Angora

Humor żydowski

- Zebrał: RK

– Czy mógłbym pana prosić o pożyczenie 20 złotych? – Ależ ja pana wcale nie znam. – Właśnie! Przecież ten, kto mnie zna, to mi nie pożyczy...

*** Pipman prosi w cukierni o ciastko z jabłkiem, ale po chwili odsyła je z powrotem i prosi o kawałek strucli z makiem, którą zjada z apetytem, po czym wstaje i chce wyjść.

– Panie – woła kelner – pan nie zapłacił za struclę!

– Przecież za nią dałem panu ciastko z jabłkiem!

– Ale za ciastko z jabłkiem pan także nie zapłacił! – A czy ja je zjadłem?

* * * – A ja ci powiadam, że wolę mieć tyfus, niż być milionerem – Co?! – Ano tak. Milionerzy umierają wszyscy, a tylko 65 proc. chorych na tyfus.

* * * – Moryc, nie idźmy tędy, tam pies szczeka.

– Nie bój się. Czy ty nie wiesz, że pies, który szczeka, nie gryzie?

– Ja wiem. Ale nie wiem, czy pies wie.

* * * Siedmiolet­ni Morycek ma rozwiązać zadanie arytmetycz­ne, jak w najprostsz­y sposób podzielić na równe części 11 jabłek pomiędzy dwanaścior­o dzieci. Morycek bez namysłu zaczyna pisać odpowiedź: „Robimy kompot...”.

* * * Północ. Puste ulice. Kon i Lewi wracają do domu. U wylotu ulicy spostrzega­ją jakieś dwie zbliżające się postacie.

– Lewi, przejdźmy lepiej na drugą stronę – mówi Kon. – Dlaczego? – Ostrożność nie zawadzi. My jesteśmy sami, a ich jest dwóch.

* * * – No, Hipek – mówi Moryc – dajmy spokój tym kłótniom, przeprosim­y się i znowu będziemy przyjaciół­mi. Życzę ci wszystkieg­o tego, czego ty mnie życzysz. – Znowu zaczynasz?!

* * * – Tatusiu, przy ilu stopniach woda zaczyna się gotować? – Przy 100, synku. – A skąd woda wie, kiedy jest akurat 100 stopni?

* * * – Tatusiu! Ja także chcę iść jutro na pogrzeb cioci!

– Nie można, Józiu! Dopiero przedwczor­aj byłeś w cyrku.

* * * – Ale nerwus z tego Pinkelesa! – Dlaczego? – Widziałem go wczoraj na peronie. Spóźnił się na pociąg o kwadrans, a krzyczał, jakby się spóźnił o godzinę!

* * * W czasie najdotkliw­szego braku gotówki ktoś w Łodzi zanotował następując­ą rozmowę:

– Pożycz mi sto złotych, dam ci na zastaw fabrykę, tysiąc dwieście wrzecion.

– Nie ma głupich! Potem stu złotych nie oddasz, a ja zostanę z fabryką!

Internet

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland