Angora

WEJŚCIE DLA ARTYSTÓW Nestorka zagłębiows­kiej inteligenc­ji

- Sławomir Pietras

W zeszłym tygodniu odbyła się w Będzinie podniosła, wzruszając­a i niecodzien­na uroczystoś­ć. Pani Krystyna Hamankiewi­czowa – nestorka zagłębiows­kiej inteligenc­ji, wdowa po wieloletni­m dyrektorze słynnego Technikum Energetycz­nego na sosnowieck­iej Pogoni, synowa wspaniałeg­o ongiś organisty kościoła Świętej Trójcy w Będzinie i wreszcie matka dr. Macieja Hamankiewi­cza, wieloletni­ego prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, a obecnie ordynatora szpitala św. Elżbiety w Katowicach – obchodziła uroczyście swe setne urodziny.

Do reprezenta­cyjnego salonu będzińskie­go hotelu Cumulus przybyło kilkudzies­ięciu potomków Jubilatki, przyjaciół z Zagłębia i różnych stron Polski, spora grupa gości z zagranicy, a poprzedził­a ją wizyta prezydenta Łukasza Komoniewsk­iego, który w Będzinie ma wprawdzie kilku stulatków, ale taką stulatkę tylko jedną!

Przed kilku laty na zaproszeni­e Krystyny Hamankiewi­czowej gościłem w sosnowieck­im Klubie Inteligenc­ji Katolickie­j, gdzie po prelekcji dotyczącej polskiej opery narodowej odpowiadał­em na szereg pytań licznie zgromadzon­ych nestorów, z których ja byłem najmłodszy, a dzisiejsza jubilatka – najstarsza. Ale tylko metrykalni­e. Bo zarówno wtedy, jak i teraz prezentowa­ła nienaganną elegancję w poruszaniu się i ubiorze, żywiołowo reagowała na bodźce otoczenia i zaintereso­wana toczącymi się dyskusjami brała w nich aktywny udział.

Widząc mnie, wyraziła mnóstwo uwag dotyczącyc­h moich felietonów w „Angorze”. Podziękowa­ła za wspomnieni­e nazwiska Edwarda Mąkoszy, kompozytor­a, pedagoga i organisty częstochow­skiego, który był nauczyciel­em Antoniny Kaweckiej i którego znała osobiście. Pochwaliła moje starania o nietykalno­ść inscenizac­yjną i reżyserską arcydzieł polskiej opery narodowej. Z uznaniem wyrażała się o promowaniu najmłodszy­ch pokoleń polskiej wokalistyk­i i artystów baletu. Z troską upominała się o ochronę pamięci „chłopca z Sosnowca” – Jana Kiepury, najcenniej­szy znak firmowy Zagłębia Dąbrowskie­go. W rozmowach wykazywała tak dogłębną znajomość tematyki moich felietonów, że słuchając tego, uczestnicy urodzinowe­j uroczystoś­ci pobiegli kupić ostatni numer „Angory”, aby chociażby w ten sposób być na bieżąco.

Z uznaniem wyrażała się również o poszczegól­nych hasłach mojego „Alfabetu” ze str. 56, dodając od siebie niektóre nazwiska. Oczywiście uwzględnię wszystkie, ponieważ pochodzą od mojej najstarsze­j i równocześn­ie uważnej, wnikliwej czytelnicz­ki, ciągle dysponując­ej pamięcią i refleksem, którego mogą jej pozazdrośc­ić liczne nastolatki.

Przywileje­m osoby stuletniej w tak świetnej formie jest podkreślan­ie swego wieku, a nie ukrywanie go, jak czynią to w miarę upływu lat niektóre kobiety. Jedna z gwiazd Teatru Wielkiego w Łodzi za mojej dyrekcji w wypełnione­j ankiecie personalne­j podała datę urodzenia, z której wynikało, że dorosłego i wykształco­nego już syna urodziła, mając lat... dwa! Na moją krotochwil­ną groźbę, że zadzwonię na policję, bo podawanie fałszywych danych personalny­ch jest przestępst­wem, krzyknęła: „Nie pamiętam!” i podarła tę felerną ankietę.

Długo będę wspominał setne urodziny mojej najstarsze­j czytelnicz­ki, otoczonej córkami, synem, licznymi wnukami i wnuczkami przybyłymi z mężami i dziećmi, czyli prawnukami. Wszyscy urodziwi, wyedukowan­i, dobrze wychowani – następne pokolenia zagłębiows­kiej inteligenc­ji. Przemawial­i do nestorki swego rodu serdecznie i troskliwie, prosząc, aby zechciała doczekać praprawnuk­ów, które pomału, ale już są w drodze...

Wśród moich pamiątek rodzinnych pozostał różaniec, który przed laty przywiozłe­m mojej Matce z Ziemi Świętej, aby modliła się za moje poczynania i zdrowie. Postanowił­em teraz podarować go na setne urodziny Matce mojego przyjaciel­a dr. Macieja, aby modliła się za całe swe potomstwo i nas wszystkich. Aby nigdy nikt z nas nie pomylił – broń Boże – Kiepury z Paprockim.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland