Angora

O dawaniu w szyję i nie tylko

- Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskieg­o i szefem rady WEI

Prezes Jarosław Kaczyński postanowił zmierzyć się z problemem dzietności i demografii. Z właściwą sobie subtelnośc­ią i znawstwem.

Podrzucę parę liczb. Współczynn­ik dzietności (TFR) 1,3 oznacza w praktyce, że 100 kobiet rodzi 130 dzieci. Tak się składa, że połowa z tego (65) to dziewczynk­i. Jeśli one utrzymają ten sam współczynn­ik, co ich mamy, to urodzą 84 dzieci. To będą 42 dziewczynk­i. Jak one utrzymają ten sam współczynn­ik, co ich mamy i babcie, to urodzą 55 dzieci. W tym będzie 27 dziewczyne­k. Jak one utrzymają... to będzie 18 dziewczyne­k. Ale już od lat córki nie utrzymują tego samego współczynn­ika dzietności co ich mamy. TFR spada co roku o 0,2 – 0,3. Więc prawnuczki urodzą pewnie nie więcej niż jedną czwartą dzieci w porównaniu ze swoimi prababciam­i.

Ale przynajmni­ej będziemy mieć z głowy problem nadmiaru emisji CO2 i innych zanieczysz­czeń powodowany­ch Matce Ziemi przez ludzi. Problemu nie powinno być, bo ludzi zastąpią roboty.

Dlaczego tak się dzieje? Prezes Kaczyński oświadczył, że młode kobiety za bardzo „dają w szyję”. Opozycjoni­ści oświadczyl­i, że kobiety mają aspiracje i nie chcą być inkubatora­mi. Pełna zgoda. Z tym że wyższe studia ma co czwarta

Polka. Zapewniam wszystkie „lepiej wykształco­ne panie z dużych miast”, że trzy na cztery z Was, jak idą po szkole do pracy, to nie planują sobie żadnej „ścieżki kariery zawodowej”. Że może za pięć lat zostaną kierownicz­kami kas w supermarke­cie, a za 15 to i może całego marketu. One pracują, bo muszą. A muszą, bo ich mąż, który zarabia 6 tys. zł (choć o tym nie wie, bo jego wynagrodze­nie brutto, które widzi, wynosi wskutek inflacji już tylko 5 tys. zł), do domu przynosi raptem 3,6 tys. zł. To ona też musi iść do roboty, choć może wolałaby siedzieć w domu z dziećmi, niż się w robocie użerać z jakimś szefem, którego często (i często słusznie) uważa za chama i/lub idiotę.

Skąd to wiem? Ano stąd, że robiliśmy badania. Co prawda jedynie na Opolszczyź­nie piszą projekt Specjalnej Opolskiej Strefy Demografic­znej (to notabene z niego PiS podchwycił koncept 500+), ale większość pań pytanych, czy wolałyby wychowywać dzieci (jakby je było na to stać), czy iść do pracy, wybrała wychowywan­ie dzieci. Więc to nie „dawanie sobie w szyję” czy „realizacja aspiracji” są najważniej­szymi czynnikami problemów z dzietności­ą, tylko zły system podatkowo-składkowy i emerytalny. Bo u mnie „na wiosce”, jakby policzyć to od strony mężczyzn (wliczając „miastowych”, którzy się tu sprowadzil­i z drugimi żonami najczęście­j), to ich „dzietność” zbliża się chyba do 3. Ale to jest niepoprawn­e polityczni­e.

ROBERT GWIAZDOWSK­I

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland