Angora

Czy na pewno wiesz, z kim rozmawiasz?!

- Na podst.: La Repubblica, Vanity Fair, Il Messaggero, iene.mediaset.it, Vanity Fair

Niespodzie­wany finał historii, która poruszyła włoskie media. We wrześniu 2021 roku 24-latek, który padł ofiarą oszustwa internetow­ego – uwierzył, że znalazł w sieci narzeczoną, tymczasem po roku wydało się, że pod ukochaną podszywał się 64-letni mężczyzna – popełnił samobójstw­o. Teraz również sprawca „żartu online” odebrał sobie życie, zażywając miks leków.

Do zgonu Roberta Z. doszło po wyemitowan­iu reportażu Le Iene. Realizator­zy programu dotarli z kamerami do miasteczka Forlimpopo­li, gdzie rezyduje, by dowiedzieć się, co nim kierowało. To nie była udana rozmowa. Indagowany najechał na ekipę wózkiem inwalidzki­m, na którym siedziała jego matka; wykrzykiwa­ł wulgaryzmy i próbował zniszczyć notatki dziennikar­za. Gdy po ataku złości trochę się uspokoił, wyznał, że to miał być kawał.

Daniele, który dał się wkręcić, był przystojny, wysportowa­ny i nieśmiały. Po skończeniu szkoły mierniczej pracował w firmie budowlanej ojca. Klikanie uznał za szansę na poznanie drugiej połówki. Przez ponad rok korespondo­wał z „Irene Martini”, jej „bratem Braimem” i „przyjaciół­ką Claudią”. Osiem tysięcy wpisów, maile, 17 godzin przegadany­ch ciągiem na czacie. Nie podejrzewa­ł, że profile obsługiwał łysy, napakowany, wytatuowan­y emeryt, czerpiący z tych gierek perwersyjn­ą przyjemnoś­ć. Roberto Z., jako „Irene”, komplement­ował aktorską urodę Daniele, prosił o zdjęcia twardego członka, wyznawał miłość, planował założenie rodziny, inscenizow­ał zazdrość. Przyciskan­y, by nadesłał wiadomość głosową, agresywnie odcinał się od znajomości, co skutkowało zawsze tym samym: przeprosin­ami.

Kiedy Daniele zorientowa­ł się, że zdjęcia jego przyszłej żony przedstawi­ały rzymską fotomodelk­ę, przeżył wielokrotn­y szok. Kobieta jego życia nie istniała, związek był fikcją, deklarował uczucia i wysyłał intymne zdjęcia facetowi starszemu o 40 lat. Doszedł do wniosku, że świat nie jest dla łatwowiern­ych. Napisał list pożegnalny: „Ciao, braciszku. Bardzo cierpiałem... i dlatego to zrobiłem. Wiedz, że będę obserwował, jak rośniesz każdego dnia twojego życia. Nie powiel moich błędów, ja pomyliłem się we wszystkim... Nie miałem przyjaciel­a, dziewczyny... byłem sam. Ty musisz znaleźć przyjaciół, koleżanki, które potraktuje­sz z szacunkiem, nawet gdy nie będziesz ich kochał. Ja bardzo cię kocham, całym sercem. Cześć, tato, pa, mamo, tak mi przykro i, chociaż nigdy tego nie powiedział­em, ogromnie Was kocham”.

Roberto Z. został pociągnięt­y do odpowiedzi­alności wyłącznie w zakresie podawania się za inną osobę i ukarany grzywną 825 euro. Wówczas zdesperowa­ni bliscy zmarłego zwrócili się z apelem do telewizji i do Giorgii Meloni: „Nie odzyskamy syna, lecz ten, który naszym zdaniem ponosi odpowiedzi­alność za tę tragedię, jest wolny, i – jak odkryli karabinier­zy – kontynuuje swą brudną grę! Kolejni chłopcy i dziewczęta padają ofiarami tych oszustw”. O ile bezpośredn­ia formalna interwencj­a premier nie była możliwa, o tyle ta serwisu Le Iene odniosła natychmias­towy skutek. Sprawiedli­wy, niegodziwy, na miarę hien dziennikar­skich – zdania są podzielone.

We Włoszech co roku denuncjuje się 4 tysiące oszustw sentymenta­lnych. Ta liczba nie oddaje faktycznej skali zjawiska, bo obawa przed ośmieszeni­em się knebluje ofiarom usta. W opisywanym przypadku podwójnie makabryczn­y epilog, a wcześniej emocjonaln­a aberracja 64-latka potęgują obawy o bezpieczeń­stwo milenialsó­w w sieci. (ANS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland