Kapo ze skansenu Stalina
Twierdzenie Hannah Arendt o banalności zła ilustruje seria wydawnicza demaskująca sprawców zła jako ludzi banalnych
Od 2014 roku ukazują się nakładem oficyny Prószyński i S-ka biografie dyktatorów, którzy wywarli przemożny wpływ na historię XX wieku. Polski czytelnik mógł dzięki temu poznać złowieszcze postacie historii powszechnej, m.in. Berii i Stalina, Bormanna, Goebbelsa i Himmlera, Hitlera, Ceauşescu, Pol Pota i Hessa, Mao i Mussoliniego. Niebawem ukaże się opowieść o rzeźniku Bałkanów Miloševiciu, już została wydana biografia Albańczyka Envera Hoxhy (Hodży), oprawcy własnego narodu.
Albania to niewielki zakątek na Półwyspie Bałkańskim z niewielką liczbą ludności i niewielkim potencjałem gospodarczym. Przekształcenie jej w istniejący ponad cztery dekady izolowany stalinowski skansen to życiowe i polityczne osiągnięcie jednego człowieka. Słabo wykształconego, nierozumiejącego czasu ani świata, skupionego na utrzymaniu władzy. Banalnego do bólu! Jest więc Albania swoistym preparatem, który oglądany uważnie pokazuje
mechanizm terroru
i anatomię władzy opartej na wulgarnym marksizmie. Demaskuje system, który w dwumilionowym społeczeństwie i na niewielkim terytorium urządził hekatombę porównywalną – zachowując proporcje – z hekatombami w Rosji, Chinach czy Kambodży. „Panował tam taki terror, że w tym małym bałkańskim państwie – pisze albański dziennikarz Blendi Fevziu (ur. 1969) – w europejskim kraju, który był tak odizolowany od reszty planety jak dzisiejsza Korea Północna, nie pojawił się żaden słyszalny głos niezgody lub sprzeciwu”. U progu lat 90. XX wieku, kiedy stalinowski system zawalił się i w Albanii pojawiła się wielopartyjna demokracja, okazało się, że skutki stalinowskich rządów ciągle pokutują. „Pozostał zmęczony naród, przestraszony i zdezorientowany po dziesięcioleciach czystek i terroru politycznego. Kraj o gospodarce subsaharyjskiej, kraj, w którym skrajne ubóstwo było normą”.
Jak w wielu podobnych przypadkach nie wiadomo, skąd się wziął Hoxha. Wziął się z wiejskiej biedy, jak Saddam Husajn, Idi Amin albo Nicolae Ceauşescu. Urodził się w 1908 roku, a według tego, co sam opisywał w autobiografiach, podstawową edukację odebrał w mektep – muzułmańskiej szkole religijnej. Tam nauczył się pisać i czytać po albańsku i turecku. Potem uczył się w Gjirokastrze, gdzie był – jak znów sam pisze – „pracowitym uczniem”. Na początku lat 20. uczęszczał do francuskiego lycée, też w Gjirokastrze, gdzie poznał literaturę francuską. Dzięki protekcji krewniaka zdobył stypendium na studia we Francji, gdzie miał studiować botanikę, ale serca do studiów nie miał. Przerwał je, biedował w Paryżu, gdzie zetknął się z francuską marksistowską lewicą, i wrócił do kraju ze świadomością, że jego największą misją życiową jest... polityka. „W niecałe trzy lata ta nowa namiętność, w połączeniu z demonicznym dążeniem do władzy i dominacji, wyniosła go na czoło albańskich komunistów i Ruchu Wyzwolenia Narodowego. Miał trzymać wodze władzy i sterować Albanią na wzburzonych morzach przez następne 41 lat”.
Jak pisze jego współczesny biograf, Hoxha był pozbawionym talentu przeciętniakiem, za to z silnym poczuciem krzywdy z powodu niedocenienia i częstego dyskredytowania. „Można go opisać jako swego rodzaju magika politycznego, siłę, z którą trzeba się liczyć, człowieka, który dobrze radził sobie w walce o władzę, także jako człowieka, którego talent był smutny, żałosny, gwałtowny i często makabryczny”. Rzeczywiście, musiał mieć iście magiczne siły (sic!), by stać się najdłużej panującym dyktatorem swoich czasów. Z 73 lat istnienia Albanii jako niepodległego państwa, on żelazną pięścią rządził nią przez 41 lat.
Hoxha pojawił się w polityce w 1941 roku. Wziął udział w antyfaszystowskiej (Albania była okupowana przez Włochy) demonstracji w Tiranie i trafił na listę osób poszukiwanych przez okupanta. To był
punkt zwrotny
w jego życiu i karierze. Tego samego roku Hoxha uczestniczył w zebraniu założycielskim Komunistycznej Partii Albanii. Wybrano wtedy siedmioosobowy komitet, w którym Hoxha odpowiadał za finanse. Ale on już widział się jedynym wodzem! Pięciu członków komitetu rozkazał zabić i tylko jeden umarł w swoim łóżku. Na tym polegała taktyka władzy Hohxy – „systematyczna eliminacja «konkurencyjnych» komunistycznych towarzyszy, wzorowana na czystkach, których Stalin dokonał w ciągu 29 lat rządów”.
Ujawniona po dekadach terroru korespondencja Hohxy nie pozostawia żadnych wątpliwości. „Notatki i rozkazy, które Hoxha podyktował adiutantom w czasie wojny, ukazują obraz człowieka surowego i cynicznego, pozbawionego ludzkich uczuć (...). «Musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wcześniejsze poczynania i zdradę – instruował podwładnych. – Prześlijcie nam jego zeznania przez zaufaną osobę. Następnie zabijcie Zaiego na miejscu. Enver». Albo: «Zef Mala nie może jechać do Kosowa. Udekoruj go kulą w głowę. Nie jest dobrym człowiekiem i musi zostać zlikwidowany»”.
Pomysłowo, sprytnie i skutecznie stanął na czele sił wyzwolenia, przezornie nie nazywając ich komunistycznymi, bo akurat komuniści wśród Albańczyków nie cieszyli się szacunkiem. Już w 1944 roku zaczęto akcję hagiograficzną, inicjującą pełnowymiarowy kult jednostki. „Uwierzono w niego – pisze Fevziu – i pojawiły się wielkie oczekiwania na przyszłość. W całej historii Albanii nikt bardziej spektakularnie nie zawiódł oczekiwań ludzi”. I zaczął się masowy terror, który najpierw dotknął obalonych. Zaczęły się pozasądowe egzekucje, a nacjonalizacja przebiegała z bolszewickim okrucieństwem. „Na kupców i innych bogatych ludzi nałożono zawrotne podatki, w ramach tak zwanego nadzwyczajnego podatku wojennego. Ci, którzy nie chcieli lub nie mogli zapłacić, zostali aresztowani. Wielu zginęło w więzieniu”. Wtedy też powstało
Sigurimi
– budząca trwogę albańska policja polityczna. „Spowita tajemnicą organizacja do dziś pozostaje najbardziej niejasnym i najmniej znanym elementem
reżimu komunistycznego. Sigurimi stworzyła wyrafinowany system nadzoru i denuncjacji. W ciągu 46 lat istnienia Sigurimi dysponowała armią dwustu tysięcy «agentów». Niektóre «oczy i uszy reżimu» zostały zmuszone do współpracy; inni byli lojalnymi ochotnikami działającymi zgodnie ze swoimi przekonaniami, a jeszcze innych werbowano w zamian za pewne przywileje”. Każdy dorosły Albańczyk miał w Sigurimi założoną osobistą teczkę. W kraju zbudowano 39 więzień. „Więźniowie wykonywali w nich ciężką pracę bez wynagrodzenia, głównie w górnictwie. Więzienia znajdowały się w odległych lokalizacjach i panowały w nich warunki straszne i poniżające. W Spaç i Burrel nie było niczym niezwykłym, że ponad dwudziestu więźniów upychano w celach o powierzchni mniejszej niż 10 metrów kw. Dzienna racja żywnościowa składała się z 650 gramów chleba, 7 gramów oleju, 10 gramów cukru, 70 gramów ryżu, makaronu lub fasoli oraz 150 gramów warzyw”. Jeden z więźniów po latach opowiadał autorowi: „Pod byle pretekstem jeszcze bardziej zmniejszali racje żywnościowe lub poddawali nas biciu, torturom i przymusowej pracy poza wyznaczonymi godzinami. Każdy, kto nie wyrobił dziennej normy, trafiał do zimnej celi o ścianach z drutu kolczastego, gdzie nie pozwalano mu się ruszać”.
W wielkiej polityce Albania nie była dostrzegana. Nie miała znaczenia dla nikogo. W Jałcie zdecydowano, że Albańczycy sami mogą o sobie stanowić i Hoxha zdecydował! Świat milczał. Nawet Stalinowi było to obojętne, choć był on idolem Hohxy. Notabene w 100. rocznicę urodzin Stalina w 1979 roku Hoxha był jedynym samozwańczym przywódcą stalinowskim na świecie i jedynym, który odmówił uznania zbrodni popełnionych przez radzieckiego przywódcę.
Podziw dla Stalina nie wykluczał strategii, która w 1961 roku doprowadziła do wycofania się Albanii ze sfery wpływów Moskwy. Wówczas Tirana na 17 lat stanęła po stronie... Pekinu, a w partyjnych przemówieniach Hohxa frenetycznie wołał: „Nie mamy siły dwóch milionów. Mamy siłę miliarda i dwóch milionów!”. Dodajmy też, że w 1968 roku, w efekcie interwencji w Czechosłowacji, Albania opuściła Układ Warszawski.
Zarządzając izolację państwa, Hohxa wprowadził też izolację władzy od społeczeństwa.
W Tiranie wyznaczono zamkniętą dzielnicę zwaną Blloku (Blok Przywódców), strzeżoną przez Sigurimi. „Pomyślany jako swego rodzaju Kreml, stał się stylem życia, wyznacznikiem pozycji w hierarchii i katalizatorem kultu jednostki”. Było jasno określone, kto tam mieszkał: pełnoprawni członkowie i kandydaci na członków Biura Politycznego, przewodniczący Prezydium Zgromadzenia Ludowego oraz ich najbliższe rodziny. Członkowie rządu, którzy nie byli członkami Biura Politycznego, mieszkali gdzie indziej. „W 1985 roku nawet mieszkający tam członkowie Biura Politycznego nie mieli swobodnego dostępu do ulicy, przy której mieszkał Hoxha. Życie w Blloku było owiane tajemnicą i fanatycznie strzeżone przed światem zewnętrznym. Jego mieszkańcy od początku zaczęli umacniać swoje pozycje przez zawieranie małżeństw między sobą i zawiązywanie sojuszów opartych na więzach powinowactwa. Te małżeńskie sojusze utrzymywały się jeszcze w drugim i trzecim pokoleniu”. Rozrywką kata Albanii był bilard, jedyny sport, jaki dyktator uprawiał. Był w tym ponoć dobry. Mało pił, jakiś