Hejta czy wiśta – oto jest pytanie!
Na początek pytanie za przysłowiowe sto punktów. Jak rozpoznać, że osoba kierująca autem przed nami, bez względu na płeć (choć panie wiodą tu prym), ma w sobie utrwalone geny średniowiecznego fornala kierującego furmanką lub – ładniej mówiąc – zaprzęgiem jednokonnym? Wystarczy, że ma prawo jazdy, jedzie samochodem i chce skręcić w lewo. Nie zbliży się do środka jezdni, tak jak to powinno być po włączeniu kierunkowskazu, lecz najpierw skręca lekko na prawo (hejta), by po chwili skręcić w lewo (wiśta). Dlaczego tak? Kto widział jednokonny zaprzęg i wie, że dawniej w miastach i miasteczkach ulice były o wiele węższe niż obecnie, to woźnica musiał tak prowadzić. Najpierw lekko lejcą w prawo na hejta, a potem lewą na wiśta, aby wjechać długim, średnio siedmiometrowym zaprzęgiem – furmanka plus dyszel, do którego na jego przedzie do chomąta lub głowy konia poprzez uzdę mocowano „układ sterujący kierunkiem jazdy”.
Do czego zmierzam? Do współczesnej wersji średniowiecza obwoźnego nie tylko rodzin fornali – i już nie furmankami, lecz autobusami na spotkania z ich Guru. Ten „układ sterujący kierunkiem jazdy” jest niezmienny od siedmiu lat, tylko jakoś przegapiliśmy ten kierunek jazdy. Zasługujemy na wszystko, co się teraz dzieje, bo nawet nie protestujemy przeciwko szaleństwom tej władzy, nie wspominając, że ją sami sobie już dwa razy wybraliśmy. Myślenie dzisiejszych fornali, utwierdzane co tydzień już w ponad 30 miejscowościach przez ich Guru, nie jest nielogiczne. Świat jest zły, a oni jedyni dobrzy. Guru mówi i przypomina, że ci w Unii jadą na wiśta, a on jedyny wmawia im, że hejta jest lepsze – choć faktycznie sam jeździ na wiśta.
Nigdy u nas nie było otwartej dyskusji, czy Antoni Macierewicz jest rosyjskim agentem i jaki właściwie interes ma Jarosław Kaczyński we wpychaniu Polski w ramiona Putina? Wersje, że zdziwaczał lub mści śmierć brata, są wygodne, ale niebywale naiwne. Aż dziwne, że nikt z dziennikarzy śledczych – a kilku dobrych przecież mamy – nie pokusił się o głośne postawienie tych pytań. Mało tego, nikt nie mówi otwarcie, że to zdrada stanu i że ci, którzy zniszczyli polski system prawny, są zdrajcami.
Ponad rok temu nawet tak zwani niezależni dziennikarze oburzali się, gdy „Financial Times” ujawnił taką, tylko naszą, polską wadę: myślenie rozłączne. Polega na kompletnym braku podstawowej umiejętności łączenia skutków z przyczynami. Ten brytyjski dziennik zauważył: Jeśli polskiemu rządowi nie podoba się UE, powinien przygotować się do jej opuszczenia. No bo skoro przy urnach wybieramy populistów i faszyzujących fanatyków religijnych, a później nie rozumiemy, dlaczego rząd ogranicza prawa obywateli, policja bije kobiety, z TVP leje się prymitywna propaganda, biskupi są coraz bardziej bezczelni, a politycy pewni bezkarności – to jest ta właśnie nieumiejętność łączenia skutków z przyczynami.
A czym to się może zakończyć? Z pewnością nie tym, o czym mówią tak zwani symetryści, że PiS dąży do wyjścia Polski z UE. W jakiejś niedalekiej perspektywie, być może za sprawą zamiany Szymańskiego na Szynkowskiego vel Sęka, jeśli nie zmieni się postępowanie naszego rządu, to kasy z UE nie zobaczymy już nigdy. A wtedy będziemy dalej sobie tak we własnym gronie dywagować, czy PiS jechał na hejta, czy na wiśta.
WNUK FORNALA zza Buga (imię, nazwisko i adres internetowy
do wiadomości redakcji)