Polanickie Dni Dziedzictwa
Niech mi będzie wolno podzielić się przyjemnością, jaką był udział w Europejskich Dniach Dziedzictwa w Polanicy-Zdroju. Organizowane co roku spotkania autorskie mają przybliżać fakty i zjawiska ukazujące wspólnotę dziedzictwa kulturowego. Zapisano już całą bibliotekę prac o wpływach jednych języków na drugie. Podobnie jak w nazwach dziedzictwo obcych kultur pobrzmiewa też w nazwiskach. Temu też, między innymi, poświęciłem swoje spotkanie z Czytelnikami zorganizowane przez dyrektorkę placówki Iwonę Mokrzanowską, prywatnie moją koleżankę ze studiów, o czym dowiedziałem się niespodziewanie, bo wraz z zaproszeniem.
Wśród zebranych znaleźli się moi wcześniejsi respondenci, którym już odpowiedziałem na łamach (np. Bogusław Michnik), ale padły także pytania o etymologię kolejnych nazwisk. Wspomniane już nazwisko Mokrzanowska pochodzi oczywiście od przymiotnika mokry, jak całkiem spora grupa istniejących współcześnie. Ale... w staropolszczyźnie istniał czasownik mokrzyć, czyli oddawać mocz albo siusiać, co Szymon Syreński, XVI-wieczny lekarz i botanik z Akademii Krakowskiej, uwzględnił w swoich pismach: Lekarstwo to dzieciom mokrzącym i usikującym się w pościele... Niemniej forma żeńska Mokrzanowska ma sufiks (przyrostek) wskazujący na rodowód odmiejscowy, potwierdzony istnieniem takich derywatów przymiotnika mokry, jak mokradło, mokrzyca, mokrzec. Było bowiem niegdyś na ziemiach polskich mnóstwo wód płynących i stojących, moczarów i błot, od których nazwy (od XII wieku), a potem nazwiska tworzyli ich mieszkańcy albo właściciele. Dziś w bazie PESEL mamy 215 nazwisk Mokrzanowski.
Jadwiga Schubert nosi nazwisko pisane z niemiecka, mające też formę spolszczoną Szubert, ale o wspólnym odzawodowym rodowodzie. Powstało bowiem od niemieckiej nazwy szewca. Odimienne, od Franciszka, jest też nazwisko Franczukowski.
Lucyna Adamska-Wulicz nosi dwa nazwiska, z których pierwsze jest rzecz jasna odimienne, zaś drugie... Pochodzenie jego jest niejasne, może od gwarowego wuli, czyli kwoli, albo wedle, z powodu, zatem przyimek byłby tu podstawą słowotwórczą z dodanym sufiksem -icz, jak w nazwiskach Orlicz, Drewicz, Babinicz bądź jak w apelatywie panicz. Ale może to być też jakiś neologizm lub defekt, urwane dłuższe nazwisko lub przypadkowa zmiana zapisu.
I jeszcze trzy polanickie nazwiska. Pan Ziemacki nosi godność powstałą od rzeczownika ziemia, zaś pan Kłosiński, z nazwiskiem notowanym w dokumentach w tej formie od 1564 roku, od nazwy miejscowej Kłośno. Ta – rzecz jasna – od kłosa, przy czym warto pamiętać, że w staropolszczyźnie kłosem nazywano też bieg konia, kłus. Pani Gajda może doszukiwać się rodowodu swego nazwiska w szeregu dawnych znaczeń. Gajdą bowiem zwano kobzę i kobziarza, także żart albo drwinę. W gwarze gajda oznaczał: gamonia, nogę, gałąź albo zanadrze, a nawet kogoś słabowitego.