Jak walczyć z rakiem płuca?
Listopad to miesiąc świadomości raka płuca i idealna okazja, by zachęcać do badań profilaktycznych. Temu służy też kolejna odsłona kampanii „Hamuj raka! Daj szansę płucom!”.
Rocznie w Polsce wykrywa się ok. 22 tys. nowych przypadków tego nowotworu. Niestety, większość pacjentów diagnozowana jest już w zaawansowanym stadium tego nowotworu, co wynika głównie z faktu, że rak płuca w początkowym etapie nie daje właściwie żadnych objawów. A skoro nic nam nie dolega, to nie mamy zwyczaju badać się profilaktycznie, co jest błędem. Im wcześniej bowiem wykryjemy nowotwór, tym większą mamy szansę na jego wyleczenie poprzez wdrożenie najlepszej dostępnej terapii. Jednak z wczesnym wykrywaniem choroby mamy w Polsce problem. Dlatego głównymi celami proponowanych obecnie zmian ma być zmniejszenie liczby zachorowań oraz dwukrotne zwiększenie wskaźnika przeżyć 5-letnich.
Mamy wprawdzie Ogólnopolski Program Wczesnego Wykrywania Raka Płuca za pomocą niskodawkowej tomografii komputerowej, ale brak wiedzy na jego temat, zarówno wśród lekarzy POZ, jak i osób z grupy ryzyka, sprawia, że w ubiegłym roku do programu zgłosiło się jedynie 2 tys. pacjentów. – Wiele osób po prostu o nim nie wie – twierdzi Elżbieta Kozik, prezes Polskich Amazonek Ruch Społeczny. – Tymczasem można z niego skorzystać w 31 ośrodkach i nie jest potrzebne skierowanie. Do rejestracji wystarczy spełnić kryteria odnośnie do wieku (55 lat) i liczby wypalonych papierosów (20 tzw. paczkolat). Lista ośrodków dostępna jest na stronie pacjent.gov.pl w zakładce profilaktyka.
Co trzeba zrobić, by sytuacja w zakresie wykrywania i leczenia raka płuca uległa znaczącej poprawie? Jak sprawić, by nowotwór ten mógł być chorobą przewlekłą, którą można leczyć i zmniejszyć tym samym śmiertelność z powodu raka płuca? Zapytaliśmy o to ekspertów.
Podstawą dobra diagnostyka Rozmowa z prof. dr hab. n. med. JOANNĄ CHOROSTOWSKĄ-WYNIMKO, kierownikiem Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie
– Dlaczego każdy pacjent z niedrobnokomórkowym rakiem płuca powinien mieć wykonaną kompleksową diagnostykę obejmującą ustalenie stopnia zaawansowania nowotworu i pełne rozpoznania patomorfologiczne wraz z oznaczeniem markerów genetycznych?
– Niedrobnokomórkowy rak płuca, który stanowi ok. 85 proc. wszystkich przypadków raka płuca, jest niezwykle różnorodny i dzieli się co najmniej na kilkanaście podtypów różniących się między sobą na poziomie molekularnym. Dlatego diagnostyka molekularna jest tak istotna. Umożliwia bowiem leczenie celowane, o którym teraz tak dużo się mówi. Dlatego właśnie każdy pacjent, u którego potwierdzamy rozpoznanie niedrobnokomórkowego raka płuca, powinien mieć wykonaną pełną diagnostykę obejmującą rozpoznanie patomorfologiczne, ocenę stopnia zaawansowania choroby oraz ocenę ewentualnych chorób współistniejących i optymalizację ich leczenia, ponieważ wpływa to na ogólny stan i sprawność chorego.
– Dlaczego więc w Polsce takich badań wykonuje się wciąż mało?
– Barierą są głównie problemy systemowe. Chodzi zwłaszcza o złą organizację opieki nad chorymi, zarówno na etapie podejrzenia i diagnostyki raka płuca, jak i leczenia. Lepsza koordynacja – bardzo w to wierzę – zlikwidowałaby niepotrzebne opóźnienia diagnostyczne i odroczenia w podejmowaniu terapii onkologicznej i leczenia powikłań. Proszę pamiętać, że diagnostyka molekularna jest refundowana od 2017 roku, co oznacza, że problem finansowy wydaje się częściowo rozwiązany. Dodatkowo istotnym elementem powinna być poprawa formy rozliczenia diagnostyki w ramach kontraktu szpitalnego.
– W jakim stopniu pomocna jest w tym karta DILO?
– Jest ona niewątpliwie bardzo cenną innowacją wspomagającą opiekę nad chorym onkologicznym, ale nie jest zoptymalizowana do potrzeb diagnostyki raka płuca. Dzisiaj bardzo niewielki odsetek chorych diagnozowanych jest ambulatoryjnie ze względu na drastycznie obniżoną, nawet o 70 proc., refundację w tym zakresie. To sprawia, że znacznie tańsza diagnostyka realizowana w warunkach przychodni jest dla szpitali bardzo nieopłacalna. Wydaje się, że ośrodki diagnostyki i leczenia raka płuca, o których co najmniej od 5 lat rozmawiamy z Ministerstwem Zdrowia, byłyby odpowiednim rozwiązaniem nie tylko tego, ale i wielu innych problemów, ponieważ pozwoliłyby lekarzom wyzwolić się z „gorsetu” ograniczeń organizacyjno-administracyjnych nakładanych przez kartę DILO. Uważam, że tylko w ten sposób będziemy mieli możliwość zwiększenia liczby wykonywanych badań molekularnych, co przełoży się na większą liczbę pacjentów leczonych nowocześnie i optymalnie.
– Czy diagnostyka molekularna może być stosowana w każdym stadium raka płuca?
– W skali światowej diagnostyka molekularna wyszła już poza zakres zaawansowanego niedrobnokomórkowego raka płuca. Standardem postępowania we wczesnych postaciach tego nowotworu, u chorych poddanych leczeniu operacyjnemu, jest ocena statusu molekularnego w zakresie mutacji genu EGFR, jak również ekspresji białka PD-L1. Takie postępowanie umożliwia ewentualne zastosowanie leczenia adjuwantowego, którego skuteczność potwierdzają spektakularne wyniki badań klinicznych. W Polsce czekamy na udostępnienie tych terapii w ramach programu lekowego Ministerstwa Zdrowia.