Dobre (nie)rządy...
Wkurzył mnie kuzyn najlepszego z prezesów, Jan Maria Tomaszewski, który w swojej rozmowie z „SE” stwierdził: „Jeśli przegramy, to będzie po dobrych rządach dla Polski...”. Mniejsza z tym, że pewnie jest to jeden z PiS-owskich przekazów dnia, a nie samodzielny pogląd JMT – wielu innych, pożal się Boże, polityków PiS serwuje nam niemal identyczne frazy. Chodzi mi o to, że mówiąc takie rzeczy, próbują z nas robić idiotów i – jak wielokrotnie wcześniej – nadają słowom sens przeciwny do tego, jaki powszechnie znamy. Bowiem ja rządy PiS – podobnie jak niemal wszyscy moi przyjaciele, koledzy i znajomi – uważam za najgorsze dla Polski, naszej ukochanej ojczyzny, z jakimi miałem do czynienia w ciągu mojego ponad 70-letniego życia. Żeby nie być gołosłownym, oto kilka przykładów:
W odniesieniu do ustroju państwa polskiego:
– zniszczono trójpodział władzy, w tym autorytet parlamentu (poprzez partactwo ustawodawcze, karykaturalny styl prowadzenia obrad i procedowania projektów aktów prawnych); podważono szacunek dla sądów i trybunałów – jeżeli rządzący nie respektują wyroków, to jest to najgorszy przykład dla obywateli; podporządkowano interes państwa (rację stanu) interesowi partii rządzącej; systematycznie wprowadza się kolejne elementy szkodliwej centralizacji i biurokracji; ogranicza się rolę i pozycję samorządów, największej zdobyczy trzydziestolecia. W gospodarce to: – doprowadzenie do lawinowego wzrostu zadłużenia państwa (a więc nas, obywateli), załamanie inwestycji, zniechęcanie inwestorów zagranicznych, niekompetentna, niespójna, wręcz amatorska polityka finansowa i monetarna, nieracjonalne, czasem wprost podejrzane kryteria zarządzania wydatkami publicznymi, niszczenie klasy średniej, niekontrolowana inflacja, drożyzna, osłabianie złotówki, pauperyzacja społeczeństwa, bezsensowne miliardowe straty – kary za niewykonywanie orzeczeń, brak środków z KPO. W polityce zagranicznej to: – niespotykany w trzydziestoleciu spadek międzynarodowej pozycji Polski, kontakty z szemranymi postaciami i organizacjami zamiast współpracy z najsilniejszymi, skłócenie niemal ze wszystkimi sąsiadami i partnerami, obrażanie partnerów, „wszyscy są wrogami”. A ponadto: – doprowadzenie do skrajnych podziałów w społeczeństwie, polityka społeczna oparta na podziale: „my i oni (ci gorsi)”, ideologizacja życia państwowego i społecznego, w tym edukacji, nepotyzm, deprecjacja kompetencji i profesjonalizmu, usankcjonowana nieodpowiedzialność, prymitywna propaganda zamiast misyjnej działalności mediów „publicznych”, zarządzanie państwem z tylnego fotela, tchórzliwe i nieodpowiedzialne – wobec braku umiejętności wykorzystywania profesjonalnych instrumentów zarządzania – stosowanie nadmiaru nakazów, zakazów, kar, ograniczeń czy wręcz represji.
Uff... Zaiste to są „dobre” rządy dla Polski.
WOJCIECH M. (nazwisko i adres internetowy do wiadomości redakcji)