Dożywocie za zestrzelenie boeinga
Holenderski sąd w Hadze wydał 17 listopada wyrok w sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą w 2014 roku. Rozprawa trwała 32 miesiące.
Trzech oskarżonych zostało skazanych zaocznie na dożywotnie więzienie. To dwaj Rosjanie – osławiony przywódca separatystów z „Donieckiej Republiki Ludowej”, były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego FSB Igor Girkin, i będący jego prawą ręką były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergiej Dubinskij – oraz obywatel Ukrainy Leonid Charczenko, „dowódca batalionu zwiadowczego” separatystów. Wszyscy trzej mają zapłacić rodzinom odszkodowanie w wysokości 16 milionów euro. Czwarty z podsądnych, Oleg Pułatow, były podpułkownik rosyjskich wojsk desantowych, został uniewinniony. Tylko Pułatow wysłał do sali sądowej swoich adwokatów; złożył też zdalne zeznania.
17 lipca 2014 roku boeing 777 linii Malaysia Airlines odbywał rejs MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Na pokładzie znajdowało się 298 osób z 17 krajów – 198 Holendrów, 43 Malezyjczyków, 38 Australijczyków, 10 obywateli Wielkiej Brytanii. Samolotem podróżowały rodziny udające się na wymarzone wakacje, emeryci, pragnący rozkoszować się egzotycznym słońcem, zakochane pary, nastolatki świętujące zdanie egzaminów, naukowcy udający się konferencję na temat AIDS w Melbourne, zakonnica, holenderski senator Willem Witteveen, malezyjska aktorka Shuba Ja. Wśród pasażerów było 80 dzieci.
W tym czasie trwała wojna w Donbasie. Władze Ukrainy zamknęły przestrzeń powietrzną do wysokości 32 tysięcy stóp. Boeing leciał 1000 stóp wyżej. Około 50 km przed wejściem w przestrzeń powietrzną Rosji maszyna zaczęła nagle spadać i o godzinie 16.21 czasu miejscowego zniknęła z radarowych ekranów. Samolot roztrzaskał się na terytorium kontrolowanym przez separatystów. Nikt nie ocalał.
Sąd w Hadze zgromadził ogromny materiał dowodowy, zebrany także przez niezależnych dziennikarzy z portalu Bellingcat. Wynika z niego, że samolot został zestrzelony przez rakietę z rosyjskiej samobieżnej wyrzutni Buk. Została ona wysłana z 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej z Kurska.
Sędziowie uznali, że Dubinskij był inicjatorem sprowadzenia tej broni na Ukrainę,
Charczenko zorganizował jej transport, a ostateczną odpowiedzialność ponosi Girkin. Podsądni sami wprawdzie nie wystrzelili rakiety, to oni jednak przyczynili się do ustawienia tej nowoczesnej broni na polu w pobliżu miejscowości Pierwomajsk. Sąd podkreślił, że separatystyczna „Doniecka Republika Ludowa” była całkowicie kontrolowana przez Rosję.
W sali sądu, a także przed nią, zebrały się rodziny ofiar. Będący ich rzecznikiem Piet Ploeg, który stracił brata, bratową i bratanka, powiedział: „Jesteśmy bardzo zadowoleni, że została uczyniona sprawiedliwość. Ustalono prawdę, co jest ważne dla nas, rodzin, a także z perspektywy międzynarodowej. Ważne jest, że sędzia mówił otwarcie o roli Rosji w tym konflikcie i w tej katastrofie”.
Rosyjski MSZ w wydanym komunikacie stwierdził, że sąd w Hadze „zlekceważył zasady bezstronnego wymiaru sprawiedliwości na rzecz obecnej sytuacji politycznej”. Oczywiście reżim Putina nie wyda skazanych. Girkin, a być może także Dubinskij i Charczenko, służą obecnie w armii rosyjskiej i nie można wykluczyć, że zostaną pojmani lub zabici przez ukraińskich żołnierzy. Prezydent Wołodymyr Zełenski napisał na Twitterze: „Poczucie bezkarności prowadzi do nowych zbrodni. Musimy rozwiać (wszelkie) iluzje – kara za rosyjskie okrucieństwa, zarówno obecne, jak i te z przeszłości, będzie nieunikniona”. (KK)
Na podst.: