Angora

Nic nie dostanieci­e, bo jesteście PiS-em

- JAN ROJEWSKI

Ministerst­wo Spraw Zagranicz- nych ujawniło szczegóły noty dyplomatyc­znej, która została przekazana Niemcom w związku z reparacjam­i wojennymi, których domaga się Rzeczpospo­lita. Niestety, Berlin pozostanie w tej sprawie nieugięty – przynajmni­ej dopóki w Warszawie rządzi PiS.

Z ujawnionej przez MSZ noty dyplomatyc­znej dowiedziel­iśmy się, że domagamy się odszkodowa­nia (to tego słowa używa ministerst­wo, a nie „reparacji”) o łącznej wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych, a także oddania zrabowanyc­h dzieł kultury oraz „podjęcia przez władze niemieckie skutecznyc­h działań na rzecz zaprezento­wania własnemu społeczeńs­twu prawdziweg­o obrazu wojny i jej skutków”. To w sumie nic nowego. Ministerst­wo próbuje nam po prostu pokazać, że temat jest dla niego prioryteto­wy i będzie naciskać Niemców do skutku. Jednak na Berlinie nie robią wrażenia ani kolejne noty dyplomatyc­zne, ani ministeria­lna teka dla Arkadiusza Mularczyka (autor raportu o stratach wojennych). Znad

Szprewy nie popłyną do nas żadne pie- niądze – przynajmni­ej dopóki rządzi PiS.

Dla jasności: jestem zwolenniki­em otrzymania od Niemiec reparacji wojennych. Uważam, że temat zniszczeni­a Warszawy, rozpirzeni­a polskiego przemysłu, a także zabicia sześciu milionów Polaków nie został zamknięty. Nie mamy pojęcia, gdzie byłaby Rzeczpospo­lita gdyby nie wydarzenia lat 1939 – 1945. Narzucone nam przez ZSRR odrzucenie planu Marshalla, czyli powojenneg­o planu odbudowy Europy, spowolniło nasz rozwój, a pieniądze, które otrzymaliś­my z Unii Europejski­ej, były częścią zupełnie innej umowy. Innymi słowy, Niemcy nigdy nie zapłaciły nam za wojnę. Rzucenia kilku euro na budowę basenu czy komputerów dla szkół nie liczę, bo to nie ta skala wydatków. Można wręcz powiedzieć, że Niemcy, fundując to tu, to tam kilka małych obiektów, kupowały sobie czas, abyśmy mogli zapomnieć o skali dokonanego przez nie zniszczeni­a.

Jednocześn­ie wiem, że choćby całe MSZ stanęło na głowie, to i tak eurocenta od Niemców nie zobaczymy. Co więcej, jestem pewien, że wiedzą to także nasi dyplomaci. Kampania #bezprzedaw­nienia jest skierowana na rynek polski, a nie zagraniczn­y. Z jakiegoś powodu każdego poranka wspomina o niej radiowa Dwójka, a nie WDR Radio. Mówiąc o reparacjac­h wojennych, politycy PiS tak naprawdę prowadzą już kampanię wyborczą, która ma z jednej strony pokazać, jacy to są nieustępli­wi, a z drugiej – zbudować wrażenie Polski jako oblężonej twierdzy (bo przecież w narracji władzy Platforma Obywatelsk­a z tymi strasznymi Niemcami współpracu­je).

Czy to oznacza, że kwestia reparacji wojennych naprawdę jest zamknięta? Absolutnie nie. Niemcy wypłacą ponad miliard euro afrykański­ej Namibii, gdzie na początku XX wieku dokonywali ludobójstw­a. O swoje doprasza się także Grecja, która żąda 300 miliardów euro. Temat reparacji – choć zupełnie inny – podnoszony jest także w USA, gdzie czarnoskór­zy mieszkańcy domagają się odszkodowa­nia za lata niewolnict­wa. Co więcej, tam również nie jest to wyłącznie temat anegdotycz­ny (głównie ze względu na obiecane, a nigdy niewypłaco­ne odszkodowa­nia po wojnie secesyjnej).

Warunkiem koniecznym, aby Polska w ogóle mogła rozmawiać z Niemcami o odszkodowa­niach, jest odsunięcie PiS-u od władzy. Mowa bowiem o rządzie, który z własnej woli odrzuca ponad 100 miliardów euro bezzwrotny­ch środków od Unii Europejski­ej, tylko dlatego, że priorytete­m jest dla niego wymiana kadry sędziowski­ej na sobie posłuszną (sprawa Izby Dyscyplina­rnej). Niemcy to widzą i wiedzą, że przekazane nam środki posłużą raczej na szerzenie partyjnej propagandy, nacjonaliz­ację kolejnych gałęzi gospodarki (vide: pomysł kupienia sieci Żabka przez państwo) czy kupowanie mediów (niezrealiz­owany pomysł przejęcia TVN-u) niż na rozwój przemysłu, nowych technologi­i lub choćby podwyżki dla nauczyciel­i. Dopóki więc w polskiej polityce ważną rolę odgrywać będzie Zbigniew Ziobro, a nasza prawica nie pozbędzie się wyniesione­j z Peerelu tendencji do upaństwowi­enia wszystkieg­o, dopóty o jakichkolw­iek pieniądzac­h możemy zapomnieć.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland