Wędrówka po ruinach Warszawy
Zanim Miron Białoszewski został pisarzem, parał się dziennikarstwem. W 1945 r. zatrudnił się w „Kurierze Codziennym”, warszawskiej popołudniówce. Potem był „Wieczór”, dodatek do „Życia Warszawy”, na końcu „Świat Młodych”. W dziale miejskim „Kuriera” rano wysyłali go do pogotowia, żeby sprawdził, ile było wypadków, potem do straży pożarnej, a jak były zimowe warunki – na dworzec, dowiadywać się o opóźnienia pociągów. Później była reporterka – chodził gruzami Warszawy, patrząc, jak miasto próbuje wracać do życia. Właśnie takie minireportaże z dnia z lat 1946 – 1950 złożyły się na zbiór „Na każdym rogu ta sama truskawka”. To gratka, bo możemy się zapoznać z dziennikarstwem pisarza, a poza tym stanowią – historycznie, socjologicznie – bezcenny dokument.
Chodząc, Białoszewski patrzył na dwie rzeczy: na budynki i to, co w nich było materialnego, i na ludzi. Wychował się w przedwojennej Warszawie, umiał ją na pamięć. Znał „tamto” miasto, teraz widział „to”. Nie było lubianej przez warszawiaków lodziarni „Pszczółka”, składu gramofonów, księgarni Idzikowskiego; „Głucho tu i cicho” – zanotował na Kruczej 25, gdzie Prus przy mahoniowym biurku pisał „Lalkę”. W Operze Narodowej zauważył: „Na odrapanych ścianach napis Szatnia 30 gr. Na IV piętrze – niebo nad głową”. Starówka z oddalenia była morzem gruzu, a gdy się w nie weszło, z wnęk wyłaniały się twarze i dymiły rury piecyków, gdzieś płakało dziecko. Wtedy jeszcze reporter mógł pisać o dobroczynnej działalności Caritasu, odradzającym się handlu, czyli inicjatywie prywatnej, i powrocie figury Chrystusa Ukrzyżowanego do katedry. Im dalej w czasie, tym więcej pochwał dla robotniczego etosu i bratniej przyjaźni. Znakomity materiał!
AGNIESZKA FREUS MIRON BIAŁOSZEWSKI. NA KAŻDYM ROGU TA SAMA TRUSKAWKA. Teksty reporterskie z l. 1946 – 1950. Oprac. Adam Poprawa. Wstęp Grzegorz Piątek. Wydawnictwo DOWODY NA ISTNIENIE, Warszawa 2022. Cena 50 zł.