Makabra na stadionie
Indonezja
Do tragedii doszło po meczu 11. kolejki ligi indonezyjskiej, rozegranym pomiędzy zespołami Arema FC i Persebaya Surabaya. W wyniku zamieszek z policją życie straciło co najmniej 131 osób, w tym 17 dzieci. Dwieście zostało ciężko rannych. Kanjuruhan Stadium dołącza do czarnych punktów na mapie światowego futbolu. Za „rzeź na stadionie” – jak piszą światowe media – obwinia się nieudolnie i bezmyślnie działające służby porządkowe.
W Malangu, gdzie siedzibę ma miejscowy klub Arema FC, mecz z drużyną Persebaya Surabaya jak zwykle cieszył się olbrzymim zainteresowaniem, wszak mowa tu o derbach Jawy Wschodniej. 1 października na trybuny Kanjuruhan Stadium dostało się ponad 40 tysięcy kibiców, mimo że obiekt teoretycznie może pomieścić niecałe 38 tysięcy.
Po ostatnim gwizdku sędziego – gospodarze przegrali z odwiecznym rywalem 2:3 – rozwścieczony tłum sforsował ogrodzenie i wpadł na boisko. Piłkarze uciekli w popłochu do szatni, a chuligani rozpoczęli konfrontację z ochroną i policją. Interwencja służb porządkowych była brutalna i zdecydowana. Policja użyła dużej ilości gazu łzawiącego, spychając masę ludzi do niedrożnych wyjść ewakuacyjnych. Część kibiców zaczęła się dusić, inni w popłochu uciekali, tratując się. Ucierpieli nie tylko stadionowi bandyci, lecz także zwykli przerażeni fani, w tym rodziny z dziećmi. Panika i rozpylony gaz przyczyniły się do śmierci 131 osób. – To był koszmar, nie dało się oddychać, wszyscy biegali jak w amoku, napierając na siebie. Byłem przerażony, nie wiedziałem, co robić. Już nigdy więcej nie przyjdę na stadion – relacjonował dla stacji BBC jeden z młodych kibiców Arema FC. Pierwsze doniesienia mówiły o 175 zmarłych, lecz kilka dni później lokalne władze skorygowały tę liczbę. Zatrważający bilans sprawia, że o makabrze w Malangu mówi się jako o jednej z największych tragedii w historii światowego futbolu.
– Chcę i muszę poznać źródło problemu, który spowodował tę tragedię, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie na przyszłość. To się nie może powtórzyć nigdy więcej! Konieczne jest przeprowadzenie audytu wszystkich stadionów, na których odbywają się mecze naszej ligi piłkarskiej – mówił prezydent Indonezji Joko Widodo, który przyjechał do Malangu, żeby spotkać się z rodzinami ofiar. Wypłacone im będą w nadzwyczajnym trybie odszkodowania, sięgające 50 milionów rupii indyjskich (ok. 3270 dolarów). Powołano specjalną komisję do zbadania makabry z Kanjuruhan Stadium, ponieważ, według indonezyjskiej komisji praw człowieka, użycie gazu łzawiącego na taką skalę było irracjonalne. – Mamy do czynienia z bezprawiem ocierającym się o tortury. Gaz łzawiący jest przecież zakazany nawet w działaniach wojennych, więc czemu dopuszcza się do używania go na stadionach? – grzmi Veronica Koman z Amnesty International.
– Jestem wstrząśnięty i głęboko zasmucony tymi dramatycznymi wydarzeniami. Jednocześnie przepraszam za wszelkie niedociągnięcia w działaniach naszych służb bezpieczeństwa – powiedział Nico Afinta, szef policji Jawy Wschodniej na konferencji prasowej, zapowiadając wyciągnięcie konsekwencji wobec swoich podwładnych. Pracę stracił komendant policji w Malangu, a dziewięciu funkcjonariuszy zostało zawieszonych. Do sprawy odniósł się także prezydent FIFA Gianni Infantino, domagając się od Indonezyjczyków przesłania szczegółowego raportu z katastrofy. – To mroczny dzień dla wszystkich, którzy są związani z futbolem. Jest to tragedia, której nie sposób pojąć. Składam najgłębsze kondolencje rodzinom i przyjaciołom ofiar, które straciły życie w wyniku tego tragicznego zdarzenia – powiedział Włoch. Za zmarłych, rannych i ich najbliższych modli się papież Franciszek, apelując do wiernych o chwilę zadumy. Rozegrane w ostatnich dniach piłkarskie mecze na całym świecie poprzedzono symboliczną minutą ciszy, a w Indonezji zawieszono wszystkie sportowe rozgrywki.