Majątek na gadżety
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Kancelaria Senatu chcą kupić dziesiątki tysięcy przedmiotów ze swoim logo. Pójdzie na to 1,3 mln zł.
Ma mieć łączność bezprzewodową Bluetooth umożliwiającą odtwarzanie muzyki z telefonu w popularnych formatach, korpus z bambusa lub drewna w kształcie cylindrycznym i przyciski fizyczne umożliwiające włączenie i wyłączenie oraz zarządzanie odtwarzaniem – takie wymagania Kancelaria Prezesa Rady Ministrów stawia dostawcy „głośników bezprzewodowych bambusowych lub drewnianych”. W sumie chce kupić ich 700 sztuk.
To tylko element dużego przetargu na dostawę materiałów promocyjnych z logo KPRM, który został rozpisany przed dwoma tygodniami. W sumie Kancelaria kupuje aż 77 rodzajów gadżetów (...). M.in. 500 krokomierzy z paskiem i 100 bez paska, 800 sztuk ogrzewaczy do rąk wielokrotnego użytku, 200 sztuk stacji pogodowych bambusowych i 100 sztuk stacji pogodowych plastikowych, 1,2 tys. sztuk podstawek pod telefon z funkcją indukcyjnego ładowania, 800 breloków z kablami umożliwiającymi ładowanie, 600 sztuk gier domino, 300 – mikado i 500 – kółko i krzyżyk oraz w sumie 2,1 tys. słuchawek bezprzewodowych różnego rodzaju oraz 1,7 tys. powerbanków aluminiowych, drewnianych lub bambusowych. Łączna kwota? KPRM szacuje ją na 813 tys. zł bez VAT. Brutto to około miliona złotych.
Na tym wydatki na gadżety promocyjne się nie kończą. Podobne przetargi finalizuje bowiem obecnie również Kancelaria Senatu. W sumie są dwa, z czego jeden dotyczy wyłącznie parasoli, których Kancelaria chce kupić 500 sztuk. Ze specyfikacji – podobnie jak w przypadku KPRM bardzo szczegółowej – wynika, że ich czasza, opierająca się na 16 wspornikach ze stali i włókna szklanego, ma być wykonana z poliestru z wodoodporną powłoką, zaś gięta rączka – z drewna.
W drugim przetargu ma być w sumie 17 rodzajów gadżetów z nadrukowanym logo Senatu. Najwięcej, bo aż 11,2 tys., Kancelaria kupuje „smyczy gładkich poliestrowych zakończonych karabińczykiem typu krab” (...). Prócz tego 10,2 tys. długopisów z gumową końcówką do obsługi ekranów dotykowych, 4 tys. breloków metalowych, po 2 tys. worków, toreb bawełnianych, kubków i pendrive’ów. Przedmiotem zamówienia są też ekskluzywne zestawy reprezentacyjne z logo Senatu, zawierające w różnych zestawieniach pióra, notesy, długopisy, krawaty, spinki, portfele, apaszki i broszki zdobione bursztynem bałtyckim lub krzemieniem pasiastym. Takich zestawów Kancelaria kupuje dużo mniej, bo od dwóch do 15 sztuk.
Po co KS tak wiele gadżetów? Senatorowie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że tego typu materiały trafiają do ich dyspozycji. – Rozdajemy je uczestnikom wycieczek, które oprowadzamy po Senacie. Co roku przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jestem też proszony o jakiś gadżet senacki, który jest następnie wysoko licytowany – mówi senator KP PSL Jan Filip Libicki.
Problem w tym, że nawet biorąc pod uwagę liczbę stu senatorów, kwota robi wrażenie. Łącznie Kancelaria Senatu szacuje wartość zamówienia na około 280 tys. zł. Na senatora przypada około 3 tys. zł.
Hanna Gill-Piątek, szefowa Koła Parlamentarnego Polska 2050, wydatki KPRM i Senatu uważa za „przesadne i niepotrzebne, zwłaszcza w dobie kryzysu”. – Jednak wcale mnie one nie dziwią, w końcu idą wybory. A powerbank, krokomierz, stacja pogodowa czy głośnik bezprzewodowy to nic innego jak forma współczesnej kiełbasy wyborczej – mówi.