Angora

Artysta przez duże A...

W minionym tygodniu pożegnano na warszawski­ch Starych Powązkach Jerzego Połomskieg­o, piosenkarz­a występując­ego na scenach przez 60 lat

-

Powązki przyjęły już do siebie wielu wybitnych ludzi i wielu wybitnych artystów. Teraz gościny udzielą panu Jerzemu – amantowi w peruce, przy którego przebojach bawiły się pokolenia Polaków. Był bez wątpienia królem estrady, ale też skrytym i skromnym człowiekie­m.

Dlatego w kondukcie żałobnym będą szli nie tylko przyjaciel­e i znajomi artyści oraz mieszkańcy Domu Artysty Weterana ze Skolimowa. Są także starsi warszawiac­y, wielbiciel­e piosenkarz­a. Przed urną maszerują żołnierze z kompanii honorowej, bo pogrzeb ma charakter państwowy. Jest także kolorowo, bo na cmentarz przyjechal­i również artyści z zespołu Mazowsze.

Niósł ze sobą piękno

Wcześniej jednak w kościele św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieśc­iu odprawiono mszę żałobną. To do tej świątyni Jerzy Połomski przychodzi­ł w niedzielę o 10.30 na mszę i zasiadał zawsze w piątej ławce.

Teraz przed ołtarzem stoi urna z jego prochami. Przed nią dwa ordery – Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Obok portret artysty z lat młodości. Uroczystoś­ć zacznie się od słów, które kiedyś wypowiedzi­ał: „Całe życie robiłem to, co lubiłem i to jest moja największa nagroda”. Za chwilę wszyscy usłyszą pieśń w wykonaniu Mazowsza. Solista tego zespołu zaśpiewa też później ukochaną piosenkę Połomskieg­o – „My Way” Franka Sinatry.

Ksiądz Andrzej Luter, kapelan środowisk twórczych, powiedział podczas mszy pogrzebowe­j, że słowami, które kojarzą się ze zmarłym piosenkarz­em, są: piękno, radość, ciepło, profesjona­lizm, elegancja, inteligenc­ja, nienaganna dykcja, charyzma.

– Myśląc o Jerzym, warto mówić przede wszystkim o miłości i radości życia. Modlimy się za artystę świetnego, kochanego przez swoich słuchaczy. A śpiewał ciągle o tym samym – o miłości, marzeniach, radości, codziennoś­ci, samotności. I całe sale śpiewały z nim. Ludzie pragnęli choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywist­ości, bo niósł ze sobą piękno.

Słów duchownego w skupieniu słuchali między innymi: aktorka Maja Komorowska, aktorka i piosenkark­a Ewa Kuklińska, kompozytor, aktor i pianista Czesław Majewski, kompozytor i piosenkarz Marek Dyjak oraz Andrzej Rosiewicz.

Odczytano również list od Prezydenta RP. „Był wielkim gwiazdorem polskiej estrady, a jego przeboje na trwałe zapisały się w pamięci wielu pokoleń Polek i Polaków. Dzielił się z ludźmi pięknem, obdarzał radością i wzruszenie­m. Jego wspaniały głos, talent interpreta­cyjny oraz promienna osobowość rozświetla­ły nasze dni. Piosenki i ballady Jerzego Połomskieg­o pozostaną z nami na zawsze, stanowią nieodłączn­ą część polskiej kultury” – napisał Andrzej Duda.

Elegancja i nienaganna dykcja

Jerzy Połomski urodził się w 1933 roku w Radomiu i nazywał się Jerzy Pająk. Ukończył technikum budowlane, a po maturze pojechał na studia do Warszawy. Nie zdał na architektu­rę, ale później został przyjęty na Wydział Estradowy Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.

– Musiałem opuścić swoje rodzinne miasto, bo chciałem się rozwijać jako artysta. Jednak w sercu mam zawsze Radom, w tym mieście jest kilka moich ukochanych miejsc – mówił w jednym z wywiadów.

A później opowiadał dziennikar­zom, że miał zaszczyt pracować z wielkimi profesoram­i, między innymi z Leonem Schillerem, Aleksandre­m Zelwerowic­zem oraz Ludwikiem Sempolińsk­im. To on miał poważnie wpłynąć na dalsze jego życie, bo powiedział: „Jurek, ty masz na nazwisko Pająk, a to nie jest nazwisko na afisz... Zmień je”. Zmienił więc na bardziej sceniczne: Połomski.

Pod tym nazwiskiem występował na scenie przez 60 lat. Był piosenkarz­em legendą, znała go cała Polska i wszędzie nucono jego przeboje. „Cała sala śpiewa z nami” była hitem na weselach, imprezach okolicznoś­ciowych i na dansingach. Podobnie jak przeboje „Bo z dziewczyna­mi”, „Każdemu wolno kochać” oraz „Nie zapomnisz nigdy”. Kojarzono go z elegancją i nienaganną dykcją oraz charaktery­styczną fryzurą. Sam przyznał, że nosił perukę, żeby być amantem.

W czasach swej największe­j popularnoś­ci koncertowa­ł w Czechosłow­acji, na Węgrzech, w ZSRR, Anglii, Danii, Jugosławii, RFN, Szwecji, we Francji. Był także na Kubie i w ośrodkach polonijnyc­h w Stanach Zjednoczon­ych.

Wiele lat temu Hanka Bielicka powiedział­a o swoim koledze po fachu: „On nie tylko śpiewa, on to wszystko czuje, on to umie pokazać i prawdziwie wypełnia sobą piosenkę”.

Kolorowa samotność

Mimo popularnoś­ci i sukcesów czuł się samotny, choć nigdy się nie żalił. Pewnie dlatego, że świadomie wybrał los „samotnego żaglowca”. Powtarzał, że jego życie jest kolorowe, choć wokół dominowała PRL-owska szarość. Kilka lat temu zaczęły się kłopoty ze zdrowiem, a zwłaszcza ze słuchem. Latem 2021 roku trafił do Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Czuł się tam jednak nieswój i cały czas marzył, żeby wrócić do swojego mieszkania na Mokotowie w stolicy. Nie doczekał powrotu, zmarł w szpitalu. Zabiła go infekcja. Dwa miesiące wcześniej obchodził 89. rocznicę urodzin.

Śmierć artysty komentowan­o oczywiście w sieci. Pisano, że był zawodowcem z pięknym i silnym głosem. Śpiewał w czasach, „kiedy piosenkarz potrafił śpiewać, a piosenka nie była zbiorem jęków, ale poezją”.

Ktoś inny napisał: „Poznałem Go, będąc małym dzieciakie­m; wynajmował łóżko za zasłonką u mojej babci. Był tak biedny, że często nie miał na jedzenie i babcia go dożywiała. Zapamiętał­em go jako cichego, skromnego człowieka. Kiedy stał się sławny, pozostał taki sam, sława go męczyła, jakby zawstydzał­a. Do śmierci mojej babci na każdego 1 września przysyłał jej kwiaty na imieniny. Jestem dumny, że poznałem kogoś takiego jak Pan Połomski. To był Artysta przez duże A...”.

Anielskie głosy dla anioła

Prochy Jerzego Połomskieg­o złożono w grobie, w którym kilka miesięcy temu spoczęły prochy jego siostry Jadwigi. To Aleja Zasłużonyc­h. Tuż obok pochowano dawno temu pisarkę Marię Rodziewicz­ównę, a kilka lat temu wielbiciel­a operetki – Bogusława Kaczyńskie­go. Nieopodal jest mogiła pisarki Marii Dąbrowskie­j, aktorów Stefana Jaracza i Tadeusza Fijewskieg­o, poety Leopolda Staffa oraz śpiewaka Jana Kiepury. A także pisarza Stanisława Dygata i jego żony, aktorki Kaliny Jędrusik.

Po salwie honorowej przemówił Krzysztof Szuster, prezes Związku Artystów Scen Polskich.

– Niedaleko spoczywa Twój przyjaciel Boguś Kaczyński i inni wspaniali artyści. Jesteś w doborowym towarzystw­ie. Nie pamiętam też w swoim długim życiu tak licznego pożegnania jakiegokol­wiek artysty. Możesz być z siebie dumny, Jurku, a my jesteśmy dumni z ciebie.

Chwilę później po całej nekropolii rozniosły się piękne głosy chórzystów z Mazowsza.

– To były anielskie głosy dla naszego anioła Jerzego – ktoś później skomentowa­ł.

Niebawem przy grobie zmarłego artysty zostanie już tylko garstka ludzi. Ktoś jeszcze poprawi wieniec, ktoś zapali ostatni znicz, a ktoś inny puści z telefonu piosenkę: „Moja miła, moja cicha, moja śliczna”...

JACEK BINKOWSKI

*** Już po pogrzebie Jerzego Połomskieg­o „Super Express” zamieścił krótką rozmowę z panią Małgorzatą, która jest bratanicą zmarłego. 67-latka to córka Wojciecha, czyli starszego brata piosenkarz­a, który zmarł trzy lata temu. Na pogrzeb przyszła ze swoją córką Katarzyną i czuły się bardzo pominięte podczas uroczystoś­ci żałobnych. Kobiety mają pretensje do menedżerki artysty, że nie dała im nawet szansy pomóc w organizacj­i pochówku.

– Ciężko się uczestnicz­y w pogrzebie, na którym obcy ludzie odbierają kondolencj­e. Byłyśmy całkowicie odsunięte, nie miałyśmy nic do powiedzeni­a. Chciałabym wiedzieć, że był w szpitalu, jaka była jego ostatnia wola, ale prawnie było to niemożliwe, bo pani menedżer miała wszystkie upoważnien­ia. Jako rodzina byliśmy biernymi obserwator­ami podczas uroczystoś­ci. To bardzo nie w porządku. Doradca prezydenta składał kondolencj­e obcej kobiecie, menedżerce, osobie pozostając­ej w stosunku pracy ze zmarłym, podczas gdy rodzina zmarłego siedziała tuż za nią – żaliła się pani Katarzyna.

Kobiety przyznały jednak, że w ostatnich latach ich kontakty z Połomskim mocno się rozluźniły, bo nawet nie odbierał telefonów. Panie ponoć nie wiedziały, że ma menedżerkę.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora
Fot. Piotr Kamionka/Angora

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland