Angora

Dyplomacja na torach

- (CEZ) Na podst.: nv.ua, zerkalo.io

Od 24 lutego, czyli od początku wojny, do Ukrainy nie latają samoloty. Dostarczan­iem zagraniczn­ych delegacji, w tym najwyższeg­o szczebla, zajęła się Ukrzalizny­cia, czyli ukraińskie koleje.

Pierwsza delegacja przybyła już 15 marca. Do Kijowa przyjechal­i Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński oraz szefowie rządów Czech i Słowenii Petr Fiala i Janez Janša. Organizacj­a wizyty nie była łatwa, bo koncepcja „dyplomacji na torach”, jak ją później nazwano, dopiero się rodziła. – Musieliśmy w ciągu kilku godzin wytyczyć trasę, przygotowa­ć wagony, zorganizow­ać tryb wsiadania i wysiadania gości w strefie objętej specjalnym rygorem. Pewne sprawy omawialiśm­y ze służbami specjalnym­i już na pokładzie. Pierwszym kursem przyjechal­i premierzy aż trzech krajów, więc trzeba było skoordynow­ać specsłużby polskie, słoweńskie i czeskie z ukraińskim­i – wspomina Dmytro Bezruczko, szef działu planowania ruchu Ukrzalizny­ci. – Ten kurs, jak zresztą większość wizyt czasu wojny, był ściśle tajny. Wokół Kijowa wciąż toczyły się walki, dlatego nie rozgłaszal­iśmy ani słowem, dopóki delegacje nie znalazły się w obiektywie kamer obok prezydenta. Na kolei o kursie i wiezionych osobach wie maksymalni­e dziesięć osób.

W celach bezpieczeń­stwa „pociągi dyplomatyc­zne” mogą zmieniać trasę i szybkość. Często obowiązuje zaciemnien­ie. Zagraniczn­e delegacje są zwykle bardzo skromne – składają się z ministrów, ambasadoró­w, służby prasowej i ochrony. Słoweńskie­mu premierowi towarzyszy­ła jedna osoba. Najlicznie­jsze delegacje jeżdżą zazwyczaj z Polski. – Ale nie chodzi oczywiście o kucharzy i stylistów. W czasie wojny nie ma na to czasu i wszyscy dyplomaci to świetnie wiedzą – mówi Bezruczko. – Naszych gości witają anglojęzyc­zni konduktorz­y. Dostają spersonali­zowane, pamiątkowe pocztówki, oferujemy kolekcję książek z ukraińskic­h i zagraniczn­ych wydawnictw, prasę i filmy na życzenie.

W kwestii jedzenia podróżni są niewybredn­i, ale ukraińscy kolejarze starają się zapoznawać ich też z kuchnią narodową. Na przykład były już brytyjski premier Boris Johnson, który podczas swojego trzeciego przyjazdu do Kijowa dostał kartę lojalności­ową Ukrzalizny­ci, zajadał się barszczem z wędzonką i galicyjską słoniną. Zdarzają się jednak niespodzia­nki. – Podczas pierwszego przyjazdu brytyjskie­j delegacji nie wzięliśmy pod uwagę, że wszyscy będą pić herbatę z mlekiem, więc mleko na pokładzie skończyło się, jeszcze zanim minęliśmy granicę Polski z Ukrainą – opowiada przedstawi­ciel ukraińskic­h kolei. – Trzeba było o czwartej rano budzić naczelnika jednej z nadgranicz­nych stacji, żeby zapewniono poranny udój na potrzeby premiera Zjednoczon­ego Królestwa.

Ciekawa historia miała też miejsce z legendarny­m zespołem U2, który wracając z Ukrainy, poprosił o zatrzymani­e pociągu na jednej ze stacji, gdzie o dziewiątej rano odgrywano właśnie hymn Ukrainy. Po jego zakończeni­u The Edge, gitarzysta grupy, podszedł do jednego z żołnierzy stojących na peronie, porozmawia­ł z nim i podarował mu swoją gitarę. – Zresztą my też mamy jakiś upominek od każdego gościa z ponad 150 kursów dyplomatyc­znych. To T-shirt premiera Australii Anthony’ego Albanese’a, podstawka pod szklankę Borisa Johnsona, poduszka Bono, książka z autografem Richarda Bransona, album podpisany przez Annie Leibovitz, piłka Andrija Szewczenki i zwycięska flaga z festiwalu Eurowizji od Kalush Orchestra. Myślimy już poważnie o otwarciu Muzeum Dyplomacji na Torach – zdradza Dmytro Bezruczko.

Obowiązkow­ym przystanki­em w podróży VIP-ów zagraniczn­ych jest wystawa „Ratując przyszłość”, zlokalizow­ana między dworcami Centralnym a Południowy­m w Kijowie. Goście mogą na niej zobaczyć, z których miejsc z ogarniętyc­h wojną wywożono pociągami ukraińskie dzieci. Ewakuowano ich w ten sposób około miliona. – Nie jest to punkt programu „do odhaczenia” – zapewnia Bezruczko. – Kolejarze codziennie ryzykują życie, aby ewakuować dzieci, chorych i rannych. A nasi goście zwykle są przedstawi­cielami państw, w których te dzieci są teraz bezpieczne, chorzy się leczą, a ranni rehabilitu­ją. Dlatego jest to możliwość, by podziękowa­ć im za wsparcie i schronieni­e dla tych, których uratowaliś­my.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland