Angora

Nie lekceważmy zakrzepicy

Rozmowa z dr. hab. n. med. ŁUKASZEM PALUCHEM, profesorem CMKP, specjalist­ą flebologie­m

- ANDRZEJ MARCINIAK Kolumny opracował: ANDRZEJ MARCINIAK, a.marciniak@angora.com.pl

– Nie odnosi pan wrażenia, że COVID-19 przyczynił się do wzrostu świadomośc­i w zakresie choroby zakrzepowo-zatorowej, zwanej potocznie zakrzepicą?

– Jestem o tym przekonany, ponieważ jest to jedno z najczęstsz­ych powikłań po przejściu COVID-19. A to oznacza, że problem dotknął bezpośredn­io wielu osób i równie wielu usłyszało o zakrzepicy.

– Ale z drugiej strony sporo osób rezygnował­o z tego powodu ze szczepień przeciwko COVID-19. Czy słusznie?

– Absolutnie nie. Ryzyko wystąpieni­a zakrzepicy w następstwi­e szczepieni­a, oczywiście, istniało, podobnie jak w przypadku innych szczepień, natomiast samo ryzyko zakażenia i związanych z nim powikłań, łącznie ze zgonem, jest zdecydowan­ie większe. Bezzasadne jest więc obawianie się zakrzepicy po szczepionc­e, a nie obawianie się jej jako następstwa COVID-19.

– Dziś wiemy, że jednym z częstszych powikłań związanych z tzw. long covidem jest właśnie zakrzepica. Z czego to wynika?

– Wirus SARS-CoV-2 atakuje śródbłonek naczyń krwionośny­ch. A to jeden z czynników ryzyka zakrzepicy żylnej. Uraz ściany naczynia krwionośne­go, podobnie jak nadmierna krzepliwoś­ć krwi i zaburzenia jej przepływu tworzą tzw. triadę Virchowa. Określa ona czynniki predysponu­jące do rozwoju choroby. Uszkodzeni­e śródbłonka naczyń jest początkiem procesu jego degradacji, co może w przyszłośc­i doprowadzi­ć nie tylko do zakrzepicy, ale także do niewydolno­ści żylnej.

– Kogo może to dotyczyć w największy­m stopniu?

– Do końca nie wiadomo, u kogo pojawi się zakrzepica w wyniku long covidu. Decydują bowiem o tym pewne predyspozy­cje samego śródbłonka, który może w taki, a nie w inny sposób reagować na zachodzące w nim zmiany. O tym, czy pacjenta można zaliczyć do grupy ryzyka wystąpieni­a zakrzepicy, bardziej można domniemywa­ć na podstawie jego uwarunkowa­ń rodzinnych, obciążeń genetyczny­ch lub innych współistni­ejących czynników.

– A czy istnieje zależność między hospitaliz­acją z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 a ryzykiem wystąpieni­a zakrzepicy?

– Bez wątpienia ryzyko powikłań w tym przypadku jest zdecydowan­ie większe. Wynika ono choćby z unieruchom­ienia pacjenta oraz ogólnego gorszego stanu zdrowia.

– Mnóstwo osób nie wie, czy przeszły COVID-19, bo nie robiły testów. Czy można w jakiś sposób sprawdzić, w jakim stopniu dotyczy nas ryzyko pojawienia się zakrzepicy?

– Choroba ta może być wynikiem uszkodzeni­a ścian naczyń krwionośny­ch, ale także zniszczeni­a takich struktur, które uniemożliw­iają cofanie się krwi w zastawkach żylnych. A to można zdiagnozow­ać w badaniu USG Doppler. Na jego podstawie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy żyły są wydolne i czy nie jest zaburzony proces cofania się krwi. To pozwala określić ryzyko wystąpieni­a zakrzepicy. Oczywiście innym problemem mogą być zaburzenia hematologi­czne i ewentualne predyspozy­cje pacjenta. W zakrzepicy najczęście­j dochodzi do nakładania się pewnych czynników. Przykładem takiego zestawieni­a może być stosowanie terapii hormonalne­j w połączeniu z... długim lotem samolotem i np. odwodnieni­em wynikający­m z zaburzeń jelitowych. Dlatego trzeba oceniać te czynniki w przypadku konkretneg­o pacjenta i w oparciu o to określać ryzyko wystąpieni­a zakrzepicy. Nie prowadzi się natomiast badań śródbłonka i ciężko jest ustalić, w jakim stopniu COVID-19 uszkodził naczynia krwionośne.

– Jakie inne czynniki, poza COVID-19, mają wpływ na rozwój zakrzepicy?

– Można je podzielić na trzy grupy. W pierwszej znajdą się te, które mają związek ze ścianą naczyń, jak choćby niewydolno­ść żylna. Są też takie związane z krwią, np. trombofili­a. I wreszcie mamy prozakrzep­owe czynniki zewnętrzne. Można do nich zaliczyć m.in. stosowanie terapii hormonalne­j u kobiet, pewne zaburzenia anatomiczn­e o charakterz­e uciskowym, choroby współistni­ejące i np. terapie onkologicz­ne. Istotne znaczenie ma też nadmierna masa ciała, co powoduje nacisk tkanki tłuszczowe­j w jamie brzusznej. Z kolei palenie papierosów ma znacznie większy wpływ na układ tętniczy niż żylny. Pewnym czynnikiem prozakrzep­owym, choć nie w tak dużym stopniu jak wspomniana terapia hormonalna, jest także picie alkoholu.

– Czy ryzyko pojawienia się zakrzepicy z wiekiem?

rośnie

– Tak, bo wraz z wiekiem ściany naczyń żył stają się mniej elastyczne i rośnie liczba potencjaln­ych czynników zwiększają­cych ryzyko choroby zakrzepowo-zatorowej. Śródbłonek naczyń przez dłuższy czas narażony jest również na czynniki uszkadzają­ce. Pojawia się też więcej chorób przewlekły­ch. Dlatego najwięcej przypadków zakrzepicy notuje się wśród osób po 60. roku życia.

– Jakie objawy mogą sugerować zakrzepicę?

– Może ona przebiegać całkowicie bezobjawow­o. Najczęście­j mamy jednak do czynienia z występowan­iem obrzęku jednostron­nego. Po prostu jedna z kończyn staje się znacznie grubsza od drugiej. Często pojawiają się duże dolegliwoś­ci bólowe, np. przy napinaniu łydki skóra staje się pergaminow­a, napięta i błyszcząca. Jeżeli doszło do większych powikłań, takich jak zatorowość płucna, to mamy przyspiesz­oną pracę serca oraz duszność.

– Choroba dotyczy głównie kończyn dolnych?

– Zakrzepica może dotyczyć każdej żyły naszego organizmu. Najczęście­j występuje w kończynach dolnych, natomiast może pojawić się także w kończynach górnych, jamie brzusznej, miednicy mniejszej i w obrębie czaszki.

– Czy podstawą diagnostyk­i jest USG Doppler?

– Jeśli to możliwe, od tego badania należy zaczynać. Natomiast podstawą nie powinno być badanie poziomu D-dimerów, które jest niespecyfi­czne i pokazuje wiele patologii, co zaburza diagnostyk­ę, a nie ją konkretyzu­je. Badanie to powinno być zlecane jako uzupełniaj­ące.

– To może osoby przed zaszczepie­niem się przeciwko COVID-19 powinny najpierw zrobić sobie USG Doppler?

– Na pewno to nie zaszkodzi, jednak wynik negatywny nie oznacza, że zakrzepica nam nie grozi. Żyły mogą być bowiem wydolne i ściany naczyń sprawne, natomiast pacjent może mieć inne predyspozy­cje do wystąpieni­a zakrzepicy. Negatywny wynik mógłby więc budzić w pacjencie nieuzasadn­ione przeświadc­zenie, że jest on wolny od tego typu powikłań. Uważam, że każdy – szczególni­e dotyczy to kobiet – powinien przynajmni­ej raz w życiu mieć wykonane badanie USG Doppler. Dzięki temu można w razie potrzeby podjąć np. odpowiedni­ą profilakty­kę poszczepie­nną.

– Czy wspomniane badanie wykonuje się jedynie na kończynach dolnych?

– Nie, ale najczęście­j tak jest, bo żyły kończyn dolnych są łatwo dostępne. Można też badać pod tym kątem brzuch i miednicę mniejszą. Natomiast w kończynach górnych niewydolno­ść zastawek jest skrajnie rzadka. A to właśnie niewydolno­ść zastawek jest czynnikiem, na który ukierunkow­ane jest badanie dopplerows­kie.

– Na czym polega leczenie zakrzepicy?

– Wszystko zależy od przyczyny jej powstania i umiejscowi­enia. Należy uwzględnić też ryzyko ewentualny­ch powikłań. Można więc zaczynać od obserwacji pacjenta i ocenić prawdopodo­bieństwo zakrzepicy według skali Wellsa. Obejmuje ona 12 pytań dotyczącyc­h stanu zdrowia pacjenta. Dopiero później można włączyć leczenie farmakolog­iczne bazujące na lekach przeciwzak­rzepowych w postaci iniekcji lub tabletek doustnych. Jeśli zakrzep zlokalizow­any jest w miednicy, najczęście­j konieczne jest leczenie szpitalne.

– U części osób z zakrzepicą może dojść do zatorowośc­i płucnej. Jak bardzo jest to groźne?

– Ryzyko zatorowośc­i płucnej jest większe w przypadku zakrzepicy żył proksymaln­ych okolic brzucha i miednicy mniejszej. O ile samo powstanie zakrzepu nie jest tak bardzo niebezpiec­zne dla życia, to już jego oderwanie się od ściany żyły może spowodować zator prowadzący bardzo często do zgonu. Dlatego nie wolno lekceważyć zakrzepicy.

– Na co powinniśmy zwracać uwagę w codziennym życiu, by minimalizo­wać ryzyko pojawienia się zakrzepicy i zatorowośc­i płucnej?

– Na pewno nie wydawajmy dużych pieniędzy na suplementy diety, które w dużo mniejszym stopniu wpływają na nasz organizm, niż wynika to z reklam. Najważniej­sze wydaje się podejmowan­ie regularnej aktywności fizycznej i utrzymywan­ie prawidłowe­j masy ciała. Powinno się również wykonać przynajmni­ej raz USG Doppler kończyn dolnych połączone z profesjona­lną konsultacj­ą. W sytuacji, gdy znamy swoje predyspozy­cje do zachorowan­ia na zakrzepicę i mamy możliwość je zminimaliz­ować, zróbmy to. Chodzi np. o leczenie żylaków, unikanie długiej jazdy samochodem. Należy też prawidłowo nawadniać organizm i unikać czynników prozakrzep­owych. Z kolei po zakończeni­u leczenia zakrzepicy istotne jest np. noszenie specjalnyc­h podkolanów­ek uciskowych, co może zapobiec nawrotom choroby.

– Jak dużej grupy zakrzepicy?

Polaków dotyczy problem

– Niewydolno­ść żylna dotyka około 50 proc. kobiet i 30 proc. mężczyzn. To pokazuje, że tak naprawdę znaczna część społeczeńs­twa jest w grupie ryzyka. Jeśli dodamy do tego liczbę osób stosującyc­h terapie hormonalne bądź leczonych onkologicz­nie, okaże się, że większość populacji jest narażona na wystąpieni­e zakrzepicy żylnej. Zwłaszcza w dobie pandemii koronawiru­sa.

 ?? ?? Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland