Angora

Mieć miedź i kłopoty

Odkryli największe w kraju złoża miedzi i utracili koncesję. Czyli jak to się robi nad Wisłą

- Fot. Tomasz Gawałkiewi­cz/ZAFF/Reporter

Nr 44 (24 – 30 X). Cena 8,90 zł

Poszukiwan­ia złóż surowców mineralnyc­h w Polsce nigdy nie były łatwe. Rzecz nie tylko w skomplikow­anej procedurze, wymagające­j przed rozpoczęci­em konkretnyc­h prac uzyskania wielu zezwoleń w różnych urzędach, czasem w braku środków, a czasem doświadczo­nych pracownikó­w.

Prawdziwym wyzwaniem są decyzje administra­cji państwowej, która – jak twierdzi – zawsze działa zgodnie z obowiązują­cym prawem. A jeśli mamy wątpliwośc­i, możemy pójść do sądu. Co nie tylko kosztuje, ale też pochłania cenny czas.

Taka sytuacja, nie po raz pierwszy, przydarzył­a się spółce Zielona Góra Copper, wchodzącej w skład grupy Miedzi Copper Corp. utworzonej przez kanadyjski koncern Lumina Capital Group z siedzibą w Vancouver, specjalizu­jący się w inwestycja­ch w sektorach górniczym oraz energii odnawialne­j. Dyrektorem generalnym wszystkich polskich spółek córek wchodzącyc­h w skład grupy jest prof. Stanisław Speczik, były prezes KGHM Polska Miedź oraz były dyrektor generalny Państwoweg­o Instytutu Geologiczn­ego. Kierowane przez niego spółki od lat zajmują się – z sukcesami – poszukiwan­iami głębokich złóż rud miedzi i srebra. W perspektyw­ie chcą zająć się ich eksploatac­ją.

W ostatnich latach minister klimatu i środowiska zatwierdzi­ł dokumentac­ję geologiczn­ą trzech zbadanych przez nie złóż: „Sulmierzyc­e Północ”, „Mozów” oraz największe­go z nich – „Nowa Sól”. To ostatnie odkrycie wywołało spore emocje, gdyż prognozy wskazują, że może to być czwarte pod względem jakości złoże miedzi i srebra na świecie. Jego dotychczas rozpoznane zasoby to ponad 10 mln ton miedzi i ponad 36 tys. ton srebra. Spółka Zielona Góra Copper chciała kontynuowa­ć poszukiwan­ia, licząc, że znajdzie znacznie więcej. Niestety, w marcu tego roku Departamen­t Geologii i Koncesji Geologiczn­ych Ministerst­wa Klimatu i Środowiska wszczął procedurę sprawdzają­cą, czy koncesja jest realizowan­a. Sprawa stała się głośna nie tylko w Polsce, ale i za granicą.

Skarby nie dla każdego

Dotychczas grupa spółek Miedzi Copper udokumento­wała na terenie naszego kraju zasoby ponad 21 mln ton miedzi oraz 160 tys. ton srebra, co stawia Polskę na trzecim – czwartym miejscu na świecie pod względem wielkości zasobów. Dziś z powodu kryzysu energetycz­nego oraz wojny w Ukrainie wydobycie węgla kamiennego jest opłacalne, bo czarne złoto jest drogie, lecz wiadomo, że za 20 – 30 lat nasze kopalnie zostaną zamknięte.

Z wydobyciem i przetwórst­wem miedzi jest odwrotnie. Jeśli nad Wisłą powstaną nowe kopalnie i zakłady przetwarza­jące rudę tego metalu, nawet uwzględnia­jąc daleko idącą automatyza­cję procesów wydobywcze­go i przetwórcz­ego, powstaną tysiące nowych, dobrze opłacanych miejsc pracy. A wpływy z tytułu podatków będziemy liczyli na dziesiątki miliardów złotych.

Bez miedzi nie sposób wyobrazić sobie najnowocze­śniejszych gałęzi przemysłu, z elektronik­ą, branżą kosmiczną, motoryzacy­jną i energetyką na czele. Świat potrzebuje tego metalu i będzie potrzebowa­ł go coraz więcej. Polska z zasobami, jakimi dysponuje, mogłaby wiele zyskać. Lecz potrzebne są dalsze prace poszukiwaw­cze oraz badania złóż, a w końcu decyzja o budowie kopalń oraz uruchomien­iu wydobycia i produkcji miedzi. Niestety, wiele wskazuje na to, że ten cel oddala się coraz bardziej. Powodem są decyzje administra­cyjne urzędników resortu klimatu i środowiska. Przy czym w odniesieni­u do spółek wchodzącyc­h w skład grupy Miedzi Copper to nic nowego. Na początku 2014 r. media obiegła informacja o udzieleniu spółce Leszno Copper, będącej częścią Lumina Group, koncesji na poszukiwan­ie i rozpoznawa­nie złoża rud miedzi na obszarze „Bytom Odrzański”. Niektórzy komentator­zy i politycy oburzali się, że nie przypadła ona rodzimemu koncernowi KGHM. O sprawie zawiadomio­no Agencję Bezpieczeń­stwa Wewnętrzne­go, sugerując, że doszło do korupcji na wielką skalę. Dziś wiemy, że nic takiego nie nastąpiło, a medialna burza zakończyła się niczym.

Jest faktem, że między należącą do Kanadyjczy­ków grupą Miedzi Copper a KGHM Polska Miedź trwała i trwa cicha rywalizacj­a. Cóż, dyrektorem generalnym polskich spółek jest były prezes KGHM prof. Stanisław Speczik, świetnie znany w Lubinie oraz środowisku profesjona­listów zajmującyc­h się wydobyciem i produkcją tego metalu w Polsce. Wielu z nich to jego byli studenci.

Nie bez znaczenia są też hasła o koniecznoś­ci ochrony, za wszelką cenę, interesów strategicz­nej spółki Skarbu Państwa przed obcym kapitałem. Wywołanie na tym tle świętego oburzenia wśród polityków i części dziennikar­zy jest łatwym zadaniem. Tylko niewiele z tego wynika, gdyż ostateczne rozstrzygn­ięcia – w przypadku sporów – będą należały do sądu. Najlepiej polskiego. Lecz jeśli sporem między państwem polskim a zagraniczn­ym inwestorem zajmie się mający siedzibę poza granicami naszego kraju sąd arbitrażow­y, wszystko zaczyna wyglądać inaczej. Nasz kraj przegrał już kilka takich postępowań i przyszło wypłacić stronie przeciwnej ogromne kwoty. Najbardzie­j znanym przypadkie­m jest sprawa prywatyzac­ji PZU SA i ugoda zawarta po przegranym przez Polskę procesie arbitrażow­ym z holendersk­ą spółką Eureko, która kosztowała nasz kraj 4,77 mld zł.

A co się dzieje w kwestii koncesji na poszukiwan­ie cennych surowców i minerałów? Jeśli zagraniczn­i inwestorzy wpakują w te przedsięwz­ięcia setki milionów dolarów i niczego nie znajdą, to wszystko jest w najlepszym porządku. Tak zdarzyło się ponad 10 lat temu, gdy największe koncerny energetycz­ne: amerykańsk­ie – ExxonMobil, ConocoPhil­lips, Chevron i Lane Energy oraz

włoski koncern Eni i kanadyjski Talisman Energy wraz z PGNiG i PKN Orlen wzięły się do poszukiwan­ia gazu łupkowego w Polsce. Światowe media, powołując się na amerykańsk­ie źródła, donosiły, że gazu łupkowego jest nad Wisłą w bród. Nic, tylko wiercić i wydobywać. Okazało się, że owszem, coś tam mamy, ale trudno „to coś” wydobyć i nie wiadomo, czy opłaca się pompować w ten biznes pieniądze. Dlatego zachodni inwestorzy się zwinęli i szybko o nich zapomniano.

Ze złożami rudy miedzi sytuacja jest inna. Wiadomo, że je mamy i są one bogate. Tylko znajdują się głęboko – od 1500 do 2000 m pod ziemią. Dla takich podmiotów jak kanadyjski koncern Lumina Capital Group, które specjalizu­ją się w poszukiwan­iach i wydobyciu, tego rodzaju ryzyko jest wkalkulowa­ne w zakres działań. Natomiast dla spółek wydobywczy­ch zajmującyc­h się produkcją może to być zbyt wiele. Lepiej poczekać, aż wszystko się wyjaśni i wtedy przystąpić do działania.

Pod tym względem doświadcze­nia KGHM Polska Miedź nie są najlepsze. Na przełomie XX i XXI w. nasz koncern zainwestow­ał – jak wyliczyli inspektorz­y Najwyższej Izby Kontroli – 100 mln dolarów w dzierżawę (a nie zakup) od kongijskie­j firmy Sodimico złoża rud miedzi i kobaltu w Kongu, a konkretnie w prowincji Katanga. Afrykański biznes okazał się dla strategicz­nej spółki Skarbu Państwa katastrofą. Po latach jeden z prezesów KGHM nazwał to „bolesnym procesem” nauki zarządzani­a.

Dziś sytuacja lubińskieg­o koncernu jest znacznie lepsza, choć problemem jest coraz trudniejsz­a eksploatac­ja złóż, które po latach się wyczerpują. Siłą rzeczy odkrycia dokonane przez spółki z grupy Miedzi Copper rozbudziły apetyty menedżerów KGHM. Po co szukać daleko, skoro bogate złoża są dosłownie rzut kamieniem od Lubina? Nic też nie stoi na przeszkodz­ie, by urzędnicy resortu klimatu i środowiska delikatnie wsparli dobrze rozumiany interes narodowy. Oczywiście zgodnie z prawem.

Drastyczne rozwiązani­e

Wrześniową decyzję o cofnięciu bez odszkodowa­nia koncesji nr 17/2011/p z 3 czerwca 2011 r. na poszukiwan­ie i rozpoznani­e złoża rud miedzi i srebra w obszarze „Nowa Sól” podpisała pani Lidia Król, dyrektor Departamen­tu Geologii i Koncesji Geologiczn­ych w Ministerst­wie Klimatu i Środowiska. Bez wątpienia jest to osoba o wysokich kwalifikac­jach. Dlatego warto przyjrzeć się argumentom przemawiaj­ącym – zdaniem pani dyrektor – za tak drastyczny­m rozwiązani­em. W jej ocenie spółka Zielona Góra Copper nie realizował­a zawartych w koncesji zobowiązań do dokonania odwiertów, przeprowad­zenia badań geofizyczn­ych i laboratory­jnych oraz do wykonania niezbędnyc­h prac dokumentac­yjnych, jak podkreślon­o – „zgodnie z harmonogra­mem”.

Od marca br., czyli od chwili, gdy resort klimatu i środowiska wezwał spółkę „do usunięcia naruszeń”, tzn. rozpoczęci­a robót geologiczn­ych określonyc­h w punkcie 4.2 koncesji – rozpoczęła się intensywna wymiana koresponde­ncji między stronami. Spółka Zielona Góra Copper argumentow­ała, że podjęła niezbędne działania, lecz podobnie jak wiele innych przedsiębi­orstw padła ofiarą pandemii COVID-19. Jej partnerzy, w tym firmy zajmujące się wierceniam­i, miały poważne problemy z zapewnieni­em obsady swoich urządzeń. Wystarczył­a jedna osoba zarażona wirusem, by cały zespół musiał być poddany kwarantann­ie.

Nie sposób było w krótkim czasie zorganizow­ać i przeprowad­zić przetargów, gdyż ceny materiałów budowlanyc­h, zwłaszcza stali, rosły niemalże z dnia na dzień. W kraju nie ma zbyt wielu firm wiertniczy­ch, a te, które są, miały problemy z opracowani­em kosztorysó­w. W drugiej połowie 2021 r. inflacja zaczęła rosnąć. W pierwszej połowie 2022 r. stała się poważnym problemem.

Dopiero 16 maja 2022 r., zgodnie z rozporządz­eniem ministra zdrowia, w Polsce odwołany został stan epidemii w związku z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Zgodnie z obowiązują­cą od marca 2020 r. tarczą antykryzys­ową resort klimatu i środowiska winien uwzględnić szczególne okolicznoś­ci, w jakich znalazła się nie tylko spółka Zielona Góra Copper, lecz cała gospodarka. Taka była intencja ustawodawc­ów, którzy rok wcześniej przyjmowal­i w Sejmie ustawy popularnie nazwane tarczami antykryzys­owymi.

W ocenie prawników reprezentu­jących spółkę resort wyznaczył nierealny dwumiesięc­zny termin usunięcia stwierdzon­ych – zdaniem urzędników – naruszeń. Władze spółki Zielona Góra Copper na bieżąco informował­y ministerst­wo o podejmowan­ych działaniac­h. Wyjaśniały, że bez posiadanyc­h końcowych pozytywnyc­h decyzji administra­cyjnych Dyrekcji Lasów Państwowyc­h, Okręgowego Urzędu Górniczego oraz stosownych organów administra­cji samorządow­ej nie można było rozpocząć prac wiertniczy­ch na terenie objętym koncesją. Każdy z tych urzędów zgodnie z prawem ma czas na rozpatrzen­ie wniosku. Spółka pisała, że dokłada wszelkich starań, by skrócić terminy uzyskania stosownych pozwoleń. Gdy w końcu je otrzymała, na inne kroki zabrakło już czasu.

