Mundial w oparach skandali
Na kilkanaście dni przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw świata w Katarze więcej mówi się o kontrowersjach związanych z organizacją wielkiej imprezy niż o sportowych aspektach. Niefortunny termin, korupcja, łamanie praw człowieka, tysiące ofiar na budowach, kupieni kibice, protestujący piłkarze... Przed nami turniej inny niż wszystkie. Turniej, który zdaniem wielu nigdy nie powinien dojść do skutku.
20 listopada – mecz otwarcia. 18 grudnia – wielki finał. 32 światowe reprezentacje, 64 mecze... Zamiast odliczać dni i godziny do pierwszego gwizdka sędziego, na całym świecie nie słabnie debata o zasadności organizacji mistrzostw w tak nietypowym – delikatnie mówiąc – miejscu dla wielkiego sportu. Pozbawiony jakichkolwiek piłkarskich tradycji Katar organizuje najważniejszą i najbardziej prestiżową imprezę wyłącznie dzięki brudnym układom i gigantycznej kasie, która szerokim strumieniem popłynęła do FIF-y i jej działaczy. Rozgrywkom w Katarze nie sprzyja nawet klimat, dlatego turniej odbędzie się pod koniec roku, zamiast – tradycyjnie – na przełomie czerwca i lipca. Powód? Latem mimo klimatyzowanych stadionów zawrotnie wysoka temperatura byłaby nie do wytrzymania. Postawiono na głowie m.in. europejskie rozgrywki ligowe, które w samym środku sezonu zostają zawieszone. Przeciwnicy tej decyzji twierdzą, że dla piłkarskich działaczy nie istnieją już żadne świętości.
To jednak drobiazg w obliczu innych afer, które co rusz wychodzą na światło dzienne. Gdy w grudniu 2010 roku FIFA ogłosiła, że gospodarzem mundialu w 2022 będzie Katar, argumentowano tę decyzję „nowym otwarciem futbolu na świat”. Na Międzynarodową Federację Piłki Nożnej spadła lawina krytyki. Tak mocna, że Katarczycy przez kolejne lata obawiali się, że w końcu FIFA ugnie się pod naciskiem mediów, kibiców czy samych sportowców i odbierze im prawo do organizacji mistrzostw. Obawy były tak silne, że Katar podjął się operacji szpiegowskiej na ogromną skalę, której koszty mogły sięgnąć nawet 500 mln dolarów. Jak donoszą szwajcarscy dziennikarze, śledzono najważniejszych działaczy FIF-y. Włamywano się do ich komputerów, podsłuchiwano, szukano haków, „rozmawiano” z ich otoczeniem. Jednym z inwigilowanych był Theo Zwanziger, niemiecki prawnik, będący w latach 2006 – 2012 prezesem Niemieckiego Związku Piłki Nożnej
(DFB), otwarcie sprzeciwiający się układom FIF-y z Katarczykami. – Mimo przeróżnych ataków wymierzonych we mnie nigdy nie wyrzekłem się swojej opinii. Mundial w Katarze jest rakiem dla światowego futbolu i wielkim skandalem. Odpowiedzialni za to powinni ponieść konsekwencje, a prezes FIFA Gianni Infantino powinien wytłumaczyć się jako pierwszy. Oczywiście tego nie zrobi, bo jak wszyscy wiemy, jest wasalem Kataru – mówi Zwanziger. Infantino odpowiedział w stylu bliźniaczo podobnym do tego, gdy wypowiadał się na temat wojny w Ukrainie, którą starał się bagatelizować. – Proszę, skupmy się teraz wyłącznie na futbolu. Zdajemy sobie sprawę, że na całym świecie jest wiele wyzwań i trudności natury politycznej. Ale nie dajmy wciągać do tego sportu – czytamy w oświadczeniu szwajcarskiego działacza.
Na temat łamania praw człowieka w Katarze powstało mnóstwo wstrząsających raportów. Kolejne organizacje, z Amnesty International na czele, prześcigały się w podawaniu coraz bardziej zatrważających danych. W zeszłym roku brytyjskie media poinformowały, że na placach budowy imponujących sportowych obiektów śmierć poniosło ponad 6,5 tysiąca (!) robotników, sprowadzonych głównie z Azji Południowej. Przyczyniły się do tego panujące upały, brak zabezpieczeń przy pracach na wysokości, niehumanitarne warunki zakwaterowania, ignorowanie chorób i brak jakiejkolwiek opieki medycznej. Co szczególnie przykre, wielkie i nowoczesne stadiony, które powstają na katarskiej ziemi, pochłaniając mnóstwo kasy, uznaje się za „jednorazowego użytku”. Zaraz po zakończeniu mundialu będą świecić pustkami.
Katarczycy postanowili kupić sobie także... kibiców. Chcąc uniknąć wyrazów sprzeciwu czy skandali na trybunach – zwłaszcza podczas transmitowanego pod każdą szerokością geograficzną meczu otwarcia – gotowi są opłacić 1600 kibicom z całego świata wyjątkowe pakiety. Oferta opiewa na przelot w obie strony, dwutygodniowe zakwaterowanie i wejściówki na mecze. W zamian ubrani w narodowe barwy fani mają w odpowiednich momentach uśmiechać się do kamer, machać flagami i okazywać „spontaniczną” radość. Zobowiązani są także do udostępniania promocyjnych materiałów w mediach społecznościowych. O wszystkim traktuje specjalny „Kodeks postępowania”. Ze swojego zachowania, monitorowanego przez tamtejsze służby, mają być skrzętnie rozliczeni. W założeniu do każdego kraju, który będzie reprezentowany na mundialu, miało trafić 50 takich pakietów. Na wyjazd zdecydowała się m.in. grupa Holendrów. – Był pewien dylemat, czy należy rozgrywać mistrzostwa w takich krajach. Ale klamka zapadła. Sport powinien być rozdzielany od polityki. Jedziemy tam przede wszystkim dobrze się bawić. Szczerze mówiąc, kto by nie skorzystał z takiej oferty? – opowiada jeden z nich. – Pokusa, by wziąć w tym udział, była wielka. Ale fakt, że musielibyśmy podpisać dokument z wszelkiego rodzaju dziwnymi zobowiązaniami i ograniczeniami, był dla nas nie do przyjęcia – kontruje inny fan Pomarańczowych, który odmówił propozycji.
Według szacunków do Kataru wybiera się około miliona fanów futbolu. Mowa o tych, którzy na egzotyczną wyprawę poświęcą swoje pieniądze. Szykowane naprędce warunki noclegowe nie będą należały do najłatwiejszych. Ludzie mają zamieszkać w specjalnych „wioskach kibiców”, które są setkami ustawionych w rzędzie kontenerów, zaaranżowanych na „małe apartamenty”. Najtańszy? Co najmniej 1000 złotych za dobę. Jeszcze niedawno przypominano o kategorycznym zakazie spożywania alkoholu, którego nie uznaje arabska kultura. Tak samo przestrzegano przed publicznym okazywaniem uczuć czy poglądów religijnych. Zakazane miały być również tęczowe flagi symbolizujące środowiska LGBT. Jak się okazuje, na czas mundialu nieco zniesiono rygory. Bezkarnie będzie można okazywać sobie czułości niezależnie od płci, a także spożywać alkohol bez konsekwencji. Te pojawią się dopiero po ewentualnym popełnieniu przestępstwa pod wpływem procentów. Czy to znak, że Katar faktycznie się zmienia?
Chce wierzyć w to David Beckham, który został ambasadorem zbliżającej się imprezy. Były kapitan reprezentacji Anglii regularnie wizytował Katar, skąd publikował filmiki zachęcające do odwiedzania tego kraju. Zwiedzał stadiony i pochlebnie wypowiadał się na temat kulturowej transformacji społeczeństwa. Za odegranie promocyjnej roli otrzyma gigantyczną gażę: 277 mln dolarów. Beckhama potępiła nie tylko Amnesty International, ale też chociażby piłkarze reprezentacji Australii, którzy opublikowali swoje stanowisko. – Staramy się wierzyć zapewnieniom Katarczyków, że w tym kraju ludziom nie dzieje się krzywda. Z drugiej strony wiemy, że nie ma tam prawdziwej wolności. Cierpią zwykli, szeregowi pracownicy i ich rodziny. Ludzie nie mogą nawet kochać osoby, którą wybrali – opowiadają reprezentanci Australii w czarno-białym filmiku. Czarne barwy będą towarzyszyć także reprezentacji Danii. W takim kolorze będzie jeden z kompletów ich strojów, pozostałe (tradycyjne białe i czerwone) zostaną pozbawione emblematów producenta i piłkarskiej federacji. – Nie chcemy być widoczni podczas turnieju, który kosztował życie tysiące ludzi. Cały czas wspieramy duńską drużynę narodową, ale nie wspieramy Kataru jako gospodarza mistrzostw – czytamy w oświadczeniu firmy Hummel, produkującej odzież sportową.
W Belgii, Holandii i kilku innych europejskich krajach nie powstaną tradycyjne strefy kibica z dużymi telebimami. Co więcej, część właścicieli pubów na znak protestu nie zamierza w ogóle transmitować meczów. Czy tak faktycznie będzie, gdy piłkarze wybiegną na boiska po ponad czterech latach wyczekiwania na mundial? To się okaże, niemniej tak fatalnej atmosfery związanej z wielkim piłkarskim świętem nie było nigdy dotąd. (MW)