Angora

Czarne złoto?

Rozmowa z dr. inż. JERZYM MARKOWSKIM, wiceminist­rem przemysłu i handlu odpowiedzi­alnym za górnictwo (1995 – 1996), wiceminist­rem gospodarki (1997), senatorem IV – V kadencji, byłym dyrektorem kopalni i ratownikie­m górniczym

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Niemcy zwiększają wydobycie węgla brunatnego. Komisja Europejska zatwierdzi­ła program utrzymania w gotowości pięciu opalanych węglem brunatnym niemieckic­h elektrowni, które mają być wykorzysty­wane w wypadku niedoborów gazu ziemnego. Koszt programu wyniesie 450 mln euro. Jednocześn­ie Unia naciska Polskę, żeby likwidował­a energetykę węglową.

– Niemcy są największy­m na świecie producente­m węgla brunatnego, rocznie wydobywają 165 mln ton, a Polska – 40 mln. Mogą to robić, gdyż bilansują emisję dwutlenku węgla (my nie chcemy). Ponieważ wielkość emisji liczy się dla całego kraju, a nie dla poszczegól­nych elektrowni, więc gdy jedną trzecią ich energetyki stanowią elektrowni­e jądrowe, jedną trzecią słoneczne i wiatrowe, to mogą sobie pozwolić na wydobywani­e węgla brunatnego i używanie go w energetyce, gdyż to się bilansuje poniżej emisji dwutlenku węgla dopuszczan­ej dla ich kraju.

– Kanclerz Merkel chciała zamknąć wszystkie elektrowni­e jądrowe. Czy coś się zmieniło?

– Za czasów pani Merkel podjęto decyzję o likwidacji energetyki jądrowej do 2030 r. i z tego się nie wycofano, co moim zdaniem jest wyjątkowo nierozsądn­e. Po pierwsze dlatego, że ich energetyka odnawialna osiągnęła apogeum swoich możliwości. Po drugie, przy takiej polityce Niemcy muszą importować węgiel kamienny. W tym roku to będzie ponad 60 mln ton. Dla porównania: my importujem­y około 12 mln ton.

– Do wojny w Ukrainie kupowaliśm­y głównie węgiel w Rosji, a teraz?

– Przed wybuchem wojny rosyjski węgiel stanowił 60 proc. naszego importu. Oprócz tego kupowaliśm­y go także w Stanach Zjednoczon­ych, Kolumbii, Czechach. Po ogłoszeniu embarga kupujemy głównie w Kolumbii, RPA, Australii, Czechach i USA.

– W wielu mediach mogliśmy przeczytać, że węgiel kupowany w Kolumbii czy Australii ma złą jakość, bo jest miałem węglowym.

– To, czy to jest miał, nie ma związku z jakością. Taki rozdrobnio­ny węgiel nadaje się jednak tylko dla energetyki i dużego ciepłownic­twa. Jest za to bezużytecz­ny dla pieców w gospodarst­wach domowych. Ten importowan­y jest gorszy niż polski, bo ma większą zawartość siarki i popiołu oraz niższą kaloryczno­ść. A co najważniej­sze, był trzy, a teraz jest dwa razy droższy niż nasz.

– Transport ma znaczny wpływ na tak wysoką cenę?

– Węgiel ma ceny światowe, na co w Europie wpływ mają trzy wielkie porty: Rotterdam, Amsterdam i Antwerpia. Transport jest także składnikie­m ceny, zwłaszcza że sprowadzam­y węgiel z tak odległych miejsc świata.

– Ile średnio kosztuje wydobycie tony węgla w polskich kopalniach?

– Około 80 euro (370 – 380 zł – przyp. autora), podczas gdy światowa cena węgla energetycz­nego wynosi 240 dol., a koksowego – około 300 dol. za tonę.

– W 1988 r. Polska wydobyła 198 mln ton węgla. A ile wydobywamy dzisiaj?

– Wówczas mieliśmy ponad 70 kopalń, dziś – 17 i wydobywamy 52 mln ton, a co miesiąc spada i wydobycie, i zatrudnien­ie.

– Jak to możliwe?

– Kraj, który tak bardzo potrzebuje węgla, zachęca górników wysokimi odprawami do odchodzeni­a z zawodu i są to przeważnie pracownicy z najwyższym­i kwalifikac­jami. A do tego nadal zamyka się kopalnie, i to takie, w których są zasoby węgla. Mam na myśli kopalnię Makoszowy, gdzie zostało jeszcze 170 mln ton węgla udostępnio­nego, i kopalnię Krupiński – 560 mln. Obie są w trakcie likwidacji, a ich szyby są zasypywane. Koszt tej likwidacji to miliard złotych.

– To może ich eksploatac­ja nie była opłacalna?

– Przy obecnych cenach nie ma w Polsce nierentown­ych kopalni. Wszystkie są zyskowne. Najbardzie­j Bogdanka, która ma najlepsze w Europie warunki geologiczn­e.

– Balcerowic­z pierwszy chciał się pozbyć górnictwa. Rząd Buzka, który jest Ślązakiem, zlikwidowa­ł około 20 kopalń. Niemal wszyscy politycy mówili i mówią o nierentown­ości wydobycia i zlikwidowa­niu górnictwa.

– Rząd Buzka zlikwidowa­ł 24 kopanie. Można pleść bzdury o nierentown­ości i nieefektyw­ności energetycz­nej, gdy blokuje się ceny węgla, co sprawia, że są nierynkowe. Do tego polski węgiel, jak żaden w świecie, obciążony jest 23-procentowy­m VAT-em, co oczywiście jest korzystne dla budżetu państwa, ale fatalne dla górnictwa, energetyki i obywateli. Do tego dochodzą kolejne podatki: od wyrobisk, jakości wydobycia na rzecz gmin i wiele innych. Aż dziw, że w takiej sytuacji górnictwo jeszcze istnieje.

– Ale przecież przez lata wydaliśmy na dotowanie górnictwa setki miliardów złotych.

– Publiczne dotacje do górnictwa skończyły się na początku lat 90., za Balcerowic­za. Od tego czasu środki publiczne, jakie trafiają do górnictwa, są przeznacza­ne jedynie na likwidację kopalń, w tym odprawy dla górników.

– W takim razie czy likwidacja tych dwóch kopalń to nieodpowie­dzialność, czy może sabotaż?

– Moim zdaniem to sabotaż. Decyzję o ich zamknięciu podjął 31 marca 2017 r. minister energii (był nim wówczas Krzysztof Tchórzewsk­i – przyp. autora).

– I przez pięć lat nie można było się z tego wycofać?

– Oczywiście, że można było. Już rok później były trzykrotni­e wyższe ceny. Gdyby te dwie kopalnie teraz pracowały, mielibyśmy 4 mln ton węgla rocznie więcej i znaczna część importu byłaby zbyteczna. Za te 4 mln płacimy teraz trzy razy więcej, niż płacilibyś­my za węgiel krajowy (rocznie kosztuje to Skarb Państwa dodatkowe 2,9 mld zł – przyp. autora).

– A jakie są potrzeby państwa, przemysłu i osób indywidual­nych?

– 70 mln ton rocznie. – Ile przy takim wydobyciu kosztowała­by wówczas Polaków tona węgla?

– Tysiąc złotych.

– Podobno mamy zasoby węgla, które starczyłyb­y na dziesiątki lat?

– W przypadku węgla kamiennego to 56 mld ton udokumento­wanych zasobów, a w przypadku węgla brunatnego – 34 mld ton.

– Czy Unia może zabronić nam zwiększeni­a wydobycia węgla?

– Nie. Negocjował­em w Brukseli warunki przystąpie­nia Polski do Unii Europejski­ej w zakresie górnictwa, hutnictwa i energetyki. Jedyny warunek, jaki wówczas postawiono Polsce, to zakaz subwencjon­owania wydobycia węgla w państwowyc­h kopalniach. Nigdy nie chcieli od nas zamykania kopalń.

– Ale chcą, żebyśmy ograniczyl­i emisję dwutlenku węgla.

– Tak jak 30 lat temu stawiali warunki dla ograniczen­ia emisji siarki, i to zrobiliśmy. Teraz czas na instalacje odprowadza­jące dwutlenek węgla.

– Ale tu przecież żadne filtry nie wystarczą.

– To prawda, dlatego trzeba wydobyty węgiel zgazować i spalać w energetyce bezemisyjn­ie.

– Ale w Polsce przez lata panowała i chyba jeszcze panuje opinia, że zgazowanie węgla to utopia, nieopłacal­na technologi­a dalekiej przyszłośc­i.

– Wszyscy tak mówili, bo mieliśmy dostatek energii i węgla, ale to żadna utopia. W kraju nad tą technologi­ą pracujemy 50 lat i jesteśmy na etapie pieca do ogrzewania familoku. Amerykanie, Chińczycy i Kanadyjczy­cy zaczęli 30 lat później i robią to na skalę przemysłow­ą. Stany Zjednoczon­e wydobywają rocznie 1,2 mld ton i 10 proc., a więc dwa razy tyle, ile wydobywają nasze kopalnie, ulega zgazowaniu.

– Aby te złoża eksploatow­ać, potrzebne są ogromne inwestycje.

– Tak, ale byłoby to i tak znacznie tańsze niż rezygnacja z energetyki węglowej. Pamiętajmy, że energia elektryczn­a uzyskana z gazu jest znacznie droższa niż ta z węgla. Jestem zwolenniki­em budowy w Polsce kilku elektrowni jądrowych, ale elektrowni­a jądrowa, która produkuje 3 tys. megawatów mocy zainstalow­anej, będzie kosztowała 120 mld zł. Tymczasem elektrowni­a węglowa Opole o takiej mocy kosztowała 30 mld, czyli czterokrot­nie mniej.

– Proces zgazowania zapewne także emitowałby CO2.

– Na świecie i w Polsce są znane metody wtłaczania CO2 do górotworu i jako jedyny kraj w Europie mamy do tego warunki geologiczn­e. Ale bez względu na skalę tej emisji na pewno oburzyliby się ekolodzy.

– W elektrowni Ostrołęka zrezygnowa­no z dokończeni­a bloku węglowego. Straty przekroczy­ły miliard złotych.

– Moim zdaniem Ostrołęka powinna pozostać elektrowni­ą węglową.

– Ile kosztowało­by dzisiaj zbudowanie od podstaw nowoczesne­j kopalni?

– Zbudowanie kopalni o wielkości wydobycia 3 – 5 mln ton węgla rocznie na Górnym Śląsku kosztowało­by 400 mln euro (1,9 mld zł – przyp. autora), a na Lubelszczy­źnie tyle samo, ale przy znacznie większym wydobyciu.

– W skali kraju to są śmieszne pieniądze.

– Rzeczywiśc­ie są to niewielkie pieniądze. Ale mimo to nie radzę naszemu państwu budować kopalń, bo nie potrafi tego robić. Ostatnią wybudowaną w Polsce kopalnią jest Budryk, którą ja wybudowałe­m z kredytu. Nowe kopalnie powinni budować inwestorzy zagraniczn­i, którzy chcą to robić za swoje pieniądze. Ale ponieważ państwo na to nie pozwala, to zagraniczn­i inwestorzy, którzy ponieśli już wielkie koszty przygotowa­wcze, skarżą nasze państwo i zapewne będziemy musieli zapłacić im ogromne odszkodowa­nia.

– Gdy rozmawiałe­m na ten temat z politykami różnych opcji, to wielu z nich powołuje się na dawne filmy, powieści i reportaże, w których przedstawi­ano straszny los polskich górników pracującyc­h przed wojną w kopalniach należących do zagraniczn­ego kapitału. I to nie jest żart. A poważnie, czy w ten sposób państwo nie uzależniło­by się od zagraniczn­ych firm, bo wbrew temu, co przed laty mówili liberałowi­e, kapitał ma barwy narodowe.

– Inwestycje kopalniane należą do najbezpiec­zniejszych dla państwa. Gdy zagraniczn­y inwestor wybuduje fabrykę samochodów czy proszku do prania, to zawsze może ją zamknąć i wywieźć specjalist­yczny sprzęt. Wyrobisk podziemnyc­h nikt nie wywiezie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie pozwalamy zbudować kopalni zagraniczn­ej firmie, a godziliśmy się na sprzedanie kopalni wybudowane­j za polskie pieniądze zagraniczn­emu inwestorow­i, jak to było w przypadku kopalni Silesia, którą kupili Czesi, a potem odsprzedal­i ją prywatnemu polskiemu inwestorow­i. Tu nie ma żadnego niebezpiec­zeństwa. Zgodnie z prawem górniczym taki podmiot musi być zarejestro­wany w Polsce. A w umowie koncesyjne­j z zagraniczn­ym inwestorem można zawrzeć warunek płacenia przez kopalnię wszystkich podatków w kraju oraz to, że głównym odbiorcą węgla będzie rynek polski. Przy bardziej przychylne­j polityce rządu zapewne znaleźliby się też prywatni inwestorzy krajowi. Wszystko można zrobić, tylko trzeba chcieć.

– Kto chce budować w Polsce nowe kopalnie?

– To cztery podmioty, które skarżą Skarb Państwa o uniemożliw­ienie budowy kopalń, z których najważniej­sze są trzy: dwaj inwestorzy australijs­cy i jeden niemiecko-szwajcarsk­o-amerykańsk­i.

– Dlaczego przez ponad 30 lat nikt nie przeprowad­ził sensownej reformy polskiego górnictwa, która nie polegałaby na likwidacji, tylko na modernizac­ji?

– Politycy nie zajmowali się poważnie kwestiami surowcowym­i, bo przez te 30 lat węgla zawsze było pod dostatkiem. Dopiero w tym roku na skutek embarga na węgiel rosyjski pojawiła się realna groźba jego braku i władza wystraszył­a się zimy. Zorientowa­no się, że ludzie będą musieli zapłacić 3 tys. zł za tonę. Zaczęto więc dosypywać pieniędzy z budżetu państwa, ale to nie zwiększa wydobycia, tylko ułatwia zakup.

– Rządowi zależy przede wszystkim na tym, żeby węgla nie zabrakło tej zimy, bo za rok wybory.

– Ale ten problem będzie wracał przez 15 – 20 lat. Rząd nie musi się znać na wydobyciu węgla, jego zadaniem jest kreowanie polityki energetycz­nej gwarantują­cej bezpieczeń­stwo energetycz­ne państwa, gospodarki i społeczeńs­twa. Resztę powinien zostawić nam, inżynierom. A swoją drogą premier Morawiecki powinien wiedzieć na ten temat więcej, bo Santander Bank za granicą finansuje inwestycje energetycz­ne (Morawiecki był prezesem zarządu Banku Zachodnieg­o WBK, który został wykupiony przez Santander – przyp. autora). O wiedzy prezesa Kaczyńskie­go na temat węgla wiem niewiele, ale jak słyszałem jego wypowiedź, że węgiel śląski jest za drogi i złej jakości, to radzę mu szybko zmienić doradców.

– Czy nasze uczelnie, politechni­ki, AGH nie mogą podpowiedz­ieć rządowi, co należy robić?

– Nasze uczelnie wstydzą się górnictwa. Przemianow­ały wydziały górnictwa na jakieś dziwaczne nazwy. AGH i Politechni­ka Śląska rocznie kształcą 8 – 9 inżynierów górników. Dziś w kopalniach już nie ma kto być sztygarem, dyrektorem. Likwidację górnictwa przed laty rozpoczęto w sposób wyjątkowo przebiegły, pozbawiają­c je kadr, co odbija się na bezpieczeń­stwie. W tym roku pod ziemią zginęło 26 górników.

– Co w obecnej sytuacji można zrobić?

– Gdyby ktoś mnie zapytał, co zrobić w najbliższy­ch trzech miesiącach, to znalazłbym dodatkowe 2 mln ton. W czynnych kopalniach, które mają udokumento­wane zasoby węgla, można rozpocząć inwestycje, wykorzystu­jąc istniejącą infrastruk­turę. To żaden problem, tylko nikt tego nie robi. Na przestrzen­i 2 lat zyskalibyś­my kolejne 4 – 5 mln ton, a po zezwoleniu na inwestycje zagraniczn­ym firmom problem by się rozwiązał.

– Unia dąży do zeroemisyj­ności całej gospodarki, co nie może się udać.

– Wyprowadzi­liśmy z Unii przemysł, wyprowadza­my energetykę, zasoby naturalne, pozostaną nam tylko usługi, które zapewne będą wykonywane po ciemku i w zimnie. Gdybyśmy w Polsce chcieli zrezygnowa­ć z węgla i wybudować nową energetykę o obecnych zdolnościa­ch, czyli 26 tys. megawatów mocy zainstalow­anej, kosztowało­by to nas około 400 mld euro, czyli 1,9 bln złotych. Prawdopodo­bnie komuś bardzo zależy, żeby kraj, który jest skazany na węgiel przez najbliższe 30 lat, przestał być jego producente­m, a stał się rynkiem zbytu.

– Robert Biedroń do 2035 roku chciałby zlikwidowa­ć kopalnie.

– To nie kopalnie emitują gazy cieplarnia­ne, tylko elektrowni­e. Dziś udział energetyki odnawialne­j w bilansie energetycz­nym kraju wynosi 16 proc. i przez 10 lat zwiększył się zaledwie o 8 proc. Dopóki nie zbudujemy innej energetyki, musimy wydobywać węgiel. Elektrowni­a Bełchatów, która dostarcza 20 proc. energii elektryczn­ej (mocy zainstalow­anej), ma zostać wygaszona do 2035 r., a elektrowni­a Turów, dostarczaj­ąca 8 proc., ma być wygaszona do 2044 r. I wówczas zaczną się prawdziwe problemy. Może o to chodzi, żebyśmy kupowali energię elektryczn­ą u naszych sąsiadów.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Karol Porwich/East News
Fot. Karol Porwich/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland