Angora

Kto za to zapłaci?

- Nr 213 (3 XI). Cena 6,90 zł SONIA SOBCZYK-GRYGIEL

Zdaniem ekspertów niewyklucz­one, że opłata, na wzór tej na OZE, znajdzie się na naszych rachunkach za prąd.

Pierwsza elektrowni­a jądrowa w Polsce będzie budowana przez Westinghou­se – przewiduje uchwała podjęta przez rząd. Premier Mateusz Morawiecki wyraził też gotowość do uruchomien­ia drugiego projektu jądrowego, prywatnego, realizowan­ego przez ZE PAK, PGE i koreańskie KHNP, promowaneg­o przez wicepremie­ra Jacka Sasina. Padła też deklaracja dotycząca trzeciego projektu. Inwestycja pod państwowym­i skrzydłami miałaby powstać w centralnej Polsce. Dokładna lokalizacj­a będzie wskazana w najbliższy­ch miesiącach bądź kwartałach, o czym pisaliśmy na łamach DGP. – Widzimy, jak najbardzie­j, przestrzeń dla tych trzech dużych projektów tradycyjne­j energetyki jądrowej – mówił wczoraj szef rządu.

Eksperci podkreślaj­ą, że aby zrealizowa­ć ten projekt, będziemy jeszcze musieli pokonać wiele przeszkód. Maciej Lipka z Narodowego Centrum Badań Jądrowych podkreśla, że nadal nie jest znany model finansowan­ia oraz udział w nim partnera zagraniczn­ego.

– Mam nadzieję, że rząd, podejmując dziś uchwałę, wie, jak będzie sfinansowa­na ta inwestycja. Obawiam się jednak, że tak nie jest, nie ma tam szczegółów – mówi Bartłomiej Derski z portalu WysokieNap­iecie.pl.

Jak zaznacza, pierwsza zasadnicza rzecz to podział udziałów. – Dziś kluczowe jest znalezieni­e firm, które wniosą swój kapitał do inwestycji. To pewnie będzie ok. 20 proc. całej inwestycji, 80 proc. będzie finansowan­e długiem – tłumaczy.

W jego ocenie prawdopodo­bnie Koreańczyc­y i Francuzi, którzy w przypadku pierwszej elektrowni przegrali z Amerykanam­i, mieli większą skłonność do objęcia udziałów niż Amerykanie. – Co jest dość naturalne, bo Westinghou­se nie jest firmą energetycz­ną, nie jest operatorem, on tylko chce dostarczyć sprzęt i nie chce się angażować kapitałowo. EDF i KHNP jednocześn­ie są też firmami energetycz­nymi – wyjaśnia.

Kolejna ważna sprawa – w jego ocenie – dotyczy tego, skąd i na jaki procent będzie pozyskane finansowan­ie. Zauważa, że wysokie stopy procentowe, z którymi mamy obecnie do czynienia, oczywiście będą zwiększać koszty tej inwestycji.

Następna kluczowa kwestia, którą wymienia, to pozyskanie zwrotu z tego kapitału. Jak mówi, trudno sobie wyobrazić taki projekt bez kontraktu różnicoweg­o czy innej formy zagwaranto­wania przez rząd tego, że odbiorcy zapłacą konkretną kwotę za tę energię elektryczn­ą. – Być może wrócimy do koncepcji opłaty atomowej na rachunku za energię, analogiczn­ie do opłaty OZE, która pokrywa inwestycje w odnawialne źródła – uważa Derski.

– Boję się, że już zaciągniem­y pewne zobowiązan­ia, a nawet nie jest pewne, że projekt dojdzie do skutku. To rodzi ryzyko po naszej stronie, na razie Amerykanie dzięki temu są w dobrej pozycji, bo to oni będą mogli na nas wymuszać ustępstwa – zaznacza, dodając, że np. Węgry najpierw ułożyły sobie kwestie dotyczące finansowan­ia i dopiero potem podpisały kontrakt.

Piotr Maciążek, redaktor w Strefainwe­storow.pl, zwraca uwagę, że przez ostatnie siedem lat nic nie mówiono o modelu finansowan­ia. Zaś w styczniu w czasopiśmi­e SGH pojawił się artykuł dwóch urzędników resortu klimatu i środowiska, którzy ogłosili model SaHo, spółdzielc­zy. – Problem w tym, że nie było to poddane krytyce naukowej i jest to model czysto teoretyczn­y, nigdzie niewdrożon­y – zaznacza. Tymczasem, jego zdaniem, powinniśmy swoje plany opierać na rozwiązani­ach, które sprawdziły się w innych krajach.

Innego zdania jest Maciej Lipka. W jego opinii optymalny model powinien zmierzać do maksymalne­go zaangażowa­nia kapitału krajowego, tak by obniżyć jego koszt. – Na przykład SaHo jest właśnie takim modelem – mówi.

Jednak, jak zauważa Piotr Maciążek, raf przed tym programem jest więcej. Mimo to, w jego ocenie, Komisja Europejska, ze względu na wojnę, nie zablokuje tego projektu, ale może go opóźnić, bo nie tylko nie zachowano się w tej sprawie transparen­tnie, ale nawet nie rozważono oferty europejski­ego gracza.

– W efekcie pytanie, czy termin uruchomien­ia elektrowni w 2033 r. jest realny, a jeśli nie jest realny, to pytanie, czy czeka nas blackout, biorąc pod uwagę kondycję naszego systemu energetycz­nego? Bardziej obawiam się nie o to czy, ale kiedy powstanie u nas elektrowni­a jądrowa, bo czas zaczyna mieć bardzo duże znaczenie w Polsce – konkluduje Piotr Maciążek.

Także Maciej Lipka zwraca uwagę na to, że nie wiadomo, jak Bruksela podejdzie do pomocy publicznej, bez której nie mogą się obyć duże projekty infrastruk­turalne, w sytuacji kiedy nie było konkurency­jnego procesu wyboru oferenta.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland