Dlaczego nie wywiesiłem Flagi
Jako człowiek 55-letni pamiętam obchody różnych świąt państwowych i rocznic ważnych wydarzeń. Ich stałym elementem było wystąpienie najważniejszej osoby – pierwszego sekretarza KC PZPR. To było dawno, gdy byłem bardzo młodym człowiekiem. Dzisiaj, kiedy zaczynam odczuwać pierwsze objawy „peselozy”, znowu widzę szefa rządzącej partii, który w całym entourage’u Polskiego Państwa celebruje Doniosłą Rocznicę. Może z racji wieku coś mi umknęło, może była zmiana Konstytucji i powróciła do niej przewodnia rola jakiejś partii? A może ktoś sobie to prawo, a właściwie przywilej, po prostu uzurpował? A myśmy mu na to pozwolili. Słucham Pierwszego Prezesa PiS przemawiającego 10 listopada 2022 roku: „I dlatego to, o co dzisiaj mogę zaapelować, to zrozumienie dla różnego rodzaju działań, które czasem są mało zrozumiałe, ale jednak są konieczne. Dla działań, które prowadzą do celu, działań, które mogą być zmieniane, weryfikowane, bo tak wygląda rzeczywistość, a zwłaszcza rzeczywistość polityczna”. Szukam w pamięci, bo podobne słowa gdzieś już czytałem... Ale gdzie? No tak – „Potop” Henryka Sienkiewicza, uczta w Kiejdanach i przemowa Janusza Radziwiłła: „Mości panowie!... Wielu spomiędzy was... zdziwi... albo zgoła przestraszy ten toast... ale kto mi ufa i wierzy... kto prawdziwie chce dobra ojczyzny... kto wiernym mojego domu przyjacielem... ten go wzniesie ochotnie... i powtórzy za mną:
Vivat Carolus Gustavus rex... od dziś dnia łaskawie nam panujący (...)!
Lecz w sali zapanowało głuche milczenie. Pułkownicy i szlachta spoglądali na siebie przerażonym wzrokiem, jakby pytając się wzajem, czy książę zmysłów nie utracił. Kilka głosów ozwało się wreszcie w różnych miejscach stołu:
– Czy my dobrze słyszym? Co to jest? Potem znów nastała cisza”. Tego samego dnia przeglądam Facebooka – profil działacza PiS. Najnowszy wpis – zdjęcie autora, biało-czerwona flaga i orzeł w koronie. Wcześniej żołnierze wyklęci i Bitwa Warszawska. I dobra fucha w spółce Skarbu Państwa, ale o tym na Facebooku nie ma śladu. Kolejna osoba wyznająca zasadę: „Ojczyznę dojną daj nam Panie...”. Może kiedyś usłyszę od niego lub jemu podobnych, że nie jestem patriotą, ale jakimś drugim sortem. To prawda – takim patriotą nie jestem. Nie jestem też patriotą w stylu Roberta Bąkiewicza. Bo mnie jego słowa z poprzedniego roku nie śmieszą: „W tej chwili porządkuje się nowy świat na naszych oczach. I to od nas będzie zależało, jak ta nowa Polska będzie wyglądała, czy będziemy narodem silnym, gotowym nieść krużganek oświaty, chrześcijaństwa, cywilizacji łacińskiej na Zachód”. Oczywiście, to było przejęzyczenie. Co Robert B. chciał powiedzieć? Mam tylko nadzieję, że ten „krużganek oświaty” to w rzeczywistości nie jest „kaganiec oświaty”.
Mnie te słowa przerażają, bo widzę, co za nimi idzie. Październik zeszłego roku – zagłuszanie wystąpienia bohaterki Powstania Warszawskiego Pani Wandy Traczyk-Stawskiej. Tak samo postąpili, gdy ludzie na placu Zamkowym śpiewali hymn. Bo: „Jeszcze Polska nie zginęła...” śpiewali ONI, a nie MY – jedyni prawdziwi patrioci. 11 listopada 2022 r. przy liderze Marszu Niepodległości asysta ochroniarzy w kominiarkach. Czy to obchody Święta Niepodległości, czy „Żyleta” na stadionie Legii? Czego się wstydzą ci ludzie? Tego, że ktoś może ich rozpoznać i skojarzyć jakieś niewygodne epizody z ich życia? Bo może to być coś gorszego, niż zręczne unikanie utraty majątku przez ich szefa czy kreowanie się przez niego na wspaniałego męża i katolika (tylko dlaczego rozwiedzionego?).
Dlaczego nie wywiesiłem Flagi? Bo jestem dumny, że byłem w polskim mundurze na katyńskim cmentarzu i na Monte Cassino, a wstyd mi za zamaskowanych policjantów z metalowymi pałkami atakujących kobiety. Za policyjny gaz tryśnięty w twarz posłanki na Sejm Rzeczypospolitej. Za 14-latkę zatrzymaną w Olsztynie na demonstracji kobiet. Za jej o trzy lata starszą koleżankę skutą kajdankami i zatrzymaną, bo coś napisała na chodniku. Za palec pani poseł L., za wystąpienia bez żadnego trybu i za Pegasusa. Dlatego nie wywiesiłem Flagi. Na razie.