Kaliningrad zawsze... czeski
Pozbawione dostępu do morza Czechy postanowiły naprawić tę dziejową niesprawiedliwość. Kpiąc z rosyjskiego pseudoreferendum w sprawie aneksji części Ukrainy, czescy internauci ogłosili przyłączenie do swojego kraju obwodu kaliningradzkiego Rosji. A jego stolicy już nadali własną nazwę – Královec.
– Kaliningrad, po czesku nazywany też Královcem, jest rosyjskim miastem, które założono na cześć czeskiego króla Przemysła Ottokara II – tak rozpoczynają swój niezbyt skomplikowany wywód historyczny autorzy petycji, która podbija internet.
I mają rację. Ich władca rzeczywiście stał u początków dziejów tego miasta. Za to, że walczył wraz z Krzyżakami przeciwko pogańskim Prusom, rycerze zakonni założony na zdobytych ziemiach gród nazwali Königsbergiem. Znanym nam jako Królewiec, a Czechom – właśnie Královec. Twórcy petycji przypominają, że w ciągu stuleci miasto należało do Prus, Polski, Niemiec, a obecnie Rosji, która ich zdaniem jednak „bawiła się nim zbyt długo”. Dlatego też Kaliningrad, a raczej Královec, powinien wrócić do prawowitego właściciela. Jak? To proste... – Jak pokazała nam
Rosja na Krymie, a obecnie na wschodzie Ukrainy, jest zupełnie w porządku wkroczyć na terytorium obcego państwa, ogłosić tam referendum, a następnie to terytorium zaanektować. Mamy więc niepowtarzalną okazję do poszerzenia terytorium Czech i uzyskania wreszcie dostępu do morza – czytamy w internetowym apelu. – Dlatego domagamy się od rządu Republiki Czeskiej wysłania czeskich żołnierzy do Kaliningradu, ogłoszenia referendum, które zakończy się wynikiem 98 procent za przyłączeniem do Czech, a następnie aneksji Kaliningradu i zmiany jego nazwy na Královec.
Petycję oraz jej postulaty internauci przyjęli entuzjastycznie. W ciągu pierwszych 10 dni podpisało ją ponad 15 tys. osób. I to nie tylko w samych Czechach, ale również w Polsce. Być może dlatego, że – jak wytropiły czeskie media – ślady „aneksji” prowadzą też do naszego kraju. Mapkę z podzielonym między Polskę a Czechy obwodem kaliningradzkim jako pierwszy miał opublikować na Twitterze polski internauta o nicku Papież Internetu. – Jak tu nie kochać Polaków? – skomentował to czeski eurodeputowany Tomáš Zdechovský, który podał tweet dalej.
Wtedy ruszyła lawina, a w ciągu kilku dni tempo wydarzeń rozgrywających się w wirtualnej rzeczywistości prześcignęło nawet żądania z petycji. W internecie niemal natychmiast pojawiła się mapa zaanektowanego już tylko przez Czechy obwodu, gdzie nowe nazwy otrzymały już wszystkie miejscowości. Np. obecny Zielenogradsk stał się Zelenského-gradskiem... Na specjalnej stronie internetowej można podziwiać atrakcje regionu, np. najpiękniejsze morskie plaże w Czechach. Są tam też najnowsze wiadomości, m.in. o otwarciu połączenia kolejowego z Pragą czy o wizycie lotniskowca „Karel Gott” w bałtyckiej bazie czeskiej marynarki wojennej. Serwisy społecznościowe zalały setki memów. Z okrętem podwodnym „Helena Vondráčková”, prognozą pogody nad czeskim Bałtykiem, a nawet... Bolkiem i Lolkiem, których oprowadza po Královcu Krecik.
Poczucia humoru bratnich słowiańskich narodów nie podzielają chyba tylko Rosjanie. – Czechy i Polska nie powinny liczyć na rozbiór Kaliningradu – absolutnie na serio zacytowało lokalne wydanie dziennika „Moskowskij Komsomolec” słowa eksperta wojskowego Michaiła Timoszenki, który nie omieszkał przy okazji przypomnieć Czechom, kto przed drugą wojną światową odebrał im Zaolzie.
Na podst.: