Nie róbcie nam wody z mózgu!
Piszę w obronie Jarosława Kaczyńskiego. Wytykamy mu wszystko, co się da: łupież na marynarce, brak znajomości świata, samowolkę w Sejmie, kiedy wkracza na mównicę poza kolejką.
Tymczasem pan Jarosław czerpie z najlepszych wzorów. W podobny sposób wtargnął na trybunę zjazdową PZPR towarzysz Breżniew i bez zgody delegatów dyrygował nimi, kiedy śpiewali: „Wyklęty powstań ludu ziemi”.
Mierzeja Wiślana to również – jak twierdzi zawsze prawdomówny premier Morawiecki – pomysł prezesa, wzorowany na czynach wybitnych Polaków, bo... Kazimierza Wielkiego, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, oraz Eugeniusza Kwiatkowskiego – wicepremiera rządu w czasach II Rzeczypospolitej. Ten drugi zbudował port i Gdynię, Stalową Wolę, rozwinął przemysł chemiczny, stworzył podwaliny dla zbrojeniówki i przemysłu ciężkiego.
Na tym tle waga Mierzei wygląda bladziutko, ale tylko pozornie. Jej prawdziwą rangę unaocznił mi prezydent Duda, bo sam nie wpadłem na to, że ma ona wymiar... geostrategiczny.
Dopiero po przemówieniach prezydenta i premiera pojąłem, że CENTRALNY OKRĘG PRZEMYSŁOWY – słynny COP, największe przedsięwzięcie II Rzeczypospolitej – to w porównaniu z Mierzeją małe piwo. Do tej „strategicznej” inwestycji nie umywają się też dokonania z czasów Gierka: sto fabryk domów, produkcja małych Fiatów, Trasa Łazienkowska, Dworzec Centralny, słynna gierkówka, Huta Katowice i jakieś tam 600 innych nowoczesnych zakładów. Czy dobrze kombinuję?
Drodzy panowie rządzący krajem, Przestańcie się wygłupiać, nie róbcie nam wody z mózgu, a z igły wideł! Nie budujcie naszej „potęgi” ekonomicznej na fundamentach z dykty. Dobrze wiecie, że Mierzeja to wydmuszka, że nie ma istotnego znaczenia gospodarczego dla rozwoju Polski, że nawet nie zarobi na siebie, lecz ucieszy tylko właścicieli jachtów (a milionerów nam przybywa).
Zorganizujcie panu prezesowi wycieczkę do „komuszych” Chin – niech zobaczy, czym oni się chwalą. Może skapuje, jak daleko jesteśmy w ogonie współczesnego świata i jak coraz bardziej obcy kulturowo jesteśmy wobec niego. Z poważaniem
TADEUSZ ZAKRZEWSKI (adres internetowy do wiadomości redakcji)