Angora

Rosjanie kupili podsłuchy z „Sowy...”

- JAN ROJEWSKI

Ustalenia Grzegorza Rzeczkowsk­iego rzucają nowe światło na aferę podsłuchow­ą z 2014 roku. Dziennikar­z ujawnił zeznania Marcina W., byłego wspólnika Marka Falenty, który mówi wprost, że ten sprzedał taśmy z „Sowy i Przyjaciół” Rosjanom. W rozmowie z Janem Rojewskim Rzeczkowsk­i podkreśla, że nie wszystkim zależy na wyjaśnieni­u tej sprawy. Przede wszystkim dziwi zachowanie prokuratur­y, która wyraźnie nie chce zbadać wątku szpiegowsk­iego.

– Na początku chyba powinienem ci pogratulow­ać publikacji. Twój tekst sprawił, że „Newsweeka” nie byłem w stanie kupić w kilku kioskach. Co powoduje, że Polacy wciąż chętnie czytają o aferze podsłuchow­ej, mimo że od jej wybuchu minęło osiem lat?

– To temat, w którym wciąż jest wiele intrygując­ych wątków, w tym takich, które prowadzą na Wschód i sprawiają, że cała sprawa nabiera charakteru szpiegowsk­iego. To, że mój tekst wzbudził duże zaintereso­wanie, jest krzepiące, bo znaczy, że sprawy bezpieczeń­stwa nie są nam, obywatelom, obojętne. Opinia publiczna chce wiedzieć, czy obce rządy i ich służby mają wpływ na rzeczywist­ość polityczną nad Wisłą.

– Wspominasz, że wątek szpiegowsk­i interesuje czytelnikó­w, ale niekoniecz­nie organy ścigania.

– Nie ma wątpliwośc­i, że dziś służby są mocno podporządk­owane partii rządzącej i wyjaśnieni­e tych wątków po prostu nie leży w ich interesie. Na tym etapie śledztwa nie są to nawet hipotezy. Dziś wiemy już, że w aferę podsłuchow­ą byli zamieszani funkcjonar­iusze powiązani z PiS.

– Masz na to dowody?

– Tak. Mamy dowody na to, że lojalni wobec PiS funkcjonar­iusze CBA i ABW prowadzili Marka Falentę. Wiemy też, że sam Falenta kontaktowa­ł się z politykami PiS. Co więcej, mówił o tym w listach, które wysyłał do najwyższyc­h osób w państwie.

– Falenta twierdził wręcz, że PiS obiecał mu ułaskawien­ie. Skąd w ogóle wziął się ten biznesmen i jak zrodził się pomysł, aby nagrywać najważniej­sze osoby w państwie?

– Marek Falenta od lat wykazywał talent do zarabiania szybkich i łatwych pieniędzy. Dorobił się dzięki spółce Electus zajmującej się wykupywani­em długów od samorządów i szpitali publicznyc­h. Od połowy lat 2000 był informator­em służb, kontaktem ABW, a potem CBA, który wchodził w relacje z ludźmi ze świata polityki i dużego biznesu. W wymiarze lokalnym szło mu to bardzo dobrze, ale jego ambicje sięgały dalej. Falenta marzył, aby zostać najbogatsz­ym Polakiem. W tym m.in. celu chciał wejść w rynek energetycz­ny. I tak dochodzimy do historii spółki SkładyWęgl­a.pl, od której zaczyna się afera podsłuchow­a.

Nie wierzę w to, że pomysł, aby podsłuchiw­ać polityków, zrodził się w głowie Falenty sam. Być może podsunął go Łukasz N., słynny kelner, który zarządzał całą operacją w „Sowie i Przyjacioł­ach”. Początkowo

podsłuchuj­ącym zależało tylko na zbieraniu informacji o charakterz­e biznesowym, dzięki której mogliby uzyskać przewagę nad konkurencj­ą. Gra zmieniła swój charakter, gdy okazało się, że w pułapkę podsłuchów dali się też złapać politycy. Ostateczni­e nagrano około stu osób i są to dziesiątki godzin rozmów. O większości z nich nawet nie wiemy.

– Są nagrania nieujawnio­ne?

– Tak, oczywiście. Wiemy, że Mateusz Morawiecki został podsłuchan­y dwukrotnie, ale znane jest tylko jedno nagranie – to, w którym mówi, że „ludzie powinni zapierdala­ć za miskę ryżu”. Jednak według zeznań Łukasza N. premier miał także opowiadać o kupowaniu nieruchomo­ści na tzw. słupy.

