Jesteśmy kroplą
Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej rozrasta się. Otwieramy filie w kolejnych miastach. Im więcej jest biur w kraju, do których można przyjść po pomoc, tym mniej musimy jeździć. Bez żadnych dotacji, tylko ze składek ludzi i dzięki entuzjazmowi wolontariuszy, stworzyliśmy instytucję, którą wielu nazywa ostatnią deską ratunku. Kompleksowa pomoc w sprawach pracowniczych, przeciw lichwie, w kwestiach rodzinnych, mieszkaniowych, socjalnych, bankowych jest możliwa dzięki łączeniu różnych grup i inicjatyw w sieć współpracującą na bieżąco w rozwiązywaniu ludzkich problemów. Nazywamy to sieciowaniem.
Niedawno byli w Warszawie pracownicy ochrony grupy PGE zrzeszeni w związku zawodowym „Zjednoczeni”. Byliśmy z nimi pod ministerstwem i pod siedzibą korporacji. Wspieramy strajki i protesty pracownicze. Pikietujemy pod siedzibami firm zwalniających bezprawnie związkowców. Odzyskujemy dla rodziców dzieci odebrane im bez powodu, pod pretekstem, że rodzice są zbyt biedni albo mają np. nie dość dobre warunki mieszkaniowe. Wyciągamy ludzi ze spirali długów. Zatrzymujemy eksmisje, wyprowadzamy z bezdomności jednostki i całe rodziny.
Wszystko to jest możliwe nie dzięki władzom państwa czy samorządowym, ale bardzo często wbrew tym władzom. Wielokrotnie wykonujemy pracę za pomoc społeczną, która bywa niewydolna, czasem po prostu nieczuła lub przeładowana obowiązkami. Ostatnio w ciągu kilku dni byliśmy z wizytą w Tomaszowie Mazowieckim, Radomiu, Łodzi, Supraślu. Negocjowaliśmy pomoc dla lokatorów, powstrzymanie się od eksmisji i szkoliliśmy wolontariuszy. Wkrótce wybieramy się do Szczecina i Torunia uruchomić nowe placówki. Ilekroć przychodzę do naszego warszawskiego biura, przed drzwiami czeka już gromadka ludzi, którzy przyszli po pomoc. Są podejmowani przez grupę wspaniałych młodych ludzi, naszych wolontariuszek i wolontariuszy. I zwykle ludzie, którzy przyszli z ponurymi minami, wychodzą uśmiechnięci. Bo nasze zadanie to nie tylko pomoc prawna, ale przede wszystkim dodawanie otuchy, która jest niezbędna do walki ze złem. Złem, które tkwi w systemie wyzysku i dominacji, jaki powstał po 1989 r.
Mamy gorzką świadomość, że bez głębokich zmian systemowych nasze wysiłki, choć potrzebne, okażą się na dłuższą metę kroplą ginącą w morzu nieszczęść i niesprawiedliwości. Na razie jesteśmy kroplą, która drąży skałę.