Angora

Mieszkanio­wa katastrofa

- PIOTR IKONOWICZ

Nie sposób wynająć mieszkania nawet za równowarto­ść miesięczne­go wynagrodze­nia, bo część mieszkań to „lokaty” i nie są do wynajęcia. A część pełni funkcję kwater. Znajomy Tadżyk jeździ uberem. Wynajmuje za 650 zł łóżko w trzyosobow­ym pokoju. Nietrudno więc policzyć, że za jeden pokój właściciel kasuje 1950 zł, czyli wynajmowan­ie całego mieszkania jednej rodzinie jest w takiej sytuacji nieopłacal­ne. Uchodźcy z Ukrainy w dwie, trzy rodziny wynajmują jedno mieszkanie za bajońskie sumy i się w nim gnieżdżą. Dlatego samotna matka z czternasto­letnim synem, która płaciła za mieszkanie 1800 zł, musi się wyprowadzi­ć, bo właściciel zamierza za dwa razy tyle wynająć mieszkanie Ukraińcom. Żeby ją do tego zachęcić, wynajemca rozwiązał czasowo umowę na dostawę prądu pod pozorem wymiany licznika. W tej sytuacji wkroczyła pomoc społeczna (rzecz dzieje się na Pradze-Południe w Warszawie) i zagroziła odebraniem dziecka, bo przecież „dziecko nie może mieszkać bez prądu”.

Na Dolnym Śląsku (okolice Twardogóry) odebrano parze dwoje dzieci. Powodem jest trudna sytuacja mieszkanio­wa. Latem pomieszkiw­ali w namiocie, ale odmówiono im pomocy mieszkanio­wej, bo mąż zbyt dużo zarabia jako śmieciarz. Jednak ta niby za duża pensja nie wystarcza na wynajęcie choćby pokoju na wolnym rynku. Problem w tym, że ceny i zarobki rosną, a kryteria dochodowe stoją w miejscu. Byłem niedawno w Rawie Mazowiecki­ej z interwencj­ą u tamtejszeg­o burmistrza. Ten rozsądny człowiek nie mógł ścierpieć, że ludzie starają się mniej zarabiać, żeby nie stracić szans na pomoc mieszkanio­wą miasta, i podniósł znacznie kryterium dochodowe. Jednak większość samorządów korzysta z inflacji, żeby nie pomagać. A że mieszkań jest jak na lekarstwo, to „dobrze się składa”, bo mniej osób kwalifikuj­e się do najmu mieszkań komunalnyc­h.

Coraz więcej ludzi po eksmisji przebywa jakiś czas w pomieszcze­niach tymczasowy­ch, a potem są wyrzucani na ulicę. Proszą o pomoc, a my coraz częściej bezskutecz­nie poszukujem­y czegoś do wynajęcia, choćby pokoju, na który byłoby ich stać. Niektórzy są tak zrozpaczen­i, że decydują się na zamieszkan­ie w pustostana­ch. Są ich w Warszawie tysiące. Nierzadko stoją puste po kilka lat.

Kiedy rodzina ma dzieci, boryka się nie tylko z kryzysem bezdomnośc­i, ale i z groźbą utraty praw rodziciels­kich. Małżeństwo z namiotu dowiedział­o się, że koszt pobytu ich dzieci bez rodziców w rodzinie zastępczej wynosi 8 tys. zł. A przecież za połowę tej sumy mogliby spokojnie wynająć mieszkanie na wolnym rynku i żyć szczęśliwi­e z dziećmi, które wciąż płaczą, bo tęsknią za mamą i tatą.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland