PCK i 40 nożowników
Polish Custom Knives oferuje unikatowe noże najwyższej jakości, a niektóre są w cenie używanego samochodu.
– Podczas największej światowej imprezy naszej branży, która cyklicznie odbywa się w Atlancie, do jednego z producentów podszedł człowiek i zapytał z pretensją w głosie, dla kogo robi noże, które kosztują tyle, ile nowe auto. Na co biznesmen z uśmiechem odpowiedział: Ale wszyscy moi klienci już mają samochody – mówi Maciej Dziekański, właściciel Polish Custom Knives. – To nie anegdota, tylko prawdziwa rozmowa. Niektóre kute, ekskluzywne, ręcznie robione noże kosztują majątek. Dany przedmiot jest tyle wart, ile ktoś chce za niego zapłacić, a za te unikalne dzieła rzemieślniczej sztuki bogaci ludzie chętnie głęboko sięgają do portfela.
Pan Maciej zaraz po ukończeniu poznańskiej Akademii Ekonomicznej (specjalizacja rachunkowość przedsiębiorstw) zajął się biznesem, głównie odzieżowym. Ćwiczył także karate i w późniejszych latach został działaczem sportowym. Od młodości interesował się bronią białą.
– Na czterdzieste urodziny postanowiłem sprawić sobie jakiś wyjątkowy nóż – wspomina. – Przez wiele dni przeglądałem internet i zauważyłem, że chociaż mamy w kraju wielu dobrych rzemieślników, którzy nawet ocierają się o sztukę, to nie ma jednego miejsca, gdzie można kupić ich wyroby. Podobnie było także w całej Europie. Ci rzemieślnicy siedzieli na jakichś portalach i próbowali coś sprzedać. Absolutna tragedia marketingowa i przeciwieństwo tego, jak ten rynek wygląda w Stanach. Założyłem więc Polish Custom Knives.
Dziś z jego firmą związanych jest czterdziestu najlepszych w kraju rzemieślników. Wszyscy prowadzą własną działalność. Niektórzy produkują tylko na potrzeby PCK, dla innych to jeden z kilku kanałów dystrybucyjnych. Projektują według własnego gustu albo Dziekański zleca produkcję konkretnych modeli, potem je kupuje i sprzedaje w swoim internetowym sklepie (pod ich logo).
Jest wiele rodzajów i modeli noży – od maczet i Bowie, jakich używali bohaterowie Dzikiego Zachodu, po wielofunkcyjne Victorinoksy. Pan Maciej od początku postawił na noże składane, które są najchętniej kupowane za oceanem.
– W sklepach internetowych zarówno w Polsce, jak i za granicą klient nie zamawia konkretnego noża, tylko obietnicę, że będzie on zrobiony za miesiąc, pół roku lub za jakiś czas. Tymczasem wszystkie nasze modele są już wykonane i czekają w magazynie. Klient widzi zdjęcie i płaci za ten konkretny egzemplarz – wyjaśnia.
Do produkcji noży używana jest stal najwyższej jakości. Właściciel zapewnia, że lepszej już nie ma. Niektóre modele są wykonane ze stali damasceńskiej. Wielu
Z nożem przez wieki
Kamiennych noży używali nasi praprzodkowie już ponad 70 tys. lat temu.
Pierwsze „prawdziwe” pojawiły się na początku epoki brązu około 3,5 tys. lat p.n.e.
Przełom nastąpił z nastaniem epoki żelaza 3,2 tys. lat temu.
Noże i wywodzące się od nich sztylety nadawały się do oprawiania dziczyzny, krojenia, ale także do walki.
Od tysięcy lat nóż był narzędziem skrytobójców. Od ciosów sztyletu zginęli władcy: Seleukos, Juliusz Cezar, Henryk III (nasz Walezy), Henryk IV, aktorka Sharon Tate (żona Romana Polańskiego) i razem z nią Wojciech Frykowski. To broń szczególnie popularna wśród arabskich terrorystów, ale i nasi sztyletnicy z czasów powstania styczniowego właśnie tego narzędzia rzemieślników współpracujących z firmą potrafiłoby ją wykuć w swoim warsztacie, ale znacznie bezpieczniej dla jakości jest zamówić ją u najlepszych. PCK zaopatruje się przede wszystkim w szwedzkim Damasteelu, uważanym za jednego z najlepszych producentów stali damasceńskiej na świecie.
Wszystkie rękojeści zrobione są z tytanu, który w zależności od projektu można wykończyć złotem, srebrem, egzotycznym drewnem, kością jelenia, a nawet mamuta. używali do dokonywania zamachów. Śmierć od ciosów zadanych nożem ponieśli: Władysław Laskonogi, żużlowiec Edward Jancarz, operator Bartłomiej Frykowski (syn Wojciecha), samorządowiec Paweł Adamowicz.
Na szczęście noże znacznie częściej służą do celów pokojowych. Pojawiły się na polskich stołach w czasach Augusta II Mocnego (1697 – 1706 i 1709 – 1733).
Mogą też być wspaniałymi dziełami sztuki. Sztylet faraona Tutanchamona (znajduje się w muzeum kairskim) ma ponad 3,3 tys. lat, jego klinga została zrobiona z żelaza pochodzącego z meteorytu, rękojeść ze złota, a głowica z kryształu. O 3 tys. lat młodszy jest złoty sztylet ozdobiony wielkimi szmaragdami, który sułtan osmański kazał zrobić władcy Persji. Dziś można go oglądać w pałacu Topkapi (o jego fikcyjnej kradzieży nakręcono film nagrodzony Oscarem).
Noże pracują na specjalnie wykonanych w firmie dwóch łożyskach zawierających po 16 kulek z fosforobrązu.
Mimo że produkcja niektórych modeli zajmuje tygodnie, a czasem miesiące i kosztują one duże lub bardzo duże pieniądze, to zaledwie przez cztery lata firma sprzedała ich ponad 6 tysięcy.
Klientami PCK zarówno w Polsce, jak i za granicą są ludzie bogaci, bo nóż „jedynie” za 3 – 5 tys. zł nie jest artykułem pierwszej potrzeby. Wielu nabywców to osoby publiczne: politycy, przedsiębiorcy, ludzie wolnych zawodów, filmowcy i coraz częściej myśliwi.
– Jeszcze nie tak dawno w Polsce myśliwi wydawali majątek na ręcznie grawerowany sztucer, lunety po 25 – 30 tys. zł, drogi ubiór, a noże kupowali „na wagę” i jak się im stępiły, to je wyrzucali. Teraz to się zmienia. Jest jak na Zachodzie, gdzie wyposażenie myśliwego to wysokiej klasy nóż. Przy należytym użytkowaniu i prawidłowym ostrzeniu nasze noże nie tylko wystarczą na lata, ale na pokolenia.
Do krajowego odbiorcy trafia jednak zaledwie kilka procent produkcji, 90 proc. kupują Amerykanie (PCK regularnie współpracuje z amerykańskimi youtuberami). Pozostałe niewielkie ilości są wysyłane do klientów właściwie z całego świata. Od Europy, przez Kuwejt, Arabię Saudyjską, po Tajlandię i Koreę Południową.
Trudno mówić o rentowności produkcji, gdyż w przypadku każdego modelu jest ona różna. Jednak średnie koszty wytworzenia, w tym przede wszystkim praca, stanowią około 80 proc. ceny. Właściciel nie narzeka na zyski i zapewnia, że współpracujący z nim rzemieślnicy zarabiają bardzo dobrze.
Marketingowe nazwisko
Jednym z najbardziej uznanych rzemieślników współpracujących z Polish Custom Knives jest Bartosz Herman z Łodzi. Zanim stał się rozpoznawalnym twórcą w tej niszowej branży, minęło trochę czasu, ale – jak sam przyznaje – w promocji pomogła nazwa jego pracowni, bo dla Amerykanina, nie mówiąc o Szwajcarze, Herman Knives brzmi lepiej niż Wiśniewski Knives.
Jego najtańszy nóż kosztuje 2800 zł, najdroższy – na razie – 38 990 zł. Długość ostrza tego ostatniego to jedynie 97 mm, a całkowita, po rozłożeniu, 225 mm. Ostrze zrobiono z damasceńskiej nierdzewnej stali proszkowej. Rękojeść jest tytanowa, inkrustowana i grawerowana 24-karatowym złotem przez Monikę Kallę, artystkę na stałe mieszkającą w Holandii.
– Wyznaję zasadę, że robię tylko takie noże, które sam chciałbym mieć –zapewnia pan Bartosz. – Pracę zaczynam od zrobienia projektu. Najpierw na kartce, potem w komputerze. Następnie robię prototyp, który zwykle trzeba jeszcze poprawić. Z zewnątrz nóż wygląda na bardzo prosty przedmiot. Tymczasem niektóre modele mają ponad 60 części. Przy montażu niektórych z nich liczą się setne części milimetra. Po wycięciu kształtu ostrza ze stali kupowanej zazwyczaj u szwedzkiego producenta przychodzi czas na hartowanie, kilka etapów szlifowania, składanie. W zależności od modelu głownię można polerować, szkiełkować, robić „na lustro”, a w przypadku damastu czasem wszystko naraz. Od pierwszych szkiców do wykonania nowego modelu upływa zwykle kilka miesięcy, czasem rok. Nóż musi być funkcjonalny i ładny. To przedmiot codziennego użytku, przydatny w lesie, na działce, w domu, a także w biurze i samochodzie. W Polsce noże wielu ludziom źle się kojarzą. Chociaż jestem niezwykle pokojowo nastawionym człowiekiem, to wiele razy ze zdziwieniem w głosie pytano mnie, dlaczego go noszę. Tymczasem za granicą podchodzi się do tego zupełnie inaczej. Noże, zwłaszcza scyzoryki, kupuje się na prezent dzieciom, a te designerskie także kobietom.