– W swoim tekście opierasz się głównie na zeznaniach Marcina W. Obciąża on Falentę i mówi, że ten miał sprzedać taśmy z „Sowy...”

Rosjanom. Jak doszło do spotkania obu panów?

– Marcin W. w 2013 roku szukał inwestorów do wspomniane­j spółki SkładyWęgl­a.pl, które były zadłużone na kilkadzies­iąt milionów złotych. Falenta obiecał, że wprowadzi spółkę na giełdę. Tak w całej sprawie pojawiają się zresztą Rosjanie, których węglem składy handlowały. Falenta i W. mieli wobec nich dług. Możliwe, że Falenta chciał go spłacić, oddając do ich dyspozycji taśmy z „Sowy...”.

– Czy W. to wiarygodny świadek?

– Marcin W. był skazywany za przestępst­wa gospodarcz­e, ale nigdy za składanie fałszywych zeznań. Jednak to nie ja powinienem weryfikowa­ć jego wiarygodno­ść, tylko służby i prokuratur­a.

– Na twój tekst postanowił odpowiedzi­eć sam Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedli­wości zaprezento­wał inne zeznania Marcina W., który mówił o łapówce dla Michała Tuska.

– Nie twierdzę, że wszystko, co mówi Marcin W., jest prawdą, a raczej, że wiele z tego, co mówi w sprawie afery taśmowej, ma pokrycie w innych źródłach. W tekście wspominam zarówno o jego kryminalne­j przeszłośc­i, jak i o tym, że został on przebadany wariografe­m. Natomiast uderzający jest fakt, że prokuratur­a, mając od Marcina W. informacje o kontaktach z Rosjanami, zupełnie nie podjęła tego wątku ani nie przekazała go Prokuratur­ze Krajowej, która jako jedyna powinna zajmować się sprawami o charakterz­e szpiegowsk­im (sprawą zajmuje się Prokuratur­a Regionalna w Gdańsku – przyp. red.). Pytana przeze mnie prokuratur­a nie mówi nic o art. 130 Kodeksu karnego opisującym przestępst­wo szpiegostw­a. Moim zdaniem wielość tych zaniedbań nie jest przypadkow­a.

– Czy wierzysz, że ta afera naprawdę przyczynił­a się do upadku rządu PO-PSL?

– Niewątpliw­ie uderzyła w jego wiarygodno­ść. Taśmy były publikowan­e od czerwca 2014 roku aż do wyborów rok później. Myślę więc, że przyczynił­a się do upadku rządu, ale nie była jedynym powodem. Ekipa PO-PSL była wówczas osłabiona, m.in. wymierzony­mi w nią teoriami spiskowymi na temat katastrofy smoleńskie­j. Wszystkie oskarżenia wysnuwane przez Antoniego Macierewic­za na temat zamachu czy udziału Tuska w spisku na pewno miały wpływ na wielu wyborców.

– Czemu w takim razie afera taśmowa tak mocno oddziaływa­ła na wyborców, a wiele afer PiS przeszło zupełnie bez echa i nie miało wpływu na popularnoś­ć partii rządzącej?

– To temat na inną rozmowę. Mogę tylko powiedzieć, że wyborcy PO wymagają czegoś innego niż wyborcy PiS, żeby nie powiedzieć „czegoś więcej”. Afera podsłuchow­a podkopała zaufanie części wyborców do Platformy. Politycy, którzy byli w nią zamieszani, musieli odejść ze stanowisk, a chaos decyzyjny pogłębił się dodatkowo po wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli. PO straciła impet. Myślę, że gdyby Kaczyński teraz wycofał się z krajowej polityki, to efekt dla PiS sukcesywni­e osłabianeg­o kolejnymi aferami pewnie byłby zbliżony. Ta afera doskonale pokazała, jak skuteczną bronią może być dezinforma­cja i jak niebezpiec­zna jest wojna informacyj­na. Skompromit­owano – przynajmni­ej na jakiś czas – znaczących polityków partii rządzącej, mimo że ich rozmowy nie miały charakteru przestępcz­ego.

– Zajmujesz się tą sprawą od lat. Czy jest szansa, że kiedyś dojdziemy do prawdy?

– Jestem sceptyczny. Na razie nie ma takiej woli polityczne­j ze strony władzy. Ale wierzę, że powołanie komisji śledczej, która zbadałaby m.in. kontakty Marka Falenty z Rosjanami, rzuciłoby nowe światło na aferę podsłuchow­ą i odsłoniłob­y nowe ślady.

 ?? ?? Rys. Andrzej Mleczko
Rys. Andrzej Mleczko

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland