Lordowie „czwórki”
Jeden chemik i trzej technicy mieli stworzyć gang zaopatrujący czarny rynek w tony niebezpiecznego klefedronu. Skala ich działalności szokuje.
30 milionów złotych – tyle, według szacunków policyjnych ekspertów, warte były narkotyki znalezione w hali magazynowej w Będzinie w pobliżu Katowic. Rutynowe śledztwo wszczęte po zatrzymaniu drobnych dealerów oferujących młodzieży środki odurzające doprowadziło do ujawnienia narkobiznesu, którego skala zaskoczyła nawet najbardziej doświadczonych śląskich speców od zwalczania zorganizowanej przestępczości.
Wielka akcja
Była środa 3 sierpnia 2022 r. W Będzinie – niewielkim, historycznym miasteczku położonym na północ od Katowic – leniwie toczyło się życie. We wczesnych godzinach rannych do jednej z hal magazynowych położonych na przedmieściach podjechały dwa wozy bojowe Centralnego Biura Śledczego Policji. Policjanci, tym razem wyjątkowo noszący maski przeciwgazowe, wyłamali drzwi i wpadli do środka. Zatrzymali czterech mężczyzn pracujących przy linii produkcyjnej narkotyków i natychmiast wyciągnęli ich na zewnątrz. Wszystko przez intensywny zapach substancji odurzającej, która mogła zagrozić życiu i funkcjonariuszy, i zatrzymanych.
To, co działo się dalej, zaskakuje. Całą posesję trzeba było otoczyć i pilnować przez... trzy tygodnie. Tyle czasu potrzeba było, aby niebezpieczna substancja uleciała w powietrze, a technicy mogli bezpiecznie rozpocząć pracę. To, co znaleźli, spisali suchym urzędowym językiem w policyjnym protokole: 2300 litrów płynnej substancji 4-CMC, z której można było otrzymać narkotyki warte 30 milionów złotych, 50 ton różnego rodzaju substancji chemicznych niezbędnych do produkcji środków odurzających, setki kanistrów i mauzerów służących do przechowywania już gotowego specyfiku, urządzenia do ważenia i porcjowania narkotyków, maski pełnotwarzowe, rękawiczki, urządzenia do suszenia, worki próżniowe do pakowania. Skalę procederu pokazuje jeszcze jedno wydarzenie odnotowane w policyjnych protokołach: gdy przez trzy tygodnie policjanci otaczali halę magazynową, by wywietrzyć groźną woń narkotyku, płynna substancja skrystalizowała się, dając 300 kilogramów klefedronu najwyższej jakości, wartego ponad 2,5 miliona złotych. – To oznacza, że gdyby nasi zatrzymani postanowili wyjechać na te trzy tygodnie na wakacje i zostawili całą fabrykę, to każdy z nich, nie robiąc nic, w tym czasie wzbogaciłby się o ponad 800 tysięcy złotych – mówi znający sprawę oficer CBŚP.
Wszyscy zatrzymani trafili do katowickiej prokuratury. Tam okazało się, że jeden z nich jest poszukiwany listem gończym przez Sąd Okręgowy w Opolu. – W ramach śledztwa nadzorowanego przez Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach zatrzymanym mężczyznom przedstawiono zarzuty wytworzenia znacznych ilości narkotyków, czego dopuścili się, działając w zorganizowanej grupie przestępczej – mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej. – Na wniosek prokuratora sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu zatrzymanych na okres 90 dni. Wszyscy mogą spędzić w więzieniu od 3 do 15 lat.
Groźny narkotyk
Klefedron – zwany popularnie „czwórką” (od jego symbolu 4-CMC) – zdobył popularność jako środek stymulujący, euforyzujący oraz empatogenny stosowany w medycynie. Przez lata sprzedawany był leganie jako odczynnik chemiczny przeznaczony do badań laboratoryjnych. Rzecz w tym, że nie wiadomo, jakie badania z jego udziałem rzeczywiście przeprowadzono. Charakteryzuje się działaniem psychoaktywnym, częściowo podobnym do tradycyjnego mefedronu. Z tego też względu większą liczbę amatorów uzyskał jako środek odurzający, popularny wśród młodzieży w dyskotekach i klubach nocnych. 17 sierpnia 2018 r. klefedron zakwalifikowano jako substancję psychotropową niebezpieczną dla zdrowia i życia (grupa I-P) i wpisano na listę środków, których posiadanie jest nielegalne.
Tyle że prawna decyzja nie zmieniła zainteresowania klefedronem na czarnym rynku. Ponieważ specyfik był coraz bardziej popularny wśród młodzieży, stał się łakomym kąskiem dla dealerów narkotykowych, którzy rozprowadzali go w nocnych lokalach. Rosnący zbyt doprowadził do wzrostu produkcji. Klefedron produkowano w wytwórniach rozsianych po całej Polsce. Żadna z nich nie działała jednak na taką skalę jak fabryka znaleziona w Będzinie.
Lukratywny biznes
Ze śledztwa wiadomo, że ta skala była możliwa dzięki współpracy z właścicielami sklepów oferujących dopalacze i tzw. substancje wspomagające. Wiele z nich działa do tej pory bez przeszkód. W dostępnej w internecie ofercie jednego ze sklepów czytamy: 4-CMC Klefedron 1 gram, najlepszy sklep z odczynnikami (...)! Zamów już dziś pod same drzwi! Promocje! Obok widnieje oferta cenowa. Wynika z niej, że jeden gram „czwórki” kosztuje 25 złotych. Jednak aby dobrze się zabawić, trzeba kupić kilka gramów, a to już wydatek 100 – 200 złotych. To dlatego właśnie policyjni biegli wycenili 2,3 tony klefedronu na około 30 milionów złotych.
Jak to możliwe, że w internecie można kupić narkotyk, za którego produkcję i dystrybucję cztery osoby trafiły w sierpniu do aresztu? – Internetowi dealerzy wykupują domeny na zagranicznych serwerach oraz zagraniczne adresy, przez co polskie organa nie mają możliwości zamknąć ich stron – tłumaczy nasz rozmówca z CBŚP. – Tożsamość właścicieli wielu stron pozostaje zagadką. Co więcej: towar kupuje się, płacąc kartą płatniczą lub przelewem, a pieniądze trafiają na rachunek bankowy w raju podatkowym, gdzie są poza zasięgiem polskich służb. Nie da się nawet ustalić, kto jest właścicielem takiego rachunku bankowego. W praktyce właściciel takiego sklepu ma narkotyki w Polsce i wysyła je klientowi pocztą, podając fałszywy adres nadawcy. W ten sposób nikt nikogo nie zna, a cała transakcja jest bezpieczna i bardzo trudna do wykrycia.
Po nitce do kłębka
Śledztwo, które doprowadziło do ujawnienia wielkiej wytwórni w Będzinie, rozpoczęło się wiosną tego roku. W ręce policji wpadł wówczas młody człowiek, przy którym znaleziono kilkanaście gramów klefedronu. Tłumaczył się najpierw, że ktoś mu to podrzucił (wykluczyły to badania odcisków palców na woreczkach), a potem, że posiada to na własny użytek. Miał jednak pecha: niedawno wyszedł z aresztu (trafił tam za handel narkotykami), a bardzo nie chciał wracać. Zawarł więc z prokuraturą porozumienie: uniknie aresztu i usłyszy wyrok w zawieszeniu w zamian za ujawnienie, co wie o narkobiznesie. W ciągu następnych dni młody człowiek ujawnił wszystko, co wiedział na temat handlu klefedronem, a było tego niewiele: zamawiał narkotyki telefonicznie u kuriera, który przywoził mu większe partie. Kuriera zidentyfikowano i zatrzymano przy kolejnej próbie transakcji. Ten odmówił współpracy (trafił do aresztu). Policjantom udało się jednak złamać zabezpieczenia jego telefonu komórkowego i przeczytać korespondencję prowadzoną przez popularny komunikator. Z jej treści wynikało, że dealer kupuje klefedron od osoby, której numer wyświetlał się w korespondencji. Był to polski abonent. Ustalenie jego danych było kwestią czasu (udostępnił je operator). Telefon objęto więc inwigilacją: podsłuchiwano rozmowy przez niego prowadzone oraz na bieżąco go lokalizowano. Ten trop doprowadził policjantów do Będzina. Dzięki zapisom geolokalizacyjnym udało się dokładnie ustalić położenie telefonu. Znajdował się on właśnie w pobliżu hali magazynowej, w której powstało laboratorium narkotyków. Wysłano tam tajniaków, którzy dzień i noc obserwowali posesję. Gdy upewnili się, że funkcjonuje tam wytwórnia narkotykowa, na miejsce pojechali komandosi z prokuratorskim nakazem zatrzymania.
Co ciekawe: inwigilacja telefonów chemika i jego trzech zatrzymanych kolegów doprowadziła do wniosku, że gangsterzy szykują się do poszerzenia wpływów i do eksportu narkotyków do innych krajów. Pierwszym kierunkiem miała być Szwecja, drugim – Niemcy. Gdyby nie sierpniowe wejście zamaskowanych policjantów, przestępcze przedsięwzięcie mogłoby się zmienić w prawdziwe narkotykowe imperium przynoszące już nie miliony, ale setki milionów złotych zysków. Teraz czterej przestępcy zamienili luksusowe życie na nieprzyjemne cele. A policjanci i prokuratorzy szukają pieniędzy zarobionych przez wiele miesięcy na produkcji ton klefedronu.