Idol młodego pokolenia odwraca się od Kościoła
Dawid Podsiadło zadeklarował chęć dokonania aktu apostazji. „Jak będę w rodzinnych stronach i wygospodaruję czas na to, to poprosiłbym o tę apostazję. Nie chcę zaburzać statystyk i korzystać z przywilejów organizacji, z którą niewiele mnie łączy (...). Mam problem z instytucją, a nie z wiarą. Widzimy mnożące się przypadki pedofilii, wtrącanie się w sprawy polityczne, światopoglądowe. Nie piętnuję wiary, tylko hipokryzję” – argumentował artysta w podcaście Onetu. Podsiadło niemal natychmiast został oskarżony przez środowiska kościelne o wykorzystywanie tematu wiary do promocji i sprzedaży swojej nowej płyty i trasy koncertowej, zwłaszcza że wyprzedał 80 tys. biletów na swój przyszłoroczny koncert na Stadionie Narodowym w zaledwie dwie minuty.
– Dawid Podsiadło chce sprzedać więcej płyt. Po prostu... – ocenił Mateusz Maranowski (twitter.com/m_maranowski).
– Yhym... Bo na pewno artysta, który błyskawicznie wyprzedaje swoje koncerty – i to na stadionach – potrzebuje apostazji do promocji... – odniósł się do oskarżeń Radomir Wit (twiter.com/RadomirWit). – Widzę, że niektórzy nadal wolą udawać, że nie widzą, jak zmienia się na wielu polach młode pokolenie. A zmienia się bardzo świadomie.
– Najpierw dokona apostazji, a później będzie śpiewał kolędy. Zakład? – pisał Maciej Nawacki (twitter.com/Maciej _Nawacki).
– Nieprawdopodobne, jak wiele osób z prawej strony nie wie nagle, kim jest Dawid Podsiadło... To nie jest tylko poranny newsik, a może być spory problem dla Kościoła w PL, bo najpopularniejszy w kraju idol młodych pewnie znajdzie naśladowców. Ciekawe, czy jakiś ksiądz zdecydował się z artystą porozmawiać i przekonać go do pozostania w KK? – zastanawiał się Jacek Nizinkiewicz (twitter.com/JNizinkiewicz).
– Jestem pewien, że mam więcej pretensji do ludzi KK niż Dawid Podsiadło. Też więcej goryczy i argumentów przeciw ludziom KK. Nie oceniam go, ale oceniam rozgłos jego apostazji. Moda na bezrozumne traktowanie swojego chrztu. Kocham Kościół. Ślepym na zło w KK nie zamierzam być (...). Już jako nastolatek widziałem obłudę katolików, podły antyklerykalizm, religijność na pokaz, wiarę od święta. Nie znosiłem tego. Modliłem się o oczyszczenie Kościoła. I dzieje się. Ludzie odpadają. Dobrze. Póki co, czynią to z jadem. Głupie to, ale idziemy w dobrym kierunku. Im mniej byle jakich katolików, tym lepiej. Skończą się pierwsze komunie bez wiary w Chrystusa, śluby na pokaz i chrzty dla rodzinnej imprezy. Skończą się też fałszywe powołania kapłańskie. Za kilka dekad będziemy mieć znów Kościół, w którym są ludzie świadomi piękna swej wiary w Boga – napisał ks. Daniel Wachowiak (twitter.com/DanielWachowiak).
– Im więcej byle jakich kleszych degeneratów, tym lepiej – odpowiedział Witold Załęski (NaTemat.pl). – Ludzie muszą widzieć tę degrengoladę episkopatologii i zdziczenie szeregowych klechów, by odsunąć to dziadostwo od kasy swojej i publicznej. Wtedy ta załgana swołocz przestanie istnieć albo uda się do swoich załganych mocodawców, czyli do zgniłego Watykanu.
– Watykan wymyślił takie upokarzające procedury dla chcących się „wypisać” z tej organizacji, że mało komu się chce w to bawić. Był spis powszechny, doskonała okazja do zapisania apostazji. Szkoda, że nie została ona wykorzystana. Najlepszym sprawdzianem byłby podatek kościelny. Obstawiam, że nie więcej niż 15 proc. pozostałoby w statystykach. Jest taki podatek w innych krajach, ale w Polsce kler wolałby wyświęcać kobiety, niż ujawniać prawdę o „katolickiej” Polsce – napisała Amelie 38 (Gazeta.pl).
– Apostazja to twoja prywatna sprawa, Dawidzie Podsiadło – apelował do artysty Maciej Rajfur, felietonista „Gazety Wrocławskiej”. – Czy to dobrze, że Podsiadło chce tak oficjalnie odejść z Kościoła? Jako katolika taka informacja mnie nie cieszy, bo oczywiście chciałbym, żeby Dawid w Kościele był – dla własnego dobra. Kościół się raczej bez niego obejdzie (...). Po co Podsiadło obnosi się ze swoją „niewiarą”? Nie mógł w wywiadzie powiedzieć, że o tym nie rozmawia, bo to przecież jego prywatna sprawa? No nie mógł, bo... No właśnie, ja myślę, że on po prostu promuje sobą nową płytę. (Gazetawroclawska.pl).
– Ci, którzy uważają, że publiczny akt apostazji to niepotrzebna ostentacja, zazwyczaj publiczne wyznanie wiary uważają za akt odwagi i godne pochwały świadectwo... – skomentował Sławomir Nitras (twitter.com/SlawomirNitras).
– Tak naprawdę Kościoła katolickiego nie ma. Nikt z jego wyznawców nie przestrzega jego elementarnych zasad, Dekalogu. A spowiedź to pierwszy rodzaj Pegasusa, choć niedoskonały, bo i tak wszyscy w trakcie spowiedzi kłamią lub zatajają swoje występki. A i odpuszczenie ich to tylko widzimisię tego, co słucha, i zależy od humoru w danym dniu, wieku spowiednika i grzesznika, parafii, w której to się odbywa, norm tam panujących i płci skruszonego. A cały Kościół to jeden wielki najbardziej dochodowy biznes. Pierwsza zalegalizowana sekta wykorzystująca ludzkie nieszczęścia, biedę, brak pomocy od innych instytucji i chęć przynależenia do grupy – ocenił Słoniu65 (Gazeta.pl).
– Podsiadło Dawid zapowiedział apostazję. To znaczy, że jest w moim Kościele. Mnie to smuci. Bo zawsze, jak ktoś odchodzi, znaczy to, że nie znalazł we wspólnocie, którą tworzę, wystarczająco miłości, by zostać. Wkurza mnie to, że potrafimy jako wspólnota powiedzieć na taki fakt: „Dobrze, że odchodzi”, „Kościół sobie poradzi bez niego”, „Kościół przetrwał 2000 lat, to też przetrwa”. Albo szydercze teksty: „Jak my to zniesiemy?”. Wkurza mnie, bo czytamy w kościołach Ewangelię o dobrym pasterzu, który zostawia 99 owiec i szuka jednej. Te „paskudne” zdania wyrażają prawdę, że sobie poradzimy bez pana Dawida i tysięcy innych. Ale ta prawda jest pozbawiona miłości. Kiedyś usłyszałem od jednego ważnego jezuity, że jak odejdę, to Towarzystwo sobie beze mnie poradzi. To prawda, poradziłoby sobie, bo kimże ja jestem. Jednak jestem w Kościele i wstępowałem do zakonu, bo uwierzyłem w Miłość. Nie brutalne prawdy. Jeśli jesteś wierzący, nie pozwól sobie na cynizm w obliczu odchodzenia jednego z nas – grzmiał jezuita (facebook.com/grzekramer).