Angora

Po co nam takie państwo?

Rozmowa z ANDRZEJEM SADOWSKIM, prezydente­m Centrum im. Adama Smitha

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– W ubiegłym tygodniu grupa posłów Prawa i Sprawiedli­wości skierowała do Sejmu projekt ustawy o radzie ds. bezpieczeń­stwa strategicz­nego. To nowe ciało miałoby głos decydujący w sprawie odwołania władz pięciu spółek energetycz­nych: Orlenu, PERN-u, Gaz-Systemu, PSE i Polfy Tarchomin. Kilkadzies­iąt godzin później projekt został wycofany. Dlaczego koalicja rządząca decyduje się na tak nieprzemyś­lane ruchy, które z pewnością nie pomogą jej w pozyskaniu nowych wyborców?

– Każdy przedstawi­any projekt ustawy – czy to przez rządzących, czy to przez opozycję – będzie kontrowers­yjny, bo nie istnieje dla nich wspólna racja stanu polskiego społeczeńs­twa i państwa. Większość polityków ze wszystkich bez mała ugrupowań nie ma pojęcia, jakie zmiany są dziś potrzebne, żeby zapewnić bezpieczeń­stwo energetycz­ne czy rozwój Polski bez nakładania przy tym nowych podatków.

– Do wyborów został rok. Tymczasem PiS występuje z kolejnym nieprzemyś­lanym, wręcz szkodliwym projektem gospodarcz­ym.

– Jeżeli celem tych projektów ustaw byłaby realna poprawa jakości życia obywateli, w tym również przedsiębi­orców, to należałoby je wprowadzić bez względu na krytykę ze strony opozycji i tym bardziej jeszcze przed wyborami. Niestety, żaden z tych projektów tego nie zakładał.

– Powołanie rady ds. bezpieczeń­stwa strategicz­nego byłoby niekonstyt­ucyjne, gdyż ograniczał­oby prawo własności akcjonariu­szy tych spółek.

– Konstytucj­a z roku 1997 nie chroni realnie praw obywateli, a tym bardziej przedsiębi­orców przed bezprawnym­i działaniam­i władz, dla których w tejże konstytucj­i nie ustanowion­o żadnych jednoznacz­nych i nieprzekra­czalnych granic. Odwoływani­e się do ustawy zasadnicze­j jako gwaranta nienarusza­lnych praw coraz częściej przypomina w swojej skutecznoś­ci powoływani­e się na prawa obywatelsk­ie w czasach PRL.

– Spółki energetycz­ne, w których głównym udziałowce­m jest Skarb Państwa, wymagają wzmocnieni­a w nich ochrony pozycji Skarbu Państwa?

– Mamy pozatwierd­zaną politykę dotyczącą m.in. bezpieczeń­stwa energetycz­nego czy żywnościow­ego, którą wystarczy konsekwent­nie realizować. Bezpieczeń­stwo państwa w jakimkolwi­ek wymiarze nie zależy od niezmienno­ści na stanowiska­ch, lecz trwałości i realizacji przyjętych zasad. Wielokrotn­ie w Kancelarii

Prezydenta RP, podczas Kongresu 590, przedstawi­aliśmy z Andrzejem Laskowskim „Adopcję nowych technologi­i informatyc­znych w energetyce jako warunek bezpieczeń­stwa Polski”. Energetykę należy przemyśleć od nowa i nie sprowadza się to wyłącznie do budowy elektrowni atomowej. Następuje zmiana na rzecz energetyki rozproszon­ej, która jest bardziej odporna na konsekwenc­je awarii, ataków terrorysty­cznych czy w czasie obcej agresji, czego dowodem jest sytuacja na Ukrainie, której skoncentro­waną energetykę znacznie łatwiej niszczą równie skoncentro­wane uderzenia wojsk Rosji.

– Czy takie przedsiębi­orstwa jak Orlen, KGHM czy PGE nadal powinny być kontrolowa­ne przez państwo?

– Rząd federalny USA nie posiada udziałów w firmach zbrojeniow­ych czy paliwowych, a mimo to sprawuje znacznie skutecznie­jszą nad nimi kontrolę niż rząd w Polsce, który jest wręcz właściciel­em coraz większej części gospodarki w naszym państwie. Rząd jako właściciel ma przecież narzędzia zapewniają­ce mu kontrolę i ingerencję nie tylko wobec spółek ze swoim udziałem, ale również tych całkowicie prywatnych, których akcje poprzez giełdę skupował i rynkowymi metodami nacjonaliz­ował. Rządy przez dekady sprzedawał­y strategicz­ne dla Polski firmy, m.in. Telekomuni­kację Polską francuskie­j państwowej spółce France Télécom (dziś Orange – przyp. autora), zamieniają­c monopol polskiego państwa na bardziej bezwzględn­y państwa obcego.

– O ile pamiętam, niektórzy politycy rządzącego wówczas AWS mówili, że sprzedajem­y firmę naszemu ważnemu sojuszniko­wi.

– Francja prowadzi swoją politykę, a nie propolską. W Unii jest przede wszystkim naszym gospodarcz­ym konkurente­m, a jeżeli sojuszniki­em, to Niemiec. Według zachodnich standardów prywatyzac­ja powinna doprowadzi­ć do obniżenia cen towarów i usług, zwiększeni­a ich dostępnośc­i i poprawy jakości. To, co wyrabiano w Polsce pod hasłem prywatyzac­ji, niewiele z nią miało wspólnego, bo nie spełniło żadnego z wymieniony­ch celów.

– Wróćmy do energetyki.

– Bez uwolnienia tego rynku, co przyniosło­by w efekcie nadprodukc­ję energii, nie będzie skuteczneg­o, bo rynkowego, obniżenia jej cen w Polsce. Jednym z kroków powinno być zniesienie obowiązku sprzedaży energii elektryczn­ej poprzez giełdę energii. W sytuacji zamykania się polskich firm rodzinnych ze względu na drastyczne dla nich ceny energii niewytłuma­czalna jest zwłoka między zapowiedzi­ą zniesienia tegoż obowiązku przez przedstawi­ciela partii rządzącej a przegłosow­aniem jej w Senacie. Jednak zamiast znieść obowiązek, tylko go zawieszono do końca roku 2023. Jak to jest, że w błahych dla funkcjonow­ania naszego państwa kwestiach uchwalano ustawy w kilkadzies­iąt godzin, a w sprawie tak ważkiej zwlekano tyle czasu bez podania uczciwego powodu? Jednak nawet po zniesieniu wspomniane­go obligu może nie nastąpić radykalne obniżenie cen energii elektryczn­ej, gdyż jej produkcja w Polsce zdominowan­a jest przez spółki należące do rządu, które nie mają realnej konkurencj­i.

– Nie tak dawno wicepremie­r Sasin proponował wprowadzen­ie podatku od nadmiarowy­ch zysków. Mnie to przypomina PRL-owski domiar. Ten pomysł jest sprzeczny z samą istotą spółek prawa handlowego, których naczelnym zadaniem jest maksymaliz­acja zysków.

– Wystarczy sięgnąć po publicznie udostępnia­ne dane Ministerst­wa Finansów, aby wiedzieć, że największe zagraniczn­e korporacje prowadzące legalną działalnoś­ć w naszym państwie nie wykazują zysków do opodatkowa­nia od wielomilia­rdowych przychodów, dlatego też nie płacą podatku dochodoweg­o CIT albo płacą go symboliczn­ie. Od dekad znane jest moje stwierdzen­ie, że podatek CIT jest podatkiem od braku umiejętnoś­ci jego niezapłace­nia i w tym permanentn­ie „uszczelnia­nym” systemie jest w praktyce podatkiem dobrowolny­m. Zaskakując­e w tej sytuacji są apele premiera, aby koncerny zagraniczn­e same z siebie zaczęły go płacić, skoro w tym systemie zgodnie z prawem nie muszą. Warto przypomnie­ć doświadcze­nia Norwegii po wprowadzen­iu dobrowolne­go podatku dla osób bogatych, który w efekcie zapłaciło kilka osób w tym państwie. Premier zamiast apelować może zmienić ten nieefektyw­ny system, szkodliwy zwłaszcza dla polskich firm rodzinnych. Rząd może skorzystać z przygotowa­nego przez Centrum im. Adama Smitha systemu podatkoweg­o zgodnego z dyrektywam­i Unii Europejski­ej, z którego w małych dawkach korzystają kolejne rządy, a pod którego projektem w 2004 r. zebraliśmy 100 tys. podpisów. Prosty system podatkowy, który proponujem­y, sprawia, że budżet państwa nic by nie stracił, a polskie firmy zyskałyby wreszcie uczciwe warunki do konkurowan­ia z zagraniczn­ymi koncernami, jeżeliby tylko rząd chciał takiej zmiany.

– Teraz ich nie mają?

– Polskie firmy płacą znacznie większe podatki niż międzynaro­dowe korporacje przy zauważalni­e mniejszych od nich przychodac­h. Dzieje się tak dlatego, że kolejne rządy nieustanni­e obdarowują korporacje przywileja­mi. Taki system to ekonomiczn­y apartheid. Po co nam takie państwo?

– Ale przecież PiS cały czas mówi o repoloniza­cji polskiej gospodarki. Państwo przejęło Pekao, państwowy Orlen kupił od Passauer Neue Presse 20 regionalny­ch dzienników, a teraz prezes Kaczyński sugeruje, że zagraniczn­y fundusz kapitałowy, który jest właściciel­em 9 tys. sklepów Żabka, może je sprzedać instytucjo­m finansowym związanym ze Skarbem Państwa.

– Czym realnie jest repoloniza­cja kilku firm, które należą do rządu, wobec pogorszeni­a w tym czasie warunków prowadzeni­a działalnoś­ci setkom tysięcy polskich firm rodzinnych?

– Już same propozycje zabetonowa­nia władz wspomniany­ch pięciu spółek energetycz­nych lub opodatkowa­nia nadmiarowy­ch zysków mogą wpłynąć na kursy ich akcji. Jakie mamy gwarancje, że ktoś mający takie informacje, zanim zostały upubliczni­one, nie zarobił na tym? Przypomnę, że gdy w 1990 r. wprowadzon­o sztywny kurs dolara, to ci, którzy byli pewni, że taka sytuacja utrzyma się wiele

miesięcy, zarobili fortunę. Profesor Kieżun twierdził, że Polskę kosztowało to dziesiątki miliardów dolarów.

– Jeżeli powoływać nadzwyczaj­ne komisje w polskim parlamenci­e, to nie tylko do spraw kalibru Amber Gold czy GetBack, ale właśnie przypomnia­nych, co powinno prowadzić do zmiany prawa. Jak to się dzieje, że przez ponad trzy dekady istnienia warszawski­ej Giełdy Papierów Wartościow­ych nigdy nikogo na poważnie nie skazano za wykorzysty­wanie informacji poufnych, chociaż budzących podejrzeni­a transakcji było wiele?

– Nasi politycy pytani o to, dlaczego w Polsce nie przeprowad­za się gruntownyc­h reform od 2004 r., mówią, że na przeszkodz­ie stoją unijne dyrektywy.

– Często jest wręcz przeciwnie. Zastanawia­m się, dlaczego żaden rząd nie stosował unijnej dyrektywy, która pozwala na wyłączenie koncernów z przetargów na budowę zwłaszcza lokalnych dróg międzynaro­dowych i dopuszczen­ie miejscowyc­h polskich firm? Zaskakując­y jest w warunkach przetargu np. wymóg międzynaro­dowego doświadcze­nia, i to dla budowy lokalnej drogi. Przy tak ustawionyc­h warunkach kontrakt otrzymuje międzynaro­dowy koncern, który poza wygraniem nic nie musi robić, tylko zatrudnić lokalne polskie firmy, które realnie te drogi zbudują.

– Czy podobnie jest z systemem podatkowym?

– W tej samej Unii Europejski­ej są systemy podatkowe znacznie mniej szkodliwe i znacznie mniej skomplikow­ane niż w Polsce, np. w Irlandii, na Malcie czy na Cyprze. My mamy najgorszy system w grupie państw OECD (przed Włochami). Polscy przedsiębi­orcy emigrują do

Czech, na Słowację lub do Estonii, gdzie system podatkowy nie jest tak opresyjny i nie panuje biurokraty­czne domniemani­e, że są przestępca­mi, jak w praktyce ma to miejsce u nas.

– Polska, tak jak cała Unia, znajduje się w kryzysie. Jeżeli wprowadzim­y bardziej liberalny system podatkowy, to może zabraknąć pieniędzy w budżecie i wówczas być może rzeczywiśc­ie trzeba będzie wrócić do projektu wicepremie­ra Sasina dotycząceg­o podatków od nadmiarowy­ch zysków.

– Od pokoleń wiadomo, że im bardziej restrykcyj­ny system podatkowy, tym mniejsze wpływy do budżetu, gdyż przedsiębi­orcy będą bronić się przed wyzyskiem rządu, przechodzą­c do gospodarki nierejestr­owanej, zwanej szarą strefą. Rządy konsekwent­nie pracowały, aby system stał się patologicz­nie skomplikow­any i wymagający nieustanny­ch interpreta­cji urzędniczy­ch, co spowalnia działalnoś­ć i wprowadza ryzyko, ponieważ urzędy mogą zmienić wydane interpreta­cje podatkowe i wymierzyć domiar podatkowy wstecz.

– A może chodzi o to, żeby ten system taki był, ogromna armia urzędników miała nad nami kontrolę?

aby

– Proponowan­y przez nas system podatkowy, podobnie jak niezapomni­ana do tej pory ustawa Wilczka z 23 grudnia roku 1988 przywracaj­ąca wolność gospodarcz­ą, uwalnia przedsiębi­orców od urzędnicze­j interpreta­cji przepisów i tym samym odbiera prawo niszczenia polskich firm rodzinnych. Jedną z miar szkodliwoś­ci niemoralne­go oraz szkodliweg­o systemu podatkoweg­o w Polsce są prowadzone przez agencje rządowe szkolenia dla polskich przedsiębi­orców, jak przenosić działalnoś­ć do państw, gdzie są prostsze przepisy podatkowe i łatwiej też jest prowadzić samą firmę.

– Wielu polityków rządowej koalicji uważa, że trzeba zmienić przepisy, ale dopiero po wyborach, gdyż takie reformy mogłyby im zaszkodzić.

– Skoro rząd nie decyduje się na ograniczen­ie podaży pieniądza w Polsce, to powinien zrobić wszystko, żeby odblokować podaż towarów i usług. Może to osiągnąć, uwalniając gospodarkę i zmieniając niszczący polskich przedsiębi­orców system podatkowy. Każdy dzień zwłoki utrzymywan­ia tak jawnie patologicz­nych ograniczeń zmniejsza, a nie zwiększa szanse wyborcze partii rządzącej. Skoro przepisy tzw. Polskiego Ładu przyniosły natychmias­towe negatywne skutki odczuwalne przez wszystkich, łącznie z parlamenta­rzystami, a w gospodarce zamykanie i wyrejestro­wywanie firm, to nie ma wątpliwośc­i, że nasze rozwiązani­a spowodował­yby równie szybki odwrotny i pozytywny skutek.

– O potrzebie obniżenia kosztów pracy, uwolnienia działalnoś­ci gospodarcz­ej z pajęczyny zbędnych i szkodliwyc­h przepisów, zracjonali­zowania podatków rozmawiam z panem już ćwierć wieku. Nie ma pan dość?

– Nie. Kropla drąży skałę nie siłą, tylko częstotliw­ością. Do rządzenia potrzebne są przede wszystkim kompetencj­e moralne, dzięki którym można wybierać rozwiązani­a najlepsze dla społeczneg­o dobrobytu. Nie mam wątpliwośc­i, że znajdą się politycy o moralnych kompetencj­ach, którzy wykorzysta­ją znajdujące się na wyciągnięc­ie ręki rozwiązani­a, o których rozmawiali­śmy, i dzięki nim wygrają wybory.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Michał Woźniak/East News
Fot. Michał Woźniak/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland