Destrukcyjny polski rząd
Polska nota dyplomatyczna w sprawie reparacji wojennych odbiła się szerokim echem w niemieckich mediach. „Putin grozi użyciem broni nuklearnej, państwa Unii Europejskiej czeka ciężka zima, a polski rząd przyjmuje minister spraw zagranicznych Niemiec, wysuwając ogromne żądania w sprawie odszkodowań” – dziwi się opiniotwórczy magazyn „Der Spiegel”.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla, że szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau podpisał notę w Dniu Jedności Niemiec (3 października). Nad Wisłą świadomość historycznej symboliki jest tak silna, że to nie mógł być przypadek. „Chodzi o świadomy akt nieprzyjaźni, który jest charakterystyczny dla polityki prawicowego rządu Polski wobec Niemiec. Rząd federalny postępuje słusznie, ignorując takie gesty. Podobne stanowisko powinien też zająć wobec polskich żądań reparacyjnych – nie wdawać się w dyskusje na ten temat” – pisze FAZ.
Zdaniem dziennika Berlin zrobi dobrze, jeśli w miarę możliwości ograniczy szkody, jakie poczynił polski rząd, próbujący wbić klin między dwa duże państwa Unii Europejskiej i NATO, które pomagają Ukrainie. Jest to jednak trudne z uwagi na polityczną krótkowzroczność polskiej prawicy, która z jednej strony potężnie wspiera Kijów, z drugiej jednak strony jest gotowa sprawić wielki prezent Putinowi.
Monachijska „Süddeutsche Zeitung” opublikowała komentarz: „Polska: destrukcyjny rząd”. Gdy w Dniu Jedności Niemiec do Warszawy przybyła szefowa dyplomacji RFN Annalena Baerbock, jej polski kolega Zbigniew Rau nie chciał z nią rozmawiać przede wszystkim o napastniczej wojnie Putina z Ukrainą, jej następstwach ani o tym, co oba państwa mogłyby w tej sytuacji razem uczynić. Zamiast tego podpisał notę dyplomatyczną z żądaniem wypłaty reparacji. To tylko kolejna eskalacja prowadzonej od lat przez polskie władze antyniemieckiej kampanii.
„Poprzez swoje roszczenia PiS pokazał, że dla niego nieważne jest wszystko to, co się stało, zanim objął władzę, w tym także traktat dwa-plus-cztery z 1990 roku, na jaki wskazuje rząd federalny, i który zgodnie z prawem międzynarodowym zakończył kwestię reparacji wojennych. W obliczu wojny napastniczej prowadzonej przez Rosję Polska powinna z powodu swych doświadczeń i położenia odgrywać ważną rolę w Europie. Ale rząd PiS przegrywa tę szansę na kształtowanie sytuacji. Wikła się w ideologię i izoluje swój kraj w nienawiści”.
Dziennik „Mitteldeutsche Zeitung” ostrzega, że spór o odszkodowania będzie obciążał relacje między obydwoma krajami przez całe lata. „O tym, że w czasie rosyjskiej wojny napastniczej w Ukrainie spór ten jest absolutnie niepotrzebny, wie także rząd w Warszawie. Podjął ten manewr przede wszystkim ze względów polityki wewnętrznej. Za rok nad Wisłą odbędą się wybory, PiS obawia się, że utraci głosy”.
Bardziej umiarkowane stanowiska zajmują dzienniki z grupy OM MEDIEN, „Münsterländische Tageszeitung” i „Oldenburgische Volkszeitung”. Przyznają one, że Niemcy długo nie traktowały poważnie wrażliwości swych wschodnich sąsiadów. „Polska zawsze czuła się jak pionek między Berlinem a Moskwą. Minister spraw zagranicznych Baerbock uznała to i wyciąga rękę w Warszawie do pojednania. Dalsze niszczenie stosunków niemiecko-polskich to ostatnia rzecz, której Europa teraz potrzebuje. Powinni to zrozumieć nawet tacy twardogłowi jak Kaczyński”.
Dziennik „Badische Zeitung” zauważa, że chociaż Warszawa działa z powodów polityki wewnętrznej, to jednak Kaczyński i PiS mają rację w jednym punkcie: finansowo Niemcy nigdy nie zostały pociągnięte do pełnej odpowiedzialności za swoje zbrodnie podczas drugiej wojny światowej. W tej sytuacji Berlin „woli grać legalną kartą prawną” i zbiera szczątki swojej polityki wschodnioeuropejskiej.
Lewicowy dziennik „taz” uważa, że rząd federalny powinien przedstawić „poważną kontrpropozycję” wobec polskich roszczeń odszkodowawczych, tak aby przed wyborami osłabić resentymenty prawicowo-konserwatywnej partii PiS. Gdy niemiecka partia Zielonych była w opozycji, wysunęła kilka koncepcji na tym polu, m.in. utworzenie funduszu dla tych ofiar nazizmu, które jeszcze odszkodowań nie dostały. Obecnie, gdy Zieloni współrządzą, nic nie powinno im przeszkodzić w realizowaniu takich pomysłów.