Zmącona ostrość jasnowidzenia
Wróże, wieszczki i profeci są w każdym społeczeństwie. W Polsce rolę głównego jasnowidza przejął prawem kaduka Adam Glapiński, komisarz polityczny rządu na posadzie szefa banku centralnego. A to już jest dziw nad dziwy, bo nie sposób znaleźć mu gdzieś na świecie odpowiednika. Pieniędzmi obywateli zajmują się tam bowiem ludzie stateczni, niesłyszący w głowach głosów czy rojący zmącone wizje.
Glapiński jest do tego żenująco nieskuteczny, gdy zestawić jego jasnowidzenia z kursem złotego czy inflacją. Z tej przyczyny nie sposób tej gaduły lokować pośród jasnowidzów, a jeśli już, to ze względu na jego partyjne przeświadczenie o polskiej potędze uznać go można za wcielenie starej Pilchowej, zwanej wróżką z beskidzkich gór. Zasłynęła ona jako autorka znanej przepowiedni z Tęgoborzy (1912), w której przepowiedziała budującą, jasną przyszłość narodu. Dalibóg, istny Glapiński, aliści, jak zaklął gdzieś Mickiewicz, „taki wieszcz, jaki słuchacz”.
Najnowsza przepowiednia Narodowego Banku Polskiego, który stoi na straży nadchodzącej biedy, dotyczy inflacji w perspektywie trzech przyszłych lat. Raport trochę przypomina „przepowiednie” telewizyjnych górali o pogodzie i jest też tyle wart. Bankowcy wytyczyli w nim tzw. ścieżki projekcji i te projekcje na ścieżkach snują. W przyszłym roku inflacja konsumencka wyniesie 19,6 proc. rok do roku, ale ma spadać z wygaszaniem wpływu czynników podwyższających... „Za stopniowym spadkiem inflacji przemawia, obok spowolnienia wzrostu zagregowanego popytu w gospodarce, czego wyrazem jest obniżenie się luki popytowej, zakładane obniżenie cen surowców energetycznych i rolnych na rynkach światowych w latach 2023 – 2025”. Tonacja i zmącone znaczenia znanych słów wybrzmiewają po pytyjsku, wymagając od słuchacza wysiłku wyobraźni. Ale czy nie przypomina to komuś dobrej rady? Strach wykolei cię z właściwej trasy. Nawiguj sercem! Nie, to nie jest oficjalny dokument NBP, ale seryjna, jakże cenna rada wróżki Aidy Kosojan-Przybysz. A o co w tej radzie chodzi? Nikt tego nie wie, ale czy rozumiemy wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej, którą kieruje ony Glapiński, wróż nieudolnie sięgający po status Baby Wangi?
W projekcji centralnej ścieżki listopadowej znalazły się przepowiednie cen energii. I tak, jeśli wcześniej mowa-trawa była o życzeniowym spadku inflacji, to w przypadku cen energii nie ma mowy o wróżbie. Prognoza wygląda jak konkretna zapowiedź faktu: „Ceny energii wzrosną o 30,5 proc. w 2022 roku, a następnie wzrosną o 320,6 proc. w 2023 roku, o 7,7 proc. w 2024 roku i o 5,6 proc. w 2025 roku”. Tu już nawet nie ma miejsca na pytyjskie metafory. Będzie drogo, drożej i wiemy o ile. A to poziom jasnowidzenia obcy wróżom słyszanym często i gęsto w internecie. Gdyby Krzysztof Jackowski potrafił tak precyzyjnie jasnowidzieć, zarobiłby fortunę na totolotku, czego jednak dotąd nie zrobił, tylko dręczy ZUS jak byle niedorajda. Raz, że widzi przez mgłę (mnie zdarzyło się to tylko raz, gdy jako student opiłem się spirytusu z pepsi-colą), a dwa, że jak już co zobaczy, to gadać nie chce. „Mundial może się okazać historycznym mundialem z pewnego względu. Przez to, że jest mnóstwo kibiców i oni czekają na ten mundial. Ja także. Zatrzymam się tylko na tej części poczucia, co teraz powiem – wieszczy w Super Expressie. – Może to być bardzo historyczny mundial, ale nie z powodu polskiej drużyny. Absolutnie, tylko z powodu całkiem innego. Jakiego? To zostawiam to sobie, bo gdybym się pomylił, to widzowie i kibice prawdopodobnie zjedliby mnie na obiad”. Jak w każdej wróżbie i tu tkwi przesada. Glapiński jak ognia bał się deflacji, Jackowski boi się, że go zjedzą... Zaprawdę, powiadam wam, można się poczuć jak w lesie deszczowym.
Jasnowidzenie rzadko ma jasną aurę, a jego efekt bywa mroczny. Rzadko dotyczy czegoś nieznanego, bo najczęściej spraw oczywistych. Wróż Wojciech Glanc słynie z oczywistych przepowiedni. Ujrzał oto żałobę na brytyjskim dworze! Ujrzał to zresztą jak każdy myślący, bo jeśli dwoje lokatorów pałacu Buckingham łącznie ma prawie dwieście lat, to – załóżmy roboczo – musi zdarzyć się pogrzeb. I consummatum est! Dokonało się! Książę Filip wrócił do domu Ojca (choć Glanc celował w Elżbietę). Samosprawdzająca się przepowiednia? E tam... Wróż Glanc łagodzi niekiedy tonację, żeby nie dać się wtłoczyć w łapcie Wernyhory. Wieszcząc o bieżącym roku, roku wojny, zgliszcz i tragedii, wróżbita wróży: „Czas śmierci i chaosu. Miasta opustoszały, samoloty się zakurzyły, rowery się poprzewracały... Tylko świat wirtualny się poruszał”. Na szczęście Glanc zapowiada, że ten rok ma być ostatnim aż tak trudnym dla ludzi i świata, czego onemu Glancowi też z serca życzymy. Podobnie Glapińskiemu życzymy, by mu się wreszcie – cokolwiek! – w banku sprawdziło.
Projekcje, wróżby i proroctwa to poszukiwany, medialny towar dla popołudniówek i popularnych portali. Kto chce zyskać posłuch, a nie ma politycznych koneksji ani państwowej kasy jak prezes NBP, szuka wieszcza, by ten wieszczył mu, jak tylko hecnie się da. I z tej oto przyczyny parada polskich wróżów odbywa się tam, gdzie ich miejsce. W dziale rozrywki.