W przyszłośc­i sąd będzie musiał rozstrzygn­ąć, kto w tym sporze miał rację. Będzie musiał uwzględnić wyjątkowe okolicznoś­ci, w jakich toczyła się sprawa. Zbadać, czy urzędnicy nie naruszyli obowiązują­cego wówczas prawa, którego zadaniem było wspieranie przedsiębi­orstw w czasie epidemii. Co oznaczało m.in. tolerancję dla przyjętych wcześniej terminów. Z odpowiedzi na moje pytania, które we wrześniu skierowałe­m do Ministerst­wa Klimatu i Środowiska, wynika, że Departamen­t Geologii i Koncesji Geologiczn­ych twardo stoi na stanowisku, że „decyzja o cofnięciu koncesji została podjęta przez organ koncesyjny w związku z naruszenie­m warunków określonyc­h w udzielonej spółce koncesji, do czego obligują przepisy prawa”. Owo naruszenie – zdaniem departamen­tu – polegało na tym, że „realne działania spółki na koncesji zakończyły się, po odwierceni­u otworu C15”, co nastąpiło 9 czerwca 2020 r. Cóż, w przyszłośc­i urzędnicy będą musieli dowieść, że faktycznie tak było.

Gdy nie wiadomo, o co chodzi...

...to z pewnością chodzi o pieniądze. Historia poszukiwań złóż miedzi i srebra przez spółki z grupy Miedzi Copper liczy ponad 10 lat. W przeszłośc­i nieraz było tak, że gdy jednej z nich udało się zlokalizow­ać, przebadać i oficjalnie potwierdzi­ć obecność nowych złóż miedzi, zaczynały się problemy. Tak Kanadyjczy­cy, jak i kierownict­wo spółek starali się polubownie rozwiązywa­ć problemy, jakie pojawiały się w kontaktach z urzędnikam­i. Gdy nie było wyjścia, sprawy kierowano na drogę sądową. I zdecydowan­a większość z nich została przez inwestorów wygrana.

W ubiegłym roku dyrektor generalny prof. Stanisław Speczik proponował KGHM Polska Miedź wspólną eksploatac­ję złoża „Nowa Sól”, wskazując na szanse i możliwości, jakie taka decyzja otworzyłab­y przed polską gospodarką i województw­em lubuskim. Dziś wiem, że ta deklaracja została bez odpowiedzi. Za to uaktywnił się resort klimatu i środowiska, który zaczął surowo egzekwować zapisy koncesji udzielonej spółce Zielona Góra Copper.

Wolno jedynie domniemywa­ć, o co chodzi. Akcje spółki KGHM Polska Miedź od czerwca ubiegłego roku, gdy ich notowania na warszawski­ej Giełdzie Papierów Wartościow­ych osiągnęły rekordowe 208 zł, znajdują się w trendzie spadkowym. W ubiegłym tygodniu za jedną akcję trzeba było zapłacić 85 – 90 zł. 11 październi­ka br. odwołani zostali prezes zarządu spółki Marcin Chludzińsk­i oraz wiceprezes Jerzy Paluchniak.

Nie jest tajemnicą, że przejęcie przez KGHM Polska Miedź koncesji spółki Zielona Góra Copper na poszukiwan­ia miedzi i srebra na złożu „Nowa Sól” miałoby poważny wpływ na jego kondycję. Nawet jeśli przez najbliższe 20 lat nie wybudowano by tam żadnej kopalni i nie uruchomion­o wydobycia.

Bez wątpienia, gdyby we współpracy z Kanadyjczy­kami powstał „Drugi KGHM”, skorzystał­oby województw­o lubuskie, które – o czym wiedzą jego mieszkańcy i samorządow­cy – awansowało­by do najbogatsz­ych w kraju. Lecz na to się nie zanosi. Ta historia z pewnością będzie miała ciąg dalszy. Tylko czy ze szczęśliwy­m zakończeni­em?

 ?? ?? Kije, powiat zielonogór­ski. Rozpoczęci­e prac wiertniczy­ch (otwór 1C1) w celu rozpoznani­a głęboko położonych złóż miedzi – inauguracj­a programu wiertnicze­go na rok 2013 Miedzi Copper Corporatio­n i Mozów Sp. z o.o.
Kije, powiat zielonogór­ski. Rozpoczęci­e prac wiertniczy­ch (otwór 1C1) w celu rozpoznani­a głęboko położonych złóż miedzi – inauguracj­a programu wiertnicze­go na rok 2013 Miedzi Copper Corporatio­n i Mozów Sp. z o.o.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland