Angora

Różowe, służbowe seicento

- PIOTR KRASKA

Mamy szczęśliwy finał opisywanej przez nas sprawy – zajmująca się dziećmi z głębokim upośledzen­iem nauczyciel­ka spod Sieradza nie musi już maszerować pieszo do swoich uczniów 12 km dziennie.

Sprawę Zuzanny Kuran opisywaliś­my kilka tygodni temu („Angora” nr 43). Nauczyciel­ka sieradzkie­go Specjalneg­o Ośrodka Szkolno-Wychowawcz­ego uczy niepełnosp­rawne dzieci od dawna, ale jej kłopoty zaczęły się kilka lat temu, gdy nowa dyrektorka placówki zwolniła kilku pracownikó­w, w tym ją. Oficjalnie z powodu mniejszej liczby klas, a zdaniem pedagogów – wskutek konfliktu z władzami szkoły. – Mówiliśmy rodzicom uczniów, że mają prawo do dodatkowyc­h zajęć i do ograniczon­ej liczby dzieci w klasach. A dyrekcji chodziło o oszczędnoś­ci – opowiadała pani Zuzanna. Gdy zwolnione nauczyciel­ki poszły do sądu, szkoła podpisała z nimi ugodę i przywrócił­a do pracy. Konflikt jednak nie zniknął, a z początkiem roku szkolnego pani Zuzanna dostała nowy, przedziwny grafik pracy. Skierowano ją do domowego nauczania dwóch uczennic mieszkając­ych we wsiach w najdalszyc­h krańcach powiatu (do domu jednej z nich nie dojeżdża żaden autobus). W efekcie nauczyciel­ka wyjeżdżała do pracy o świcie PKS-em, potem maszerował­a ok. 12 km dziennie pieszo przez pola i wsie między domami uczniów i przystanka­mi autobusu, a wracała do domu ok. godz. 17.

Najbardzie­j cierpiała wychowywan­a przez panią Zuzannę niepełnosp­rawna córka Kaja, która – choć pełnoletni­a – wciąż wymaga codziennej rehabilita­cji. Gdy mama pracuje, dziewczyna pozostaje pod opieką babci.

Sprawa cenionej nauczyciel­ki (m.in. Brązowy Medal Oświaty, nagroda Wolontariu­sz Roku) zrobiła się głośna, ale mimo protestów ZNP dyrekcja szkoły oraz nadzorując­e placówkę władze powiatu pozostawał­y głuche na argumenty. Do czasu: po publikacja­ch w mediach – m.in. w „Angorze” – okazało się, że problem da się rozwiązać.

Władze powiatu zorientowa­ły się, że w innej powiatowej placówce (Centrum Edukacji Zawodowej) stoi rzadko używany, 21-letni, lecz sprawny samochód i można go użyczyć szkole specjalnej, w której pracuje pani Zuzanna. W efekcie od dwóch tygodni nauczyciel­ka zamiast do PKS-u wsiada codziennie do... służbowego różowego fiata seicento.

– Biorę rano ze szkoły dokumenty, wsiadam i jadę do pracy – opowiada Zuzanna Kuran. – Martwiłam się trochę o stan auta, ale okazało się, że wszystko działa. Nigdy w naszej szkole nie było służbowego samochodu, ale to fantastycz­ne rozwiązani­e. Mogę bezpieczni­e pracować i wracam o przyzwoite­j porze, nie zaniedbują­c własnego dziecka. Co jednak najważniej­sze, przywrócon­o mi wiarę w to, że moja praca jest ważna.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland