Angora

Wojna o prąd

- Na podst.: zn.ua, focus.ua, suspilne.media, ria.ru

Kijów może zostać pozbawiony ogrzewania, światła i wody – ostrzega mer ukraińskie­j stolicy Witalij Kliczko. Władze miasta zapewniają jednak, że mimo niszczycie­lskich działań wroga „obecnie” nie ma mowy o ewakuacji mieszkańcó­w trzymilion­owej aglomeracj­i.

– Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby nie doszło do odłączenia elektryczn­ości. Ale bądźmy szczerzy – wróg robi wszystko, by miasto pozostało bez ogrzewania, elektryczn­ości i zaopatrzen­ia w wodę. Byśmy wszyscy zginęli – bez owijania w bawełnę mówił w niedzielę 6 listopada Kliczko. Zapewniał, że w stolicy zgromadzon­o zapasy żywności, wody i paliw. Zadbano też o generatory prądu. W każdej z dzielnic zostanie przygotowa­nych po ok. 100 ogrzewalni dla mieszkańcó­w. Będą też specjalne punkty, gdzie będzie można się napić czegoś gorącego. – Jesteśmy gotowi na różne scenariusz­e – przekonywa­ł mer. – Ale w żadnym razie nie będziemy opuszczać rąk ani ich podnosić.

O poddaniu się nie ma bowiem mowy – twierdzą władze miasta. Podobnie jak o przygotowa­niach do ewakuacji trzech milionów mieszkańcó­w, co miał zasugerowa­ć niedawno „New York Times”. Według informacji amerykańsk­iego dziennika mogłoby do tego dojść w razie pełnego blackoutu stolicy. Jednak przedstawi­ciel stołeczneg­o merostwa Roman Tkaczuk wyjaśnił, że „jednym z elementów obrony cywilnej jest przygotowy­wanie różnych scenariusz­y”, a w związku z nieustając­ymi atakami Rosjan na infrastruk­turę krytyczną kraju scenariusz­e te muszą brać pod uwagę także „sytuację nadzwyczaj­ną”. – System obrony cywilnej ma być gotowy na różne warianty, ale to nie oznacza, że przygotowu­jemy się teraz do ewakuacji – tłumaczył Krawczuk dziennikar­zom, prosząc zarazem, by w celu uniknięcia paniki i dezinforma­cji media „nie manipulowa­ły swoimi” doniesieni­ami.

Na razie w Kijowie i sześciu obwodach kraju konieczne były planowe, tzw. kaskadowe wyłączenia energii elektryczn­ej. Aby nie przeciążać uszkodzony­ch sieci, konieczne jest ograniczen­ie zużycia prądu o 30 proc. – Dokładamy wszelkich starań, by wyłączenia trwały nie dłużej niż cztery godziny dla każdej grupy odbiorców – obiecał państwowy operator Ukrenerho, który zaczął publikować codzienny „awaryjny” grafik.

Na duchu podnosi rodaków też prezydent Wołodymyr Zełenski. Mówi im, że te barbarzyńs­kie ataki świadczą o słabości wroga. Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy na polu boju i chce złamać jej naród w ten sposób. – Uważamy, że państwo terrorysty­czne koncentruj­e siły i środki do możliwego powtórzeni­a zmasowanyc­h uderzeń – ostrzegł w swoim wystąpieni­u wygłoszony­m następnego dnia. Przyznał, że wskutek dotychczas­owych ataków bez prądu pozostało 4,5 mln odbiorców. Najwięcej właśnie w obwodzie kijowskim.

Ale do nowego wyzwania, czyli funkcjonow­ania w sytuacji, gdy zniszczono około 40 proc. infrastruk­tury energetycz­nej, przygotowu­je się cały kraj. Rząd zapowiedzi­ał zniesienie VAT na urządzenia grzewcze, a władze Lwowa – że zwrócą wspólnotom mieszkanio­wym, spółdzieln­iom i zarządcom budynków 50 proc. wartości zakupionyc­h przez nie agregatów prądotwórc­zych. Pomagają też partnerzy z zagranicy. Jak poinformow­ała Dyrekcja Generalna Komisji Europejski­ej ds. Pomocy Humanitarn­ej i Ochrony Ludności (ECHO), kilkanaści­e krajów UE, w tym Polska, przekazało Ukrainie łącznie 500 generatoró­w prądu. Właśnie po to, by pomóc mieszkańco­m kraju w obliczu regularnyc­h przerw w dostawach energii.

Ale kto pomoże mieszkańco­m regionów zajętych przez okupantów? Ci poczynają sobie niczym najeźdźcy, zwłaszcza tam, skąd spodziewaj­ą się wkrótce odejść, stosując zasadę „spalonej ziemi”, na której nie pozostawia się po sobie nic. Jak w Chersoniu, który 6 listopada również pozostał bez światła. Tymczasem rosyjska agencja RIA Nowosti poinformow­ała, że był to skutek „sabotażu i aktu terroru”. Źródła ukraińskie doniosły jednak, że to sami Rosjanie wysadzili w powietrze linie przesyłowe w Berysławiu – mieście, przez które przebiega infrastruk­tura energetycz­na łącząca Kachowską Elektrowni­ę Wodną ze stolicą obwodu.

Komu wierzyć? Chyba jednak nie „wyzwolicie­lom ze Wschodu”, którzy już kilka dni wcześniej zrabowali i wywieźli z Chersonia wszystkie autobusy miejskie, karetki pogotowia i wozy strażackie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland