Cała wieś przeciwko budowie składowiska odpadów
Mieszkańcy gminy Jemielno sprzeciwiają się budowie zakładu odzysku surowców z paneli fotowoltaicznych, który ma powstać w Cieszynach, jednej z tutejszych wiosek. Odwołali panią wójt, zrzucili się na prawnika i hydrogeologa.
Gdy wjeżdżamy do wsi, w oczy od razu rzucają się zrobione z prześcieradeł transparenty wywieszone właściwie na co drugim płocie: „Nie dla składowiska”, „Nie śpimy, działamy”, „Stop utylizacji odpadów”. Banery wiszą tu od maja, gdy mieszkańcy dowiedzieli się, że tuż obok ich domów ma powstać zakład odzysku surowców z paneli fotowoltaicznych oraz innych urządzeń i ich elementów.
Na rozwidleniu dróg przed jedną z posesji zebrała się grupka mieszkańców. – Ten zakład ma powstać jakieś 500 metrów stąd – słyszymy. – Nie chcemy go. – Przecież tu jest Dolina Baryczy. Mamy lasy, zwierzęta, ryby, ptaki. Nie można postawić żadnego zakładu, jeśli nie ma na to zgody społeczeństwa. A naszej zgody nie ma – mówi Antoni Antoszewski, sołtys Psar. – Mamy tu swoje pasieki. Zbieramy kilkanaście ton miodu rocznie – mówi jeden z mieszkańców. – Jak tu będą się osadzać jakieś pyły, to wszystko padnie.
– O planowanej inwestycji dowiedzieliśmy się przez przypadek. Pani wójt wydała obwieszczenie o wszczęciu postępowania w sprawie inwestycji, które zawisło na tablicy ogłoszeń. Jedna z mieszkanek zauważyła tę informację przypadkowo podczas spaceru z psem. To było kilka dni przed upływem terminu na składanie uwag. I tak sprawa się rozniosła – mówi Monika Filipowska, mieszkanka Psar. – Jeżeli urząd gminy w Jemielnie chciał przystąpić do takiej inwestycji, to pani wójt powinna zrobić zebrania na wioskach, przeprowadzić konsultacje ze społeczeństwem, a tego zabrakło. Wszystko było robione w tajemnicy – ocenia Antoszewski.
Mieszkańcy zdążyli zebrać podpisy i złożyli protest. Szybko też ustalili, czyj jest teren, na którym planowano umieścić zakład.
– Z księgi wieczystej wynika wprost, że właścicielem działki jest Paweł Pogodziński, prezes Chemeko – zaznacza Filipowska. Inwestorem jest natomiast firma Agromix. – Firma powstała w lutym tego roku, z kapitałem zakładowym w wysokości 5 tys. zł – słyszę od Filipowskiej. – I ta firma porywa się na inwestycję, która docelowo rocznie ma przerabiać 300 tys. ton surowców. Wygląda na to, że ta firma jest tylko słupem.
Chcieliśmy skontaktować się z przedstawicielami Agromixu, ale nie udało nam się ustalić danych kontaktowych. Karolina Kołacz, rzeczniczka Chemeko, w odpowiedzi na nasze pytania zapewnia: „Spółka Chemeko-System nie ma żadnego związku z jakimikolwiek inwestycjami w gminie Jemielno”. „Odpowiadając na drugie pańskie pytanie, informujemy, że Chemeko-System nie jest właścicielem wspomnianej przez pana działki” – dodaje Kołacz, choć wcale o to nie pytaliśmy. „Uprzedzając dalsze pytania pana redaktora, pragniemy poinformować, że łączenie Chemeko-System z inwestycjami w gminie Jemielno lub sugerowanie związku spółki z tą inwestycją będzie podlegało analizie prawnej jako potencjalne rozpowszechnianie nieprawdy szkodzącej publicznemu wizerunkowi Chemeko-System” – zaznacza dalej rzeczniczka (...).
– Policzyliśmy. Skoro przeciętny Europejczyk produkuje rocznie ok. 5 kg elektrośmieci, to ten zakład w naszej małej gminie, zapomnianej przez ludzi i Boga, przetwarzałby śmieci od 60 mln osób – mówi Filipowska. – Mieszkamy w takiej kotlinie, że jak wejdzie tu jakiś odór, a nie będzie wiatru, to my się będziemy tym dusić – mówią mieszkańcy. Boją się też wysypu szczurów.
Odpady na obszarach chronionych
– Inwestycja ma powstać na terenie obszaru chronionego Parku Krajobrazowego „Dolina Baryczy”, gdzie zgodnie z rozporządzeniem wojewody dolnośląskiego z 2008 r. obowiązuje zakaz prowadzenia inwestycji, które mogą znacząco oddziaływać na środowisko. Tuż pod naszą gminą znajduje się jeden z największych zbiorników wody podziemnej w Polsce. Z kolei na działce, gdzie ma stanąć zakład, znajduje się rów z wodą. Jest to tzw. zlewnia rzeki Tynicy, która jest dopływem Baryczy, która z kolei wpada do Odry. Czyli wszystkie potencjalne zanieczyszczenia będą znów trafiać do martwej rzeki, nie dając jej szansy na odrodzenie – podkreśla Filipowska. – Nikt nam nie zagwarantuje, że te odpady nie zanieczyszczą wody – mówi jeden z mieszkańców (...).
Odwołali panią wójt
11 września w referendum mieszkańcy gminy Jemielno odwołali Anitę Sierpowską ze stanowiska wójta. – Pogoniliśmy
ją, bo nie miała dla nas czasu i nie zajmowała się naszymi sprawami. Jej jedyną dewizą było to, że ona musi wszystko przyjąć – mówi pani Zdzisława, jedna z mieszkanek. I dodaje: – Plotki o tej inwestycji krążyły po wsi już pół roku wcześniej. Poszłam wtedy do pani wójt. Powiedziała, że żadne składowisko tu nie powstanie.
Do czasu publikacji tekstu nie udało nam się uzyskać komentarza byłej wójt. Tymczasem 4 grudnia w gminie mają odbyć się przedterminowe wybory, podczas których mieszkańcy wybiorą nowego wójta (...).
Mieszkańcy sami zrzucili się na prawniczkę i hydrogeologa, który przygotował prywatną opinię na temat wpływu inwestycji na wody podziemne, oceniając m.in. raport inwestora o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko. – Z tej opinii wynika jasno, że inwestycja może mieć znaczący wpływ na czystość tych wód – mówi Filipowska. Wnioski płynące z dokumentu prawniczka reprezentująca mieszkańców przesłała do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, do marszałka i Wód Polskich. Teraz te instytucje mają wydać opinie ws. planowanej inwestycji. Ich wnioski, pozytywne czy negatywne, w żaden sposób nie będą jednak wiążące. To wójt zdecyduje, czy inwestycja uzyska zgodę na realizację i temat będzie procedowany (...).