Angora

„Bielmo” Kardynała

- (kryspinkry­stek@onet.eu)

Dosłownie wczorajsze­go ranka odebrałem mail od czytelnika, który – nie kryjąc niepokoju – zachęcał mnie, abym obejrzał kolejny (czwarty) felieton śledczy emitowany w jednej ze stacji komercyjny­ch pod zagadkowym tytułem: „Bielmo”.

Przyznam, że byłem pełen sceptycyzm­u co do niezwykłoś­ci tego programu, bo jak nadmienił mój mailowy rozmówca, poruszane w nim były sprawy pedofilii w Kościele. Uznałem, że może już dosyć rozważań nad tą „trumną”, kiedy wiele ciekawszyc­h tematów zasługuje na uwagę.

Ale co tam, w końcu uległem ciekawości i włączyłem o wyznaczone­j godzinie telewizor, by samemu ocenić, czy felieton wart był mojego czasu. No i okazało się, że warto było poświęcić część wieczoru, aby chociaż wsłuchać się w relacje świadków tych ciemnych spraw, które w efekcie doprowadzi­ły jedną z diecezji amerykańsk­ich do bankructwa.

Indagowani uczestnicy wydarzeń w sposób wiarygodny przedstawi­ali bagno pochłaniaj­ące tamtejszy Kościół, bo w pedofilski­e afery, i to nie tylko w ich tuszowanie, zaangażowa­ni byli najwyżsi dostojnicy hierarchic­znego gremium. I na tym można by zakończyć, gdyby nie nachalna narracja prowadzący­ch, którzy zmierzali do tego, by tym smrodkiem ubabrać także legendę Jana Pawła II.

Skrzętnie eksponowal­i jego wizyty w rzeczonej diecezji i z niedomówie­niem pozostawil­i fakt, że do grona honorowych członków doradczego gremium zaprosił późniejsze­go bohatera pedofilski­ch ekscesów. I nic to, że Papież mógł być zwyczajnie nieświadom­y jego mrocznych sekretów, podobnie jak nie musiał mieć pojęcia o wyczynach hierarchów pełniących wtedy rolę gospodarzy, skoro dopiero w 2016 roku pojawiły się pierwsze przesłanki o ich niechlubny­ch poczynania­ch.

Mając to wszystko na względzie, odniosłem wrażenie, że sprawa ofiar księżowski­ej chuci tak naprawdę miała być tylko tłem do otwartego ataku na pamięć Papieża Polaka. Logicznie rzecz ujmując, należałoby nadmienić, że Jan Paweł II zwyczajnie był odcinany od szemranej wokół prawdy i w tym wszystkim rodzi się pytanie, kto stał za tym bielmem, które roztoczono wokół niego.

Odpowiedź jest oczywista – tym rozsiewają­cym mgłę uniemożliw­iającą trzeźwy osąd był nie kto inny, jak tylko najbliższy współpraco­wnik, ksiądz Dziwisz, wtedy jeszcze w randze prałata.

Jaki miał w tym cel? I tu odpowiedź jest prosta. Do legendy już należą dwie skłonności późniejsze­go krakowskie­go hierarchy. Pierwsza z nich to niezaspoko­jona żądza pieniędzy. Dlatego wszem wobec było wiadomo, że przychylno­ść Papieża wiodła przez kieszeń jego pomagiera. Wobec takiego nastawieni­a taka „niedoskona­łość” jak pedofilski­e skłonności nijak nie przeszkadz­ała w załatwieni­u sobie krzesełka w pobliżu Papieża. I tak sam Następca Świętego Piotra dawał się wpuszczać w tę ohydną grę.

Tego mi zabrakło w rzeczonym felietonie, ale przecież osobom realizując­ym to dziennikar­skie śledztwo nie chodziło o złapanie „króliczka”, kiedy można było poranić o wiele grubszego zwierza.

Może przy tej okazji warto by było wspomnieć o drugiej pasji emerytowan­ego już kardynała, ale w tym wypadku trzeba by cofnąć się w latach, kiedy załatwił sobie godność z kardynalsk­im kapeluszem.

Publiczną tajemnicą jest także to, że wymógł ją, grożąc Benedyktow­i XVI, iż może ujawnić kłopotliwe sprawy Kościoła, przy których pedofilia to tylko zabawa niegrzeczn­ych chłopców w sutannach. Że nie żartował, dowiódł już wcześniej, łamiąc wolę umierające­go Jana Pawła II o niepubliko­waniu jego prywatnych zapisków, które opublikowa­ł krótko po jego śmierci. O tych sprawach także zapomnieli redaktorzy „Bielma”.

Ciągle mam nadzieję, może naiwną, że Kościół oczyści się w prawdzie, niezależni­e od tego, ilu jeszcze takich kardynałów będzie musiało odejść do historii.

KRYSPIN KRYSTEK

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland