W oczekiwaniu na sprawiedliwość
W Pielgrzymowie w woj. warmińsko-mazurskim w mroźny styczniowy dzień 2006 roku została zamordowana 82-letnia Eugenia Korniłowicz.
Wszyscy wiedzieli, że staruszka jest biedna (utrzymywała się z emerytury po zmarłym mężu w wysokości 600 zł). Żyła samotnie w skromnym domku z psem i czterema kotami. Znalazł się jednak potwór, który dla paru złotych zamordował kobietę.
Kiedy po latach na łamach „Angory” powróciłem do sprawy, wydawało się, że są jeszcze pewne szanse na złapanie zwyrodnialca. Nasza publikacja nie przyniosła jakichś przełomowych informacji, ale olsztyńskie Archiwum X zajęło się jednak niedawno tym niewykrytym przez lata zabójstwem i najprawdopodobniej odniosło sukces...
Pani Eugenia mieszkała samotnie w Pielgrzymowie koło Nidzicy. Zajmowała malutki dom. Żyła w ogromnej biedzie. Mimo wszystko obawiała się kradzieży i dlatego też poprosiła sołtysa, aby zwracał uwagę na jej obejście. Około dwóch lat przed zabójstwem miał bowiem miejsce incydent z Romami. Dwie Cyganki siłą wtargnęły do jej domu. Na szczęście w porę interweniował sołtys. Cyganki uciekły. To zdarzenie spowodowało, że staruszka stała się ostrożna. Drzwi ganku były zawsze zamknięte. Pani Eugenia, chociaż sprawna fizycznie i umysłowo, ze względu na wiek była pod opieką siostry PCK.
Emeryturę otrzymywała zawsze około 20. każdego miesiąca. W grudniu 2005 roku oddała ściśle odliczoną kwotę opiekunce i prosiła o zapłacenie rachunku za prąd. Ostatni raz siostra PCK była u podopiecznej 26 stycznia 2006 roku.
Wieczorem pani Eugenia była w odwiedzinach u sąsiadów mieszkających obok sołtysa. W nocy ujadały psy. Około północy szczekanie ucichło. Rankiem sołtys zobaczył dym unoszący się z komina domu sąsiadki. Zdziwił się, gdyż komin był w tej części domu, z której staruszka nie korzystała. Niedługo sprawa się wyjaśniła. Do sołtysa przybiegła kobieta z wieścią, że wstąpiła do pani Eugenii, a u niej jest pożar w domu.
Wezwano straż, która ugasiła pożar. Niestety, w środku były zwęglone zwłoki. W pierwszej chwili sądzono, że gospodyni zaprószyła ogień i się zaczadziła. Sekcja zwłok wykazała jednak obrażenia zadane przez inną osobę. Ofiara była bita i duszona. Miała pękniętą śledzionę i krwotok wewnętrzny. Bezpośrednią przyczyną zgonu było zaczadzenie.
Prawdopodobnym motywem zabójstwa był rabunek. Według relacji rodziny zamordowanej pani Eugenia mogła mieć w domu trochę gotówki odłożonej na pogrzeb. Prawdopodobnie zabójca torturował ofiarę, by wydobyć informację, gdzie przechowuje pieniądze. Później, by zatrzeć ślady zbrodni, podłożył ogień pod łóżkiem żyjącej jeszcze kobiety. Śledztwo umorzono już w czerwcu 2006 roku. Po latach do sprawy powrócili policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie – czyli tzw. Archiwum X.
Rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie asp. Tomasz Markowski: Skrupulatna praca policjanta zajmującego się tą sprawą sprawiła, że wytypowano jako podejrzanego mężczyznę, który w chwili zdarzenia miał 24 lata. Był to mieszkaniec tej samej gminy, w której mieszkała 82-latka. Wcześniej ów człowiek odsiadywał wyrok więzienia.
Po opuszczeniu zakładu karnego dokonał zbrodni w Pielgrzymowie. Bazując na tych ustaleniach, śledczy postanowili, aby zgromadzony w czasie zdarzenia materiał dowodowy poddać ponownej dokładnej analizie, co uczyniono w 2020 roku. Wyniki badań potwierdziły, że na jednym z zabezpieczonych wcześniej elementów znajdują się ślady pochodzące od 39-latka.
Fakt, że śledczy wrócili do zabójstwa sprzed lat, sprawił, że 39-latek – Zbigniew P. – zmienił nazwisko i przeniósł się na południe Polski, kilkaset kilometrów od miejsca zbrodni. Prokurator rejonowy w Nidzicy podjął umorzone postępowanie i wydał zarządzenie o zatrzymaniu Zbigniewa P. Aresztowany nie przyznał się do popełnienia zbrodni. Mężczyźnie we wrześniu tego roku postawiono zarzut zabójstwa. Grozi mu od ośmiu lat więzienia do dożywocia.