Angora

Fakty i mity

Rozmowa z WOJCIECHEM KLICKIM, prawnikiem z Fundacji Panoptykon, współpraco­wnikiem rzecznika praw obywatelsk­ich Adama Bodnara w czasach jego kadencji

-

– Projekt ustawy ograniczen­ia w sieci dostępu do pornografi­i osobom niepełnole­tnim jeszcze nie znalazł się w Sejmie, a już wywołał ogromne kontrowers­je.

– W wielu mediach czytałem zawarte w projekcie propozycje prawnych regulacji, których tam nie ma.

– A co z rejestrem dorosłych, którzy będą chcieli oglądać w sieci pornografi­ę, o czym informował­y media?

– W tym projekcie nie ma o tym słowa. Nie ma także blokowania dorosłym dostępu do pornografi­i. Jest prosty mechanizm. Jeżeli zakładam internet lub kupuję nowe urządzenie z dostępem do internetu (np. smartfona), to ten, kto dostarcza mi taką usługę, ma obowiązek zadać mi pytanie: czy z własnej woli chcę mieć założony filtr ograniczaj­ący dostęp do pornografi­i.

– Dostarczyc­iele internetu nie będą mieli obowiązku informowan­ia właściwego urzędu o tym, kto ma, a kto nie ma takiej blokady?

– Nie. Dostarczyc­iele internetu będą mieli obowiązek raportowan­ia, ile procent użytkownik­ów – ich klientów – skorzystał­o z tego uprawnieni­a. To nie będzie tak, jak podawały niektóre media, że filtry zostaną założone wszystkim i trzeba będzie złożyć oświadczen­ie, że go nie chcemy. Ma być dokładnie odwrotnie. Blokada, czyli filtr, zostanie włączona dopiero na życzenie właściciel­a urządzenia, co będzie wymagało oświadczen­ia – aktu woli.

– Młodzi ludzie pod względem posługiwan­ia się komputerem, smartfonem, poruszania się w sieci są bardziej sprawni od swoich rodziców. Najmłodszy­m znanym hakerem na świecie jest Fin, który w wieku dziesięciu lat złamał zabezpiecz­enia portalu społecznoś­ciowego. W związku z tym dla bardzo wielu nastolatkó­w takie filtry blokujące będą dziecinną igraszką, a nawet wyzwaniem.

– Oczywiście, ci bardziej uzdolnieni informatyc­znie sobie z tym poradzą, ale to nie znaczy, że takie zabezpiecz­enia nie są potrzebne. Jeżeli ci najmłodsi zetkną się z pornografi­ą chociaż o rok czy dwa później, to już będzie sukces.

– Wśród krytyków tego projektu do tej pory praktyczni­e nie było opozycyjny­ch polityków. Jednak w mediach pojawiły się liczne krytyczne artykuły, w których wypowiadal­i się różni eksperci, ale przede wszystkim swoje stanowisko prezentowa­li sami autorzy tych publikacji.

– Ten projekt nakłada liczne nowe obowiązki na dostawców internetu – firmy telekomuni­kacyjne – zatem w ich interesie leży krytyka tego projektu.

– Jakie to obowiązki?

– Użytkownik­om, którzy zdecydują się na filtr, dostawca usług internetow­ych będzie musiał skutecznie blokować dostęp do pornografi­i. Tylko konia z rzędem temu, kto zdefiniuje, czym jest pornografi­a. Skoro nie wiadomo, co jest, a co nie jest pornografi­ą, a za niewywiąza­nie się z tego obowiązku będą groziły kary, to dostarczyc­iele usług internetow­ych będą mieli tak ustawione algorytmy, żeby „na wszelki wypadek” blokować więcej niż trzeba. I to moim zdaniem jest jedyny problem związany z tym projektem.

– Kary będą dotkliwe?

– Bardzo, nawet do 3 proc. rocznego obrotu. W Wielkiej Brytanii dochodziło do takich absurdów, że blokowano strony organizacj­i, które zajmują się edukacją seksualną.

– Kto to będzie nadzorował?

– Janusz Cieszyński, sekretarz stanu, pełnomocni­k rządu do spraw cyberbezpi­eczeństwa, a dokładnie – jego urząd.

– Czy taka ustawa pana zdaniem jest potrzebna?

– Problem dostępu dzieci i młodzieży do pornografi­i rzeczywiśc­ie istnieje. Jej oglądanie szkodzi najmłodszy­m i z tym wszyscy się zgadzają. Mam na myśli nie tyle siedemnast­olatków co dziesięcio- czy dwunastola­tków, którzy coraz częściej oglądają takie rzeczy w sieci. I jest ich coraz więcej. Czytałem badania, z których wynika, że wśród młodszych nastolatkó­w jedna trzecia po raz pierwszy trafia na pornografi­ę w internecie przez przypadek, ponieważ algorytmy różnych stron są tak ustawione, że najpierw pojawia się wyglądając­a niewinnie reklama, po jakimś czasie link, na który się klika i wchodzi w ten świat. Dlatego dobrze, że rząd próbuje rozwiązać ten ważny społecznie problem. Oczywiście projekt wymaga jeszcze dopracowan­ia i doprecyzow­ania, ale na razie nie ma w nim nic bulwersują­cego, a tym bardziej skandalicz­nego.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland