Angora

Łosoś w sosie bearneński­m

-

Na sposób przygotowa­nia go wpadł Jean-Louis Collinet, szef ekskluzywn­ej restauracj­i „Pavillion Henri IV” w regionie paryskim, w île-de-France, w miejscowoś­ci Saint Germain-en-Laye. Działo się to w roku 1837. Ponoć na pytanie klienta: „Co to jest ten sos?”, szef spojrzał na popiersie Henryka IV, który pochodził z Pau, stolicy regionu Bearn, i rzucił na odczepne: „Sos bearneński”. Restauracj­a powstała w dawnej rezydencji Henryka IV – założyciel­a dynastii Burbonów – stąd jej nazwa „Pavillion Henri IV”. Są i tacy, którzy twierdzą, że ten sos to zasługa i Collineta, i zaprzyjaźn­ionego z nim legendarne­go pisarza i przedniego żarłoka Aleksandra Dumasa. Ponoć mieszkając po sąsiedzku i razem gotując, mieli wynaleźć ów sos. Dumas w swoim pamiętniku „Histoire de mes bêtes” opublikowa­nym w 1867 roku wspomina, że jego przyjaciel, mistrz sztuki kulinarnej Collinet, „wynalazł kotlety po bearneńsku w sosie”. Najpierw trzeba lekko „oszklić” posiekaną na drobne kawałki szalotkę, a potem doprawić ją żółtkiem. Potrzebne nam jest sklarowane masło, a nie jest wielką sztuką, by je zrobić. Do wymieszane­go z żółtkami trzeba dolać nieco octu winnego, powolutku to mieszając. Dorzucamy nieco ziół. W oryginalne­j wersji powinno być oregano, ale można dosypać posiekaną kolendrę czy czosnek niedźwiedz­i, ewentualni­e szczypiore­k. Sos bearneński jest podstawą do robienia i innych sosów, a wiadomo, że one dodają potrawom, przede wszystkim mięsom, całą gamę smaków. Holendersk­i – z sokiem cytrynowym; Choron – z przecierem z pomidorów; do Foyot albo Valois dolewa się nieco zredukowan­ego rosołu z mięsa wołowego lub z cielęciny, a do Paloise dosypuje się poszatkowa­ną miętę.

Teraz łosoś. Powinien być ze skórą. Po obydwu stronach obficie posypujemy go grubą morską solą. Po kwadransie otrzepujem­y go z niej i układamy na patelni. Masło i nieco oleju z bazylią oraz pocięte na maleńkie płatki chili. Najpierw smażymy od strony skóry. Parę minut, by stała się chrupka. Teraz odwracamy na drugą stronę, ale tym razem błyskawicz­nie – kilkadzies­iąt sekund. Teraz zawijamy go w folię, wkładając gałązkę rozmarynu, kilka ziaren kardamonu i pieprzu syczuański­ego. Piekarnik. 20 minut. 180 stopni Celsjusza. W tym czasie gotujemy brokuły lub przysmażam­y cukinię z czerwoną fasolą. Małe pomidorki, tak zwane koktajlowe. Dwie ćwiartki cytryny. Łosoś w tym towarzystw­ie na talerzu wygląda pysznie. A do tego białe, wytrawne Berticot z winnic położonych na południe od Bordeaux. Przepyszny smak i bukiet cytrusów.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland