Liczby warte miliardy
10, 33, 41, 47, 56 i dodatkowa 10. Najcenniejsze liczby w historii. Warte 2 miliardy 40 milionów dolarów. Wylosowano je 8 listopada w loterii Powerball, która nakręca pasjonatów marzeń o fortunie znikąd w 48 stanach i terytoriach zamorskich Stanów Zjednoczonych. Snu o milionach są pozbawieni rezydenci Alabamy, Alaski, Nevady i Utah.
Los z prawidłowymi liczbami pojawił się w czterdziestym pierwszym z rzędu losowaniu (odbywają się w każdy poniedziałek, środę i sobotę). Poprzednia wygrana padła 3 sierpnia w Pensylwanii. Tym razem los dający astronomiczną kwotę pieniężną wylosowany został na stacji benzynowej Joe’s Service Center w Altadenie – miasteczku klasy (jak na ten rejon Kalifornii) bardzo średniej, wciśniętym pod pasmo górskie San Gabriel Mountains. Od centrum Los Angeles oddziela je multimilionerska, elegancka Pasadena, gdzie być może przeprowadzi się posiadacz szczęśliwego kuponu. Jego tożsamość pozostaje wciąż anonimowa, lecz wiadomo, że przy okazji wzbogacił się właściciel stacji Joseph Chahayed, który w roku 1980 wyemigrował do USA z Syrii. Na mocy przepisów Powerballa właściciel placówki, która sprzedała zwycięski los, otrzymuje milionową premię. Niespodziewanie wzbogaconych było 8 listopada więcej: 11,2 mln losów opiewało na łączną kwotę wygranych wysokości 98,1 mln. 22 losy zapewniły właścicielom po milionie na kieszeń. Taka perspektywa sprawiła, że w ostatnim tygodniu przed wygraną sprzedaż losów wzrosła o ponad 600 proc. – sprzedano ich ponad 300 mln.
Dotąd rekordową wygraną w loterii Powerball była kwota 1 586 mld. W styczniu 2016 roku podzieliła się nią trójka, która trafnie skreśliła (lub, co częstsze, zrobił to za graczy komputer w systemie Quick Pick) sześć liczb. Niewątpliwie to najlepsze inwestycje na świecie, zważywszy że los Powerballa kosztuje 2 dolary. Gdyby jeszcze prawdopodobieństwo wygranej było większe niż supermikroskopijne 1 do 292,2 miliona. Prawdopodobieństwo bycia ofiarą pioruna jest 400 razy większe... Zresztą realia są mniej miliarderskie: z 2 mld 40 mln właściciel losu dostanie – po odliczeniu podatku federalnego w wysokości 37 proc. – 996,6 mln. Od tego trzeba w większości stanów odliczyć podatki stanowe: w Nowym Jorku 8,82 proc. Najlepiej wygrać, mieszkając w Teksasie lub na Florydzie, bo tam podatków stanowych się nie płaci. Alternatywą jest zaakceptowanie miesięcznych rat wypłacanych przez 29 lat (po 50 mln rocznie), przy czym zyskuje się 5 proc. rocznie na oprocentowaniu. To niewątpliwie oferta dla młodych. Od roku 2014 nikt corocznych rat nie wybrał.
Co zrobić, żeby wygrać? – Systemu chyba nie ma, lecz wiadomo, że niektóre liczby trafiają częściej niż inne. Nie zaszkodzi omijać 34 i 26 – w ostatnich siedmiu latach padały one najrzadziej, 44 razy. Statystyk z Uniwersytetu Harvarda prof. Mark Glickman doradza, by kupować losy regularnie; im więcej, tym lepiej. Naukowiec nie mami szansą wygranej: „Moja rada jest taka, by nie grać, oczekując wygranej. Lecz rozumiem, że myśli o awansie na multimilionera mogą rajcować”. Jeśli gra się zespołowo, np. w pracy, prawnicy rekomendują, by wcześniej spisać umowę, sprecyzować, ile kto wpłacił i ile mu się ewentualnie należy. Bez niej trzeba liczyć na uczciwość osoby, która fizycznie jest w posiadaniu losów i może zniknąć, zabierając dla siebie wygraną fortunę.
Wielomilionowa wygrana wywraca życie do góry nogami. Niekoniecznie w pożądany sposób. Ekonomiści Guido Imbens i Bruce Sacerdote oraz statystyk Donald Rubin w 2001 roku zbadali, jak wielka wygrana wpływa na późniejszą sytuację finansową szczęśliwców. Okazuje się, że przez dziesięć lat są w stanie zaoszczędzić 16 centów z każdego wygranego dolara. Dr Jay Zagorsky z Boston University, analizujący przypadki nagłego wzbogacenia się, twierdzi, że osoby w wieku 20, 30 i 40 lat, które dziedziczyły ogromne spadki, szybko trwoniły wszystko – przez rozrzutność lub błędne inwestowanie. Monstrualne wygrane nie pomagają ludziom w finansowych tarapatach: jedna trzecia ogłasza bankructwo. Najczęściej grają 30-latkowie. Wygrana 10 mln dol. pozwala wydawać 29 tys. dziennie. Jeśli wygrasz, planuj zawczasu i opieraj się pokusom – radzi dr Zagorsky. (STOL)