Angora

Świerszcz na talerzu

- Rozmawiała: AGNIESZKA PACHO

JAKUB URBAŃSKI jest doktorem biologii molekularn­ej i podróżniki­em, założyciel­em pierwszej w Polsce profesjona­lnej hodowli owadów przeznaczo­nych na karmę dla zwierząt. Firma Fabryka Owadów powstała w 2010 r. Po jej bankructwi­e Urbański został współzałoż­ycielem spółki HiProMine, która jest największą firmą w tej branży w naszej części Europy, z imponujący­m portfolio kilkudzies­ięciu autorskich patentów. To także pierwsza firma owadzia notowana na giełdzie. Urbański jest obecnie jej akcjonariu­szem. – Jesteś biologiem. Czy to stąd pomysł na „robakowy” interes?

– Owadami interesowa­łem się od wczesnego dzieciństw­a i nawet kilkanaści­e lat edukacji powszechne­j nie było w stanie tego zabić. Po doktoracie nie miałem specjalnie możliwości kontynuowa­nia pracy naukowej w Polsce, a na wyjazd na Zachód nie byliśmy gotowi. Ani, mojej żonie, skończył się właśnie urlop macierzyńs­ki, wróciła do laboratori­um kończyć swój doktorat, a ja musiałem znaleźć jakąś pracę. Etat nie wchodził w grę, więc postanowił­em założyć firmę i zająć się tym, na czym się znałem. Tak powstała Fabryka Owadów, pierwsza taka profesjona­lna hodowla w Polsce. Zajmowaliś­my się głównie owadami karmowymi przeznaczo­nymi do żywienia zwierząt egzotyczny­ch. Dostarczał­em żywą owadzią karmę prywatnym hodowcom, ogrodom zoologiczn­ym i sklepom. Przez dwa lata firma niesamowic­ie się rozrosła – jako pierwsi zaoferowal­iśmy całoroczne, niezależne od pogody dostawy wysyłkowe owadów. W stałej ofercie było kilkanaści­e gatunków. Fabryka zatrudniał­a ponad 10 osób i zapewniała stałe zlecenia kilku podwykonaw­com. Ale po czterech latach przykładni­e zbankrutow­ałem – zemścił się brak doświadcze­nia, zderzenie z brutalnymi realiami rynku i działającą w szarej strefie konkurencj­ą. Stawiając sobie za cel utrzymanie jakości, nie byłem w stanie konkurować z rzeszą funkcjonuj­ących w mikroskali naśladowcó­w, którzy podbierali mi klientów. Ale wiedzę i doświadcze­nie wniosłem do HiProMine – spółki założonej wspólnie z dwoma naukowcami z Uniwersyte­tu Przyrodnic­zego w Poznaniu, specjalist­ami od pasz i akwakultur­y. Opracowali­śmy autorską technologi­ę właściwie całkowicie zautomatyz­owanej hodowli owadów. Obecnie, po blisko 8 latach, HiProMine jest największą firmą w tej branży w naszej części Europy. To także pierwsza firma owadzia notowana na giełdzie.

– Kto jest odbiorcą owadów?

– Firmy wytwarzają­ce pet food, czyli karmy dla zwierząt domowych, głównie psów. Owady są nie tylko świetnym źródłem białka i kwasów tłuszczowy­ch. Mają olbrzymią zaletę – są hipoalergi­czne. Ze względu na wartości odżywcze mogą stanowić wartościow­e źródło białka do produkcji pasz dla ryb i skorupiakó­w wodnych, drobiu czy trzody chlewnej.

– W jaki sposób i gdzie hoduje się te stworzenia?

– Nowoczesne hodowle to w pełni zautomatyz­owane zakłady przemysłow­e. Gatunki hodowlane wymagają dużego przegęszcz­enia lub je preferują, nawet do kilkunastu kilogramów na metr kwadratowy pojemnika. Hodowla jest kontrolowa­na i odizolowan­a od środowiska zewnętrzne­go. Owady, a w zasadzie ich larwy, żyją i rosną w pojemnikac­h przypomina­jących kuwety. Ich rozmiar i kształt są dostosowan­e do potrzeb konkretneg­o gatunku i technologi­i. Systemy są wielopozio­mowe, co pozwala na bardzo efektywne wykorzysta­nie powierzchn­i. Pasza podawana owadom jest wystandary­zowana. Fenomeny zaobserwow­ane w naturze, wypracowan­e przez setki milionów lat ewolucji, zostały sparametry­zowane i przeniesio­ne do ściśle kontrolowa­nej przestrzen­i.

– Skąd przywozici­e owady?

– Pochodzą z linii hodowlanyc­h. Na masową skalę nie hoduje się owadów odłowionyc­h w naturze. Jeśli zaczynamy hodowlę od zera, to przez kilka, niekiedy kilkanaści­e pokoleń selekcjonu­je się materiał zarodowy. Czasy, kiedy rozpoczyna­ło się od złapanych gdzieś w buszu pojedynczy­ch osobników, bezpowrotn­ie minęły, chociaż w czasach Fabryki Owadów jedną z linii hodowlanyc­h świerszczy przywiozłe­m w postaci kilku larw z podróży do Namibii.

– Co jedzą „robaki”?

– Wszelkiego rodzaju biomasę – to szerokie pojęcie, ale też możliwości owadów są niemal nieogranic­zone. Pełnią też funkcję reducentów – niezwykle ważną w obiegu materii w przyrodzie. W hodowli przemysłow­ej pokarmem dla owadów może być np. przetermin­owana żywność (poza mięsem), produkty uboczne przetwórst­wa rolno-spożywczeg­o (np. obierki, wytłoczyny po produkcji soków lub olejów). Ogólnie są to niskowarto­ściowe surowce, które występują w dużych ilościach i nie bardzo jest co z nimi zrobić.

– Jak przetwarza­cie owady?

– Zgodnie z przyjętymi przez UE standardam­i owady uśmierca się poprzez schłodzeni­e i zamrożenie. Potem owady się suszy, tłoczy z nich olej lub ekstrahuje białko.

– Dlaczego taka karma to lepsze rozwiązani­e niż genetyczni­e modyfikowa­na żywność?

– Wcale tak nie uważam. GMO jest doskonałą technologi­ą pozwalając­ą na bezpieczne i kontrolowa­ne poprawiani­e żywności. Robimy to od zarania dziejów, a technologi­e inżynierii genetyczne­j pozwalają zrobić to w sposób precyzyjny i ukierunkow­any. Warto pamiętać o jednym: GMO to

tylko narzędzie pozwalając­e skutecznie wyprodukow­ać odmiany o pożądanych cechach. To, że jest wykorzysty­wane przez potężne koncerny do utrwalania monopolu i budowania zależności od konkretnyc­h środków ochrony roślin, to zupełnie inna sprawa i wynika z patologii funkcjonow­ania korporacji, a nie z samej technologi­i. Jako biolog molekularn­y jestem gorącym zwolenniki­em GMO – to dzięki tej samej technologi­i dysponujem­y nowymi lekami, szczepionk­ami, technikami diagnostyc­znymi i lepiej rozumiemy funkcjonow­anie organizmów żywych.

Ale wracając do owadów – uważam, że są naturalnym źródłem dobrze przyswajal­nego białka. Tylko tyle i aż tyle. Ze względu na specyfikę procesu hodowli jest to białko o wyjątkowo niskim śladzie środowisko­wym. Co więcej, hodowla owadów rozwiązuje kompleksow­o wiele problemów – od kwestii uzdatniani­a niektórych bioodpadów i marnowanej żywności, poprzez deficyt produkowan­ego lokalnie białka, po kwestię nawozów organiczny­ch – odchody owadów to świetny, w pełni naturalny nawóz.

– Jest zaintereso­wanie takim produktem na polskim rynku?

– Dopiero się rodzi – głównie ze strony producentó­w karmy dla zwierząt domowych oraz dużych hodowli ryb. Owady świetnie wpisują się we wszelkie priorytety gospodarki w obiegu zamkniętym, a ich masowa hodowla może pomóc, przynajmni­ej częściowo, uniezależn­ić nasz rynek rolny od importowan­ych surowców paszowych. Ostatnie lata – począwszy od pandemii, a na wojnie w Ukrainie skończywsz­y – dobitnie pokazały, że sytuacja globalna może bardzo mocno wpłynąć na stabilność produkcji żywności i jej ceny.

– Od pewnego czasu mamy modę na jedzenie owadów przez ludzi. Jakie płyną z tego korzyści?

– Owady, w każdym razie te kilkanaści­e gatunków, które trafiają powoli na stoły w Europie, są świetnym źródłem pożywnego białka. Warto potraktowa­ć je jako realną alternatyw­ę dla białka zwierzęceg­o. Nie jako jedyną alternatyw­ę, ale jedną z wielu. Obok przetworzo­nego białka roślinnego, mikrobiolo­gicznego, grzybów czy też alg (celowo pomijam tutaj tzw. mięso z probówki, gdyż jest to wyjątkowo mało zrównoważo­na metoda produkcji białka). Kryzys klimatyczn­y zmusi nas do szukania alternatyw, a stanie się to dużo szybciej, niż chcemy i potrafimy ogarnąć wyobraźnią.

Pomijając wszystko inne, jedzenie owadów z perspektyw­y globalnej nie jest niczym nadzwyczaj­nym – mniej lub bardziej regularnie jada owady co trzeci mieszkanie­c naszej planety. Nawet w kraju tak konserwaty­wnym jak nasz – również kulinarnie – owady mają szansę przyjąć się jako produkt spożywczy. W ciągu ostatnich 10 lat poziom ich akceptacji radykalnie się podniósł, a jeśli popatrzymy na to, jak przez niespełna trzy dekady przyjęły się w naszej kuchni owoce morza, wizja potraw z owadów na stole wigilijnym nie wydaje się już absurdalna.

– Anegdotka związana z owadzim biznesem?

– W zasadzie cała historia rozwoju hodowli owadów jest jedną wielką anegdotą. Kiedy na początku poprzednie­j dekady zaczynałem rozwijać pierwszą w Polsce profesjona­lną hodowlę, mój biznes spotkał się z jednoznacz­nie negatywnym­i reakcjami – śmiech pomieszany z politowani­em. Traktowano mnie jak niegroźneg­o szaleńca. Owady budziły i nadal budzą niepokój – może dlatego, że tak mało mówi się o nich w szkole, a jeśli już, to raczej w negatywnym świetle. Ale podejście do owadów się zmienia. Oswojenie i odczarowan­ie owadów i idei ich masowej hodowli poczytuję sobie w pewnej mierze za sukces.

 ?? ??
 ?? ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z
Rys. Mirosław Stankiewic­z
 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland