Benzynowy paraliż
Zamknięte stacje benzynowe, ogromne kolejki, reglamentowana benzyna, problemy z funkcjonowaniem usług... Tak wygląda codzienność Francji paraliżowanej strajkami pracowników rafinerii TotalEnergies i Esso-ExxonMobil.
Na francuskich stacjach benzynowych dzieją się dantejskie sceny. Wielokilometrowe kolejki blokują ruch w okolicach stacji, także na autostradach – powodując konieczność interwencji policji, która zabezpiecza pasy zablokowane przez kierowców oczekujących na możliwość dostania się do dystrybutora. Ale nawet odstanie kilku godzin nie daje gwarancji sukcesu. Jak opowiada w rozmowie z Le Figaro Sophie z Paryża „wczoraj na stacji koło dworca Montparnasse stałam ponad 45 minut i nie zatankowałam. Dobrze, że pracownik stacji przyszedł powiedzieć, że benzyna się skończyła, bo stałabym nie wiadomo jak długo po nic” – wzdycha.
Na dodatek tam, gdzie benzyna jeszcze jest, można tankować jedynie za wyznaczoną kwotę, niekiedy to 50 euro, innym razem 30 euro... Zakazano też tankowania do kanistrów. W zamyśle ma to na celu ukrócenie „cwaniactwa” – pojawiają się już nielegalni handlarze – ale utrudnia to życie także zwykłym kierowcom, którym po drodze zabrakło benzyny.
Ludziom w kolejkach puszczają nerwy, zdarzają się stłuczki, a nawet rękoczyny. W podparyskim departamencie Val-de-Marne kierowca pokłócił się z grupą mężczyzn, którzy ominęli kolejkę. W efekcie został brutalnie pobity. W Haute-Savoie 33-letni ojciec rodziny został dźgnięty nożem na oczach dzieci w trakcie awantury z 20-latkiem, który usiłował wepchnąć się do kolejki.
Problemy zaczynają się pojawiać także w funkcjonowaniu kraju – transport towarów jest coraz bardziej utrudniony, komplikując pracę firm, ale też zaopatrzenie sklepów czy usługi publiczne. Także opiekunowie osób starszych czy niepełnosprawnych narzekają na problemy z dotarciem do podopiecznych.
Źródłem problemu jest konflikt w grupie TotalEnergies. Pracownicy rafinerii chcą, aby firma podzieliła się z nimi ogromnymi zyskami – żądają podwyżek i premii, w związku z czym 20 września ogłosili strajk, do którego z czasem przyłączyły się kolejne związki zawodowe, a potem także pracownicy grupy Esso-ExxonMobil. Część Francuzów popiera ich żądania, inni zżymają się, jak 44-letnia Anne z Paryża, która w rozmowie z Le Figaro stwierdziła: „Ja też chciałabym dostać podwyżkę 10 proc. Ale ten strajk blokuje cały kraj, zwłaszcza ludzi, którzy mają najniższą krajową i którzy potrzebują samochodu, żeby dojechać do pracy. Bogaci mają to gdzieś”.
Jeszcze w piątek benzyny brakowało na ok. 30 proc. stacji – przy czym region paryski był jednym z najbardziej dotkniętych. Rząd nakazał więc mobilizację kluczowych zakładów, aby uniknąć paraliżu kraju. Jednak wstępna ugoda z pracownikami TotalEnergies – które obiecało 7 proc. podwyżki i premie w wysokości od 3 do 6 tys. euro – daje nadzieję na normalizację sytuacji. Niemniej CGT, najbardziej radykalny ze związków zawodowych, zapowiada przedłużenie strajku.