Zabił, bo był sfrustrowany
Małopolska policja poinformowała o wyjaśnieniu zbrodni dokonanej w 2001 roku. Przypadkową ofiarą była 35-letnia Teresa Kosman, a niedawno aresztowany, oskarżany o tę zbrodnie 39-latek miał w chwili dokonania zabójstwa 17 lat. Sprawę rozwiązało krakowskie Archiwum X.
35-letnia Teresa od dwóch lat pracowała w niewielkim wiejskim sklepie spożywczym w pobliżu Tarnowa, zwanym przez mieszkańców Niedomic – Jezioranami. Sklep nr 3 Niedomice należał do upadającej już wtedy wiejskiej sieci spółdzielni SRH „Samopomoc” w Łęgu Tarnowskim. Pani Teresa mieszkała wraz z rodzicami w odległych o 5 km od tej placówki Biskupicach Radłowskich. Jej życie toczyło się według powtarzającego się schematu: praca – dom (i opieka nad rodzeństwem) – wizyta w kościele. Była bardzo lubiana, pracowita, niekonfliktowa. Do pracy dojeżdżała PKS-em. Spożywczak działał w godzinach od 6 do 17.30.
Dramat rozegrał się 23 stycznia 2001 roku we wspomnianym już sklepie położonym w Niedomicach. Jego klientami byli nie tylko miejscowi, lecz także kierowcy korzystający z dość ruchliwej trasy Tarnów – Żabno. Nieraz był otoczony wianuszkiem miejscowych „wielbicieli tanich win”, ale kiedy doszło do tych tragicznych zdarzeń, nikogo w okolicy nie było. O godzinie 17.30 sklep powinna już zamknąć pracująca na drugą zmianę Teresa Kosman. O godzinie 17.40 obok sklepu zjawił się uczeń zawodówki. Postanowił zrobić drobne zakupy. Sądził, że sklep jest jeszcze czynny. Początkowo nie widział nikogo z personelu. Po chwili z przerażeniem zobaczył leżącą w kałuży krwi ekspedientkę. Natychmiast wybiegł, szukając najbliższego telefonu. W międzyczasie przed sklep podjechała rodzina pani Teresy, która miała ją zabrać do domu. Chwilę później pojawiły się karetka pogotowia i radiowóz z miejscowego komisariatu. Podjęta została próba reanimacji ofiary, trwająca ponad pół godziny. Teresa Kosman jednak umarła. Pojawił się też dyżurujący prokurator z Dąbrowy Tarnowskiej. Prowadził oględziny z grupą dochodzeniowo-śledczą. Sprowadzono policyjnego przewodnika z psem tropiącym, który doprowadził do przystanku PKS, gdzie ślad się urwał. Pierwsze policyjne ustalenia wskazują na to, że sprawca (sprawcy) zaatakował ekspedientkę pałką. Kobieta się broniła. Bandyta zadał też kilkanaście ciosów nożem w okolice szyi i boku brzucha. Ukradł kilka butelek alkoholu (tak wtedy ustalono), a także czarną torebkę sprzedawczyni, w której były: dowód osobisty, damska portmonetka, włóczkowe rękawiczki, parasolka, bilet miesięczny PKS i zginęło 170 złotych. Nienaruszone pozostały kasa fiskalna z gotówką i na zapleczu kasetka z pieniędzmi. Wykluczono seksualne tło tego zabójstwa.
Policjanci ustalili, że ostatni odnotowany zakup był o godzinie 17.21 (dwie gumy do żucia). Jeszcze wcześniej transakcja o godzinie 17.17, ale nie ustalono personaliów osób robiących te zakupy. O 16.52 zakupów dokonał inny uczeń, odbywający praktyki w tej miejscowości, ale przesłuchiwany stwierdził, że oprócz sprzedawczyni nikogo w okolicy nie widział. Przyjęto, że zabójstwa mogli dokonać jacyś mężczyźni o godzinie 17.21. Założono wtedy, że sprawców było dwóch. Najprawdopodobniej przyjechali maluchem i o godzinie 16.32 zrobili rozpoznanie, kupili wino. Jak informowała krakowska policja: zabezpieczono szereg śladów – w tym traseologiczne (na przykład bieżnika obuwia) oraz biologiczne, w tym – co najważniejsze – krew. W śledztwie przesłuchano setki osób. Pobrano od nich również materiał DNA, w celu porównania z DNA wyodrębnionego z materiału biologicznego zabezpieczonego na miejscu
Śledczy nie zdołali jednak wskazać sprawcy. W lipcu 2002 roku postępowanie zostało umorzone.
Po latach do sprawy powrócili kryminalni z Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie oraz Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie. W lipcu 2020 roku śledztwo zostało podjęte przez Prokuraturę Okręgową w Tarnowie. Jak poinformowała niedawno małopolska policja: Policjanci wstępnie wytypowali kilkanaście osób, które mogły mieć związek z przestępstwem. Osoby te przesłuchano i pobrano od nich do badań próbki DNA, aby porównać z kodem DNA z zabezpieczonej na miejscu zbrodni krwi. Badania genetyczne zlecono Instytutowi Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Nastąpił przełom w sprawie. Otóż opinia wydana przez instytut stwierdziła zgodność profilu genetycznego 39-letniego mieszkańca powiatu tarnowskiego ze śladem DNA zabezpieczonym na miejscu zbrodni krwi. Morderca, kiedy zabijał, miał 17 lat i był uczniem szkoły zawodowej. Sprawca od dwóch lat odsiaduje wyrok pozbawienia wolności, między innymi za rozbój. 26 września kryminalni doprowadzili 39-latka do Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Tam usłyszał zarzut zabójstwa.
Jak się okazało, to on był ostatnim klientem, którego o godzinie 17.20 obsłużyła w sklepie 35-latka. Sprawca przyznał się do zabójstwa. Tego dnia, jak twierdzi, musiał wyładować na kimś swoje frustracje. Grozi mu dożywocie.