekonują. Byłym pracownikom MF chodzi o wypychanie wydatków do funduszy celowych ulokowanych w BGK.
Daje to fałszywy obraz zarówno deficytu, jak i państwowego długu publicznego. Dodatkowo środki wydatkowane w ten sposób są całkowicie poza kontrolą parlamentu. Dotyczy to w szczególności wydatków realizowanych przez fundusze ulokowane w Banku Gospodarstwa Krajowego. Na szczególną uwagę zasługują wydatki realizowane w ramach Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, w którego ramach finansowane są również zadania, które zasadniczo finansowane są z budżetu państwa lub z dotacji z budżetu państwa – przekonują.
O wypychaniu wydatków poza budżet kraju pisaliśmy w money.pl wielokrotnie. Ekonomiści domagający się przejrzystości finansów publicznych krytykują za to PiS od lat. Ostatnio na przykład MF w piśmie do Rady Dialogu Społecznego napisało wprost, że nie zna planów finansowych funduszy przy BGK.
„Fundusze zarządzane przez BGK nie stanowią podstawy konstrukcji projektu ustawy budżetowej i nie są w tym celu gromadzone przez MF” – czytaliśmy w piśmie, do którego dotarło money.pl. Co więcej, rząd po cichu w ostatnich dniach przedstawił projekt, który zupełnie rozmontowuje stabilizującą regułę wydatkową uniemożliwiającą bezkarne zadłużanie się państwa.
600 mld zł poza kontrolą parlamentu
Widać to zresztą, kiedy porównamy sobie dług państwa liczony metodologią krajową a unijną, która zlicza wszystkie fundusze celowe PiS. Jak piszą eksperci, syntetycznym, choć niedoskonałym, wskaźnikiem skali łamania zasad przejrzystości jest różnica pomiędzy różnymi miarami długu publicznego zgodnymi z metodologią krajową a miarą unijną (tzw. dług EDP). Ta różnica rośnie zgodnie ze strategią zarządzania długiem sektora finansów publicznych do 421,8 mld w 2023 roku i do astronomicznej kwoty 638,3 mld zł w 2026 roku. Dla porównania, różnica ta w 2016 roku wynosiła około 44 mld. Są to kwoty, na które parlament nie ma wpływu.
Dochody zawyżone
Ich zdaniem w ustawie na 2023 rok łącznie dochody podatkowe budżetu państwa są przeszacowane na kwotę ok. 47,2 mld zł. „Po pierwsze,