Dookoła świata Awantura o głowę
Niedawna śmierć Elżbiety II rozpaliła gorącą debatę republikańską w Australii, gdzie monarcha Wielkiej Brytanii jest głową państwa. Rząd Anthony’ego Albanesego planuje więc referendum, w którym obywatele wypowiedzą się, czy nadal chcą związku z Koroną, czy też wolą się od niej uniezależnić. – Australijczycy zawsze byli gotowi szukać sposobów na ulepszenie naszego kraju i narodu – twierdzi wiceminister obrony Matt Thistlethwaite. Z pozoru zamiana monarchii na republikę niewiele wnosi, generalny gubernator reprezentujący brytyjskiego króla odgrywa głównie ceremonialną rolę, lecz jego niewtrącanie się jest dyktowane raczej zwyczajem niż prawem. Gubernatorzy mają bowiem uprawnienia konstytucyjne i ustawowe, zaprzysięgają ministrów oraz działają jako naczelni dowódcy Sił Obronnych. Mogą też rozwiązywać parlament i dymisjonować premiera, co miało już miejsce w 1975 roku, kiedy usunięty został Gough Whitlam. Wydarzenie wzbudziło wówczas ogromne kontrowersje. Dziś fala buntu wzbiera ponownie, tym bardziej że do władzy doszła Partia Pracy, grupująca zwolenników ruchu republikańskiego. – Australia jest teraz dojrzałym i niezależnym krajem – mówi Thistlethwaite. – Sami podejmujemy decyzje o tym, jak rządzić, nasze stosunki gospodarcze są związane głównie z regionem Azji i Pacyfiku, nasze stosunki bezpieczeństwa opierają się na sojuszu ANZUS. Nie jesteśmy już Brytyjczykami. Elżbieta II panowała 70 lat i była stale obecna w życiu Australijczyków. Ale jej śmierć skłania do refleksji. Kolejnym powodem aspiracji wolnościowych jest nowy król, niezbyt lubiany, niezbyt szanowany. Doszło nawet do sprzeciwu wobec Karola III, gdy jego wizerunek pojawił się na pięciodolarowych australijskich banknotach. Postulowano, by zamiast niego umieścić tam portrety słynnych Australijczyków, rdzennych mieszkańców kontynentu, takich jak zmarły niedawno aborygeński aktor Jack Charles, lub rodzimych zwierząt. Sondaże pozostają niejasne, czy poparcie dla republiki zakończy się sukcesem w referendum. Sandy Biar, dyrektor Australijskiego Ruchu Republikańskiego, uważa, że do zwycięstwa ich idei doprowadzi akcja edukacyjna. Ludzie muszą sobie uświadomić, że w tej chwili nasza głowa państwa reprezentuje Wielką Brytanię, kiedy jedzie w delegację i podróżuje w celach handlowych. Powinniśmy mieć australijską głowę państwa, która przez 100 procent swojego czasu broni Australii i jej interesów.