Jak zbiec z kraju Putina
Rozpaczliwie próbują uniknąć poboru. Uciekają z kraju łodziami, jachtami, a nawet na rowerze.
Były sierżant Kirk nie chciał wpaść w ręce szalejących rekruterów Putina. – Nie jestem mordercą i nie zamierzam umrzeć z powodu szalonych idei jednego człowieka. Nie chcę być pionkiem w jego śmiertelnej grze. Kirk zapłacił za podróż z Królewca do Władykaukazu u stóp Kaukazu dwa tysiące dolarów. Do przejścia granicznego z Gruzją było tylko 30 km, lecz drogę blokowała niekończąca się kolumna samochodów. Mężczyzna kupił rower za 600 dolarów, aby szybciej przemknąć między autami. – Pedałowałem jakieś 20 kilometrów. Miałem ze sobą sześć litrów wody i kilka paczek orzechów. Oddałem dwa litry wody ludziom w potrzebie. Samochody tkwiły w korku cztery dni, uciekinierom brakowało więc wszystkiego – relacjonował były podoficer. Przedostał się do Gruzji, zanim armia rosyjska urządziła na granicy punkt poboru.
27-letni Ilja z Moskwy kupił używany rower, z którym przejechał nocnym pociągiem do Murmańska. Stamtąd z trudem pokonał trasę do norweskiego Kirkenes – ponad 250 km. – Na szczęście wcześniej ćwiczyłem do triatlonu. Nie wiedziałem, że tak bardzo to mi się przyda – opowiadał uciekinier. Dodał, że wszystkie miejsca w hotelach w sennym
Kirkenes zajęli Rosjanie. Wielu innych trwa na miejscowym lotnisku, czekając na lot do Oslo.
Bilety lotnicze do większości stolic już wykupiono, więc 25-letni moskwianin Aleksiej zdecydował się na lot do Teheranu. A w Iranie, który ma dobre relacje z reżimem Putina, trwają krwawe protesty przeciw władzy fanatycznych mułłów. – Rodzina pytała mnie, czy w Iranie jest naprawdę bezpieczniej niż w Rosji, ja jednak się zdecydowałem – wyznał Aleksiej. Krótko potem poleciał do Dubaju.
Ośmiu żeglarzy umknęło jachtem z Władywostoku do Korei Południowej. Rejs przez Morze Japońskie trwał pięć dni, bo trzeba było ominąć wody terytorialne Korei Północnej. Żeglarze planowali podjąć podróż trochę później, kiedy jednak rozeszła się wieść o mobilizacji, czy raczej „mogilizacji”, natychmiast wyszli w morze.
Światową sławę zdobyli dwaj obywatele Rosji, którzy uciekli łodzią przez Morze Beringa na Wyspę Świętego Wawrzyńca, będącą częścią Alaski. Według relacji świadków, jeden ze zbiegów miał europejskie rysy twarzy, drugi wyglądał jak przedstawiciel rodzimego ludu Yupik. Śmiałkowie wypłynęli z osiedla Egwiekinot w Czukockim Okręgu Autonomicznym i przebyli ponad 480 km, zanim dotarli do lądu.
Niestety, coraz częściej napływają informacje o tragicznych zgonach rekrutów. W Jakucku na Syberii młody mężczyzna podjął nocną próbę ucieczki z budynku komisji wojskowej. Ukręcił sznur z prześcieradeł, na którym usiłował opuścić się z okna na pierwszym piętrze. Sznur pękł, poborowy runął na ziemię i zginął. Jeszcze jedna nieszczęsna ofiara wojny Putina. (KK)
Na podst.: