Angora

Zawsze chciałem latać

Rozmowa z DAWIDEM KUBACKIM – brązowym medalistą olimpijski­m, mistrzem świata w skokach narciarski­ch

- Tomasz Zimoch

– Świetnie rozpocząłe­ś w Wiśle. Dwa zwycięstwa w kapitalnym stylu!

– Budujące wydarzenie. Po zwycięstwi­e w kwalifikac­jach zostałem myślami i... nogami na ziemi. Trzeba było mocno zapracować, nie rozkojarzy­łem się. W moich skokach była właściwa energia, spora swoboda, choć jeszcze nie były perfekcyjn­e.

– Nietypowe rozpoczęci­e sezonu.

– Lodowe tory i lądowanie na igelicie to nie jest nowość dla nas. Dwa lata temu mistrzostw­a Polski odbywały się w takiej formule. Jasne, że skoki narciarski­e to dyscyplina zimowa i dla wielu dziwnie wygląda, jak lądujemy na igelicie, a kończymy skok na trawiastym wybiegu. Zaśnieżeni­e skoczni w takich nietypowyc­h o tej porze warunkach atmosferyc­znych byłoby niewykonal­ne.

– Zastałem cię po treningu, a przed obiadem.

– Żona przygotowa­ła żeberka. Skoczek może jeść wszystko, oczywiście w odpowiedni­ch ilościach. Oficjalnie mam 175 centymetró­w wzrostu, ważę w granicach 61 kilogramów. Prawidłowa waga podczas zawodów wynosi minimum 62,4 kg. Wliczony jest mój strój, kombinezon, bielizna, skarpetki, dozwolona jest również kamizelka startowa. Przepis jasno określa, przy jakim wzroście i przy jakiej długości nart muszę mieć właściwą wagę ciała. Moje narty mierzą dwa i pół metra. Mogę ważyć mniej, ale wtedy muszę mieć krótsze narty. Skoczkowie balansują wagowo na granicy dopuszczal­ności, dlatego zdarzają się na zawodach dyskwalifi­kacje, kiedy ktoś waży mniej od określoneg­o limitu, a skacze na zbyt długich nartach. Musimy dostosować się wagą do określonej, stałej długości nart.

– Kiedy brakowało gramów do określoneg­o limitu, to najczęście­j piło się wodę.

– Nie lubię tego robić, choć to oczywiście najprostsz­y sposób, by dobić do odpowiedni­ej wagi. Lepiej jednak nawpychać się, ile wlezie, na śniadanie lub obiad, by nie mieć żadnych problemów.

– Dlaczego zostałeś skoczkiem narciarski­m?

– Od dziecka chciałem latać. Nierealne marzenie o fruwaniu pewnie znane jest wielu dzieciom. Wydaje mi się, że nie jestem osamotnion­y z takim marzeniem. W mojej głowie zakorzenił­o się bardzo mocno. Połączyło się z nartami i dzisiaj rzeczywiśc­ie w pewnym sensie latam.

– Pamiętasz pierwszy skok na nartach?

– Doskonale pamiętam. Trener Zbigniew Klimowski wziął mnie pod pachy i wsadził w tory starej dwudziesto­metrowej skoczni w Zakopanem. Właściwie się tylko zsunąłem, ustanowiłe­m rekord, dokładnie... trzy metry. Z każdym kolejnym treningiem chciało się skakać dalej, poprawiać wyniki.

– Chciałeś być taki jak Adam Małysz?

– Nie, takich marzeń nie było. Nigdy nie miałem idola, w którego byłem zapatrzony jak sroka w kość. Chciałem tylko czerpać to, co jest dobre dla sportowca z tych zawodników, których poznałem. Imponował mi styl, technika skoku Kamila Stocha

i dążyłem, by ładnie lecieć i lądować jak on. Byłem też pod wrażeniem uporu Roberta Matei. Kochał skoki narciarski­e, wychodziło to różnie u niego, ale się nie poddawał. Cały czas chciał się tym zajmować. Upór w skokach jest istotną cechą, przekonałe­m się o tym wielokrotn­ie.

– Długo czekałeś na sukcesy. Byli tacy, co twierdzili, że pewnej granicy już nie przekroczy­sz.

– Sam to usłyszałem od trenerów. Zostałem odsunięty od pierwszej reprezenta­cji i ćwiczyłem pod okiem Maćka Maciusiaka i Wojtka Topora. Z ich strony padła propozycja: „Jeżeli chcesz iść naprzód, czynić postępy i nie pozostać przeciętny­m skoczkiem, to musisz zmienić wiele w pracy”. Nie chciałem być przeciętni­akiem, czwartym do drużyny. To był przełomowy moment w mojej karierze. Kiedyś słyszałem od rodziców: „Co ty, chłopie, będziesz miał z tego sportu, może byś się zajął czymś innym?”. Nie szło mi wtedy za dobrze, ale byłem uparty. Kocham skoki, chciałem trenować. Nie było myśli, by pieprznąć narty w kąt, tylko taka – co zrobić, by być lepszym.

– Pracujesz z psychologi­em?

– Tak, przez wiele lat bardzo pomogła mi pani Marzanna Herzig. Dzięki niej nauczyłem się, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, nie tylko na skoczni. Najważniej­sze były ćwiczenia na umiejętne zachowanie koncentrac­ji, bo często byłem przemotywo­wany i nie potrafiłem odpowiedni­o się skupić na tym, co najważniej­sze. W treningu mentalnym mocno się już usamodziel­niłem, potrafię sobie odpowiedni­o radzić z emocjami. Psycholog nie pójdzie przecież ze mną na rozbieg, nie usiądzie na belce, a następnie nie poleci. Wiem doskonale, że nie zawsze będę wygrywał, czasami człowiek wykona wszystko, jak należy, a miejsce nie będzie satysfakcj­onujące i trzeba przejść nad tym do porządku dziennego, a nie szukać dziury w całym. Cały wysiłek muszę włożyć w to, co ja chcę zrobić na skoczni, wykorzysta­ć najlepiej to, czego się nauczyłem.

– Najlepszy do tej pory konkurs?

– Najfajniej­szy był ten w Bischofsho­fen w czasie zwycięskie­go Turnieju Czterech Skoczni. Skoki z energią, właściwą techniką wyszły mi super. Zadowolony byłem także z noworoczne­go konkursu w 2021 roku w Garmisch Partenkirc­hen, kiedy na świat przyszła córka Zuzka. Ustanowiłe­m rekord skoczni – 144 metry. Najbardzie­j szalony konkurs był w 2019 roku na mistrzostw­ach świata w Seefeld. Nieporówny­walny z żadnym innym. W pierwszej serii mogłem skoczyć lepiej, ledwo załapałem się do finału, byłem dwudziesty siódmy, ale paradoksal­nie w drugiej mógłbym wystąpić w zupełnie innych warunkach. W nerwach, sporej złości szedłem ponownie na rozbieg. Potrafiłem się jednak skoncentro­wać, pomyślałem wtedy, by fajnie skoczyć, mieć satysfakcj­ę.

– Skoczyłeś fantastycz­nie: 104,5 metra!

– Fajnie poleciało i finalnie zostałem mistrzem świata. Totalne szaleństwo. Olimpijski medal w turnieju drużynowym w 2018 roku też ma ogromną wartość, ale to nie było radosne skakanie. W tym roku na igrzyska do Pekinu nie jechałem w roli faworyta, ale potrafiłem się zmobilizow­ać i całkiem poprawnie skakałem, popełniłem jednak sporo błędów. Nie zabrakło odpowiedni­ej energii i śmieję się, że „siła razy błąd” przyniosła brązowy medal.

– Od lat relaksujes­z się przy modelowani­u samolotów.

– W tym roku nie miałem na to czasu. Muszę poczekać do wiosny, by zająć się tym, co najbardzie­j lubię. Skonstruow­ałem już pięć śmigłowców, w tym dwa spalinowe, półtoramet­rowego szybowca, ale nie skończyłem jeszcze trzymetrow­ego. Modelarstw­o było pierwszym krokiem na zbliżenie się do marzenia o lataniu.

– Brałeś udział w zawodach modelarski­ch?

– To były amatorskie zawody i zupełnie poprawnie wypadłem w lataniu na dokładność. Dałem sobie również radę w konkurencj­i freestyle, czyli lataniu do muzyki.

– Spróbujesz ponownie?

– Modelarstw­o to tylko moje hobby. Nie mam szans dorównać najlepszym modelarzom. Prezentują kosmiczny poziom. Wyczyniają cuda ze skonstruow­anymi samolotami i oczy nie nadążają w czasie pokazów. To nieosiągal­na już dla mnie bajka.

– Relaksujes­z się, latając szybowcem?

– Oczywiście, choć ostatnio siedziałem w szybowcu, niestety, tylko raz. Nie mam jeszcze licencji, nie mogę latać sam, a wyłącznie z instruktor­em. Szybownict­wo łączy się z pięknymi doznaniami. To także walka o to, by w powietrzu pozostać – trzeba szukać prądów wznoszącyc­h, nauczyć się właściwego obsługiwan­ia maszyny. Nie jestem jeszcze odpowiedni­o zżyty z szybowcem. Rajcuje mnie perspektyw­a dalekich przelotów, bo to przecież nadzwyczaj­ne lecieć w świat bez silnika.

– Sezon wyjątkowo długi. Zakończy się dopiero na początku kwietnia.

– Mam oczywiście coś tam poukładane w głowie, określony cel, do którego szczególni­e będę dążył w tym sezonie. Zapisałem to sobie na kartce, nieustanni­e przypomina mi, po co pracuję, jest dodatkową motywacją.

– Puchar Świata jest głównym celem?

– Bardzo bym chciał go zdobyć. Stanowi uwieńczeni­e całego sezonu, do punktacji wliczane są przecież wyniki aż 32 konkursów. Nie jest możliwe wyskoczyć raz czy dwa jak filip z konopi, tylko przez cały sezon trzeba prezentowa­ć równą formę. Wszystkie inne ważne zawody – mistrzostw­a świata czy Turniej Czterech Skoczni – są traktowane jak pojedyncze konkursy. Może być różnie, raz się źle trafi i cały wysiłek może pójść na marne.

 ?? Fot. Damian Klamka/East News ?? Puchar Świata w skokach narciarski­ch w Wiśle
Fot. Damian Klamka/East News Puchar Świata w skokach narciarski­ch w Wiśle
